To nie jest dobra wiadomość dla przestępców i sprawców wykroczeń na Wyspach: policjanci w Anglii i Walii będą niebawem dysponowali przenośnymi skanerami odcisków palców. Umożliwi im to ustalenie tożsamości podejrzanego już w trakcie zatrzymania na ulicy. Do tej pory, aby pobrać odciski delikwenta, funkcjonariusze musieli zabierać go na posterunek.
Dzięki trzem tysiącom skanerów wielkości telefonu komórkowego policjanci patrolujący ulice w krótkim czasie dostaną potwierdzenie z krajowej bazy danych, czy figuruje w niej pobrany odcisk palca i czy dana osoba jest poszukiwana. Ma to usprawnić policyjne dochodzenia i ułatwić ściganie podejrzanych.
Nie wszyscy podzielają entuzjazm policjantów. Przeciwnicy skanerów zwracają uwagę na koszt przedsięwzięcia: zakup skanerów oznacza dla policji wydatek rzędu 9 mln funtów w ciągu trzech lat. Ponadto nie ma pewności, że odciski palców nie będą przechowywane, nawet jeśli osobom, od których je pobrano, nie postawi się żadnych zarzutów.
Policja uspokaja i podkreśla, że skanery od 2006 roku testowała drogówka i że ich stosowanie przyczyniało się do przyspieszenia procedur. Przenośne skanery stosowano m.in. jako jedną z możliwych metod szybkiej identyfikacji ludzi w szoku pourazowym, ofiar wypadków drogowych i zabójstw.
Skaner rejestruje odcisk palca wskazującego i posyła zakodowany zapis do centralnej bazy danych, gdzie zgromadzono 8,3 mln odcisków. Odpowiedź z bazy nadchodzi po około 2 minutach.
ŁSz
(PAP)