Widzowie uratowali Hansa Klossa od śmierci

– Kloss miał zginąć, takie były plany. To zresztą należało do naszej filmowej tradycji. Wystarczy przypomnieć bohaterów "Kanału", "Pokolenia" czy "Popiołu i diamentu". W obronie Klossa stanęli jednak widzowie, którzy żądali, żeby kontynuować serial. Zasypali telewizję listami, to było wydarzenie bez precedensu – wspominał Stanisław Mikulski w "Trójkowym wehikule czasu".

Widzowie uratowali Hansa Klossa od śmierci

Stanisław Mikulski

Foto: Wojciech Kusiński/PR

Widzowie uratowali Hansa Klossa od śmierci (Trójkowy wehikuł czasu)
+
Dodaj do playlisty
+

Stanisław Mikulski, zanim zapadł wszystkim widzom w pamięć jako Hans Kloss, grał ważne role w teatrze, jak i na dużym ekranie – można go było zobaczyć m.in. w filmach "Kanał", "Ewa chce spać", "Zamach" czy "Skąpani w ogniu".

Przyznaje, że kiedy pojawiła się propozycja wystąpienia w telewizyjnym teatrze sensacji, nie miał świadomości, że podejmuje najważniejszą decyzję zawodową w życiu. – Gdy w 1964 roku przeniosłem się z Lublina do Warszawy, w zasadzie nie miałem kontaktów z telewizją. Kiedy zaproponowano mi rolę w tym miniserialu, byłem po prostu zadowolony, bo gwarantowało mi to pięć miesięcy współpracy. Przyjąłem ofertę, nie wiedząc, w co włażę – śmiał się aktor.

Telewizyjny serial zatytułowany "Stawka większa niż życie" (1967-68) poprzedził 14-odcinkowy spektakl telewizyjny o tym samym tytule (1965-67). Spektakle Teatru Telewizji były wówczas emitowane na żywo, dlatego na planie nie obeszło się bez nerwów i tremy. – Czasu było niewiele, kończyliśmy jeden odcinek i po dwóch-trzech dniach odpoczynku rozpoczynaliśmy próby do kolejnego. Świadomość, że patrzy na nas kilka milionów ludzi - bo w pewnym momencie okazało się, że mamy taką widownię - działała niesłychanie pobudzająco – mówił rozmówca Jerzego Sosnowskiego.

Po zakończeniu emisji "telewizyjnego teatru sensacji", przyszedł czas na wspomniany 18-odcinkowy serial telewizyjny. Wszystko to spowodowało, że Stanisław Mikulski poświęcił Klossowi znaczną część swojej aktorskiej kariery. – Całość, z przerwami, trwała w sumie cztery lata – mówił.

– Wszyscy, którzy byli zaangażowani w serial, pracowali niezwykle solidnie i pieczołowicie. Kiedy po latach ogląda się "Stawkę...", trudno się do czegokolwiek przyczepić – dodał aktor i zaznaczył, że serial był zrealizowany "na dobrym poziomie filmu fabularnego".

To zapewne jeden z powodów nieustającej popularności "Stawki...". – Jest grupa fanów, którzy odwiedzają wszystkie miejsca, gdzie był kręcony serial, m.in. Sopot, Gdynię, Kraków, Wrocław, Łódź, Warszawę czy Olsztyn – opowiadał bohater "Trójkowego wehikułu czasu".

Jerzy Sosnowski rozmawiał ze swoim gościem także o zabawnych niekonsekwencjach dotyczących obsady, o popularności serialu zagranicą, ale także o życiu zawodowym poza "Stawką..." oraz krzyżujących się drogach artystycznych Stanisława Mikulskiego i Jana Machulskiego.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Nadaliśmy dziś następujące piosenki (z gwiazdką – po raz pierwszy w TWC):
1. * Maryla Rodowicz: To było w maju (1970) 2’25”
2. * Iga Cembrzyńska: Intymny świat (1964) 3’46”
3.   Skaldowie: Był taki czas (LIVE 1969) 2’55”
4. * Blackout (voc. Stan Borys): Pozwólcie nam żyć (1967) 4’15”
5. * Urszula Sipińska: Po ten kwiat czerwony (1968) 3’26”
6.   Czerwone Gitary: Biały krzyż (1968) 3’27” (fragment)

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.