Trójmiejski Gentleman! to kolejna rodzima kapela, która wyrwała się z zaklętego kręgu wydawania latami własnym sumptem kolejnych EP-ek i singli. Zespół nakładem wytwórni Fonografika wydał właśnie swój pierwszy oficjalny krążek pt: "Opowiem Ci kilka historii".
Przestudiowanie spisu utworów przed odsłuchaniem płyty może rozczarować. Krążek na 12 numerów zawiera "tylko" 4 nowe utwory: „Cars”, „Anna i jej koraliki”, „Love Is A Battlefield”, „Taxi Ride With Robert De Niro”. Pozostałych 8 pochodzi z wydanych wcześniej EP-ek: „Anka Skakanka” (2007) i „Antyturyści” (2008). Ale biada temu, kto poprzestanie na studiowaniu okładki. Cały materiał, który znalazł się na płycie, został nagrany od nowa i brzmi rewelacyjne. Co do muzyki... Ta płyta to radiowa i festiwalowa petarda. Owszem zespół podąża przetartymi szlakami, na których spotkamy Editorsów i White Lies, ale przecież oba wymienione zespoły też dziewiczej dżungli nie karczowały, a mimo tego im się udało. W Polsce po roku 1989 jeszcze takiego przypadku nie było, a pamiętamy o Citizen Woman There czy Hotel Kosmos. Gentleman! losu tych dwóch kapel podzielić nie powinien. Ta płyta to missing link polskiej sceny muzyki rozrywkowej w ogóle.
Autor niniejszej notki, odsłuchując "Opowiem Ci kilka historii" po raz pierwszy, spocił się nie tylko z wrażenia nt. potencjału zawartego na niej materiału, jego przebojowości i realizacji, ale właśnie z tego powodu, że autorzy tych dwunastu utworów to idealny zespół środka mogący pogodzić fanów sceny niezależnej i szerszą publiczność. Czy coś z tej przepowiedni się spełni, czas pokaże. W każdym razie mieszanka energii „Coldplay”, patosu „Editors” i lekkości „Snow Patrol” powinna się sprawdzić, w końcu taki melodyjny, melancholijny, gitarowy indie pop od lat z powodzeniem "ciągnie" scenę niezależną na lepiej rozwiniętych rynkach muzycznych. A przecież fajnie być lepiej rozwiniętym rynkiem muzycznym, prawda? I właśnie dlatego trzymamy kciuki za panów Gentleman!ów.
MM