– Rzeczywiście sprawa braku orzełka na koszulkach reprezentacji bulwersuje. Dali temu wyraz kibice, którzy spotkanie z Węgrami zbojkotowali, a podczas meczu z Włochami zamiast dopingować, wciąż zadawali to samo pytanie "gdzie jest orzeł" – mówi Marcin Rosengarten.
Problem dostrzegają wszyscy poza Polskim Związkiem Piłki Nożnej oraz prezesem Grzegorzem Lato, który zapadł się pod ziemię. Jasnego stanowiska nie zabrali także piłkarze. – A wydawało się, że kapitan Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski czy Wojciech Szczęsny nie boją się brać odpowiedzialności za słowa – przyznaje Rosengarten. Wszyscy wypowiadali się w podobnym tonie jak doświadczony Dariusz Dudka. – Jest orzełek w trójwymiarze, jest piłka, czyli wszystko to, co łączy piłkarską reprezentację Polski – stwierdził piłkarz.
Graczy broni były selekcjoner Jerzy Engel, który jest zdania, że taki sposób wypowiedzi mógł im zostać narzucony. – To nie jest moment, kiedy każdy ma mówić swoim głosem. W każdym zespole rządzi jedna osoba. Jest nią selekcjoner i to, co zarządzi, piłkarze muszą realizować – tłumaczy Engel.
Taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia w przeszłości, kiedy to w reprezentacji grali Żewłakow, Hajto, Koźmiński czy Świerczewski. Jednak problemy z brakiem orzełka już się pojawiały. – Myśmy mieli takie zdarzenie, że oto otwieramy sprzęt, zakładamy dresy, a na dresach nie ma orzełka. I nikt nie chciał w tym wystąpić. Myśmy wtedy z tej firmy zrezygnowali – wspomina Jerzy Engel.
Dzisiaj jednak takiej decyzji nikt nie podejmie, bo u progu Euro 2012 wiązałoby się to z ogromnym odszkodowaniem dla firmy, która dostarcza sprzęt. – Ktoś popełnił błąd i do tego błędu się przyznał, musi to skorygować szybko i myślę, że tak będzie – przekonuje Engel, który jest dyrektorem sportowym w PZPN.
Prezes Grzegorz Lato zwala winę na zarząd, natomiast zadrząd mówi, że nic o tym nie wiedział. Winny "ktoś" z pewnością się znajdzie i to już w najbliższy czwartek, kiedy to odbędzie się posiedzenie zarządu PZPN.
(mb)