K-1 World Max 2010 (wideo)

Po raz pierwszy w historii polski zawodnik dostąpił zaszczytu rywalizacji w tej prestiżowej imprezie.

8 listopada w japońskim Tokio odbyła się finałowa gala K-1 World MAX 2010. Po raz pierwszy zaszczytu walki na tej prestiżowej imprezie dostąpił polski zawodnik Michał Głogowski, który między innymi dzięki bardzo udanemu występowi na gali Max Europe GP w Warszawie otrzymał od organizatorów zaproszenie na światowe finały. Aby wystąpić w Tokio polski kick-boxer musiał najpierw przebrnąć przez rundę eliminacyjną, która na początku października odbyła się w koreańskim Seulu.

W stolicy Korei Południowej nasz rodak po zaciętym pojedynku z Sagapetchem i wygranej po niejednogłośnej decyzji awansował do czołowej ósemki, która miesiąc później rywalizowała na wspomnianej gali w Tokio. Niestety polski zawodnik już w ćwierćfinale musiał uznać wyższość japońskiego weterana, byłego mistrza świata w muay thai i dwukrotnego triumfatora K-1 MAX w latach 2006-2007 Yoshihiro Sato, który zwyciężył przez jednogłośną decyzję sędziów.

Ostatecznie zwycięzcą turnieju po eaz drugi z rzędu okazał się Włoch ormiańskiego pochodzenia Giorgio Petrosyan, który w finałowym pojedynku przez jednogłośną decyzję pokonał wspomnianego wcześniej Japończyka Yoshihiro Sato.

Niestety naszą radość ze startu polskiego zawodnika została nieco zmącona po uważnym obejrzeniu walki. Po raz kolejny bowiem okazuje się, że nie sposób jest pokonać na punkty zawodnika gospodarzy podczas finałowego turnieju w Japonii. Czy rzeczywiście sędziowie nie wytrzymują presji tamtejszych kibiców, czy może to organizatorzy nakazują im bronić miejscowych zawodników tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że zachowanie sędziów w Japonii po raz kolejny wypaczyło wyniki turnieju. My mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości dojdzie do rewanżowego pojedynku Głogowskiego z Sato, w którym o wyniku przesądzą ringowe wydarzenia, a nie kontrowersyjna decyzja.

Marek Dziadukiewicz