Po porażce w Kownie 0:2 wczoraj w Atenach "biało-czerwoni" zremisowali 0:0.
Zdaniem drugiego trenera kadry Jacka Zielińskiego tym drugim meczem udało się częściowo zmazać plamę za porażkę z Litwą. Przyznał, że zwycięstwo cieszyłoby bardziej, ale z drugiej strony to Grecy mogli w końcówce strzelić zwycięską bramkę.
Dodał, że celem reprezentacji jest zawsze zwycięstwo, ale gdy to się nie udaje wówczas "trzeba cieszyć się z tym elementów, które są na plus i poprawiać minusy".
Jacek Zieliński podkreślił, że w meczu z Grecją w grze polskiego zespołu były i plusy i minusy. Do tej pierwszej grupy w pierwszej kolejności zaliczył "bardzo szybki odbiór piłki po każdej stracie", co uniemożliwiało Grekom długą wymianę podań. Jako mankament wskazał natomiast to, co działo się po odebraniu piłki rywalom.
- Mieliśmy zbyt wiele łatwych strat. To powodowało, że mieliśmy mniej szans na stworzenie sobie sytuacji, ale również utratę sił, bo musieliśmy bardzo mocno pracować o odzyskanie piłki - stwierdził.
Mecz z Grecją był 102. i zarazem ostatnim w biało-czerwonych barwach dla Michała Żewłakowa. Jacek Zieliński wyraził zadowolenie z przebiegu pożegnania z kadrą blisko 35-letniego obrońcy. Jego zdaniem bardzo istotną w tym rolę miało miejsce rozgrywania meczu - na stadionie Olympiakosu Pireus, w którym Michał Żewłakow grał przez 4 lata.
- Widać, że w Atenach jest pamiętany i rozpoznawalny. Ludzie są mu wdzięczni za ten okres, który tam spędził. Myślę, że było to dla niego fajne zakończenie reprezentacyjnej kariery - zakończył.
Po przylocie do Warszawy rozmów z dziennikarzami odmówili sami piłkarze. Protestują w ten sposób przeciwko artykułowi, który ukazał się w minioną środę w jednym z tabloidów. Według gazety przed meczem z Litwą miało dojść do spotkania części kadrowiczów z prostytutkami. Piłkarze wydali oświadczenie, w którym stanowczo zaprzeczyli tym informacjom.
man