Tour de Ski: To będzie jej show?

Justyna Kowalczyk rozpoczyna walkę na trasach w Niemczech i we Włoszech. Polka jest faworytką zawodów, które jak zwykle zakończą się morderczym podbiegiem na Alpe Cermis.

Przegląd Sportowy: Dziesięć dni, osiem startów, blisko sześćdziesiąt kilometrów do przebiegnięcia (dla pań, panowie pokonają ponad sto) ze słynnym podbiegiem na Alpe Cermis, gdzie zwykle rywalizują alpejczycy - oto lista atrakcji Tour de Ski, chyba najtrudniejszej imprezy w kalendarzu biegaczy narciarskich. Ale to tutaj można zdobyć maksymalnie aż osiemset punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Piąta edycja zawodów rozpocznie się w piątek w Oberhofie. Później narciarze będą rywalizować jeszcze w Oberstdorfie oraz we Włoszech: w Toblach, Cortinie-Toblach i Val di Fiemme. W tym ostatnim miejscu zaplanowano finał, czyli wspomnianą morderczą „przebieżkę" pod Alpe Cermis.

W zgodnej opinii ekspertów i bukmacherów zdecydowaną faworytką do triumfu jest Justyna Kowalczyk, która pod nieobecność Norweżki Marit Bjoergen  teoretycznie nie powinna mieć większych problemów z pokonaniem reszty stawki. Tegoroczna edycja Tour de Ski to dla naszej multimedalistki olimpijskiej już piąty start w tym morderczym cyklu. Biegaczka z Kasiny Wielkiej poprawia się z roku na rok. Zaczęła od jedenastego miejsca, później przyszło siódme, następnie czwarte i wreszcie upragnione pierwsze. Teraz Polka ma wielką szansę na powtórkę ubiegłorocznego sukcesu.

Pod nieobecność Bjoergen najgroźniejszymi rywalkami Polki będą Szwedka Charlotte Kalla, Włoszka Arianna Folis i Słowenka Petra Majdic. O ile Szwedka nastawia się na rywalizację w klasyfikacji generalnej, dwie pozostałe zawodniczki skupią się najprawdopodobniej na zdobywaniu punktów w poszczególnych wyścigach. Obydwie będą szczególnie groźne na krótkich dystansach.

Miejmy nadzieję, że Justyna Kowalczyk odrobi z nawiązką 221. punktową stratę do Marit Bjoergen i ponownie stanie na najwyższym stopniu podium. Oby tylko morderczy TdS nie odbił się czkawką podczas zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw świata.

Marek Dziadukiewicz