Kibice, którzy zdecydowali się przyjść w piątkowy wieczór na  Konwiktorską, już na początku spotkania przeżyli niemiłe zaskoczenie. W  3. minucie po składnej akcji i strzale głową z bliska Mariusza Sachy  goście objęli prowadzenie. Strzelcowi gola podawał - również głową -  Sylwester Patejuk.
Mimo straty bramki poloniści robili niewiele, żeby rozgrzać nieliczną  publiczność. Sporadyczne ataki gospodarzy były łatwe do rozszyfrowania  przez rywali. Do końca pierwszej części gry podopieczni Jacka  Zielińskiego tylko dwukrotnie zagrozili Podbeskidziu. W 22. minucie  Marcin Baszczyński strzelił głową niecelnie, a tuż przed przerwą  sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Bruno Coutinho.
Z powodu kontuzji głowy już w 35. minucie boisko musiał opuścić  doświadczony obrońca Podbeskidzia Bartłomiej Konieczny, co - jak się  później okazało - miało duży wpływ na postawę defensywy "Górali".
Od początku drugiej połowy trener Zieliński wprowadził do gry Pavla  Sultesa (jego występ stał pod znakiem zapytania), a krótko po przerwie  Edgara Caniego. Ten drugi stanął w 63. minucie przez wielką szansą, ale z  pięciu metrów trafił wprost w bramkarza. Goście zrewanżowali się po  chwili dogodną sytuacją Roberta Demjana.
W 72. minucie obrońcy Podbeskidzia popełnili dwa błędy. Najpierw  pozwolili na strzał głową Bruno (trafił w poprzeczkę), a po chwili nie  powstrzymali skuteczniego dobijającego Caniego.
To nie był jednak koniec poważnych pomyłek defensorów gości. Pięć minut  przed końcem spotkania podali wprost pod nogi stojącego kilka metrów  przed bramką Caniego. Albański napastnik zdobył drugą bramkę tego dnia i  ustalił wynik spotkania.
Dzięki piątkowemu zwycięstwu poloniści podtrzymali dobrą passę na  własnym boisku - w rundzie jesiennej nie przegrali na Konwiktorskiej ani  razu. Tymczasem Podbeskidzie powtórzyło swój występ przeciwko ŁKS Łódź.  Wtedy również - mimo prowadzenia na wyjeździe 1:0 - ostatecznie uległo  1:2.
Po meczu powiedzieli: 
Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia: Gratuluję Polonii zwycięstwa.  Rywale okazali się zespołem lepszym, dojrzalszym. Przed meczem mieliśmy  kilka problemów kadrowych. M.in. z powodu kartek musiał pauzować Juraj  Dancik, na dodatek dzisiaj w pierwszej połowie kontuzja wyeliminowała  Bartłomieja Koniecznego.
Po szybko strzelonym golu zbyt głęboko się cofnęliśmy. Zamiast próbować  zdobyć bramkę na 2:0, niepotrzebnie broniliśmy wyniku. Po raz kolejny  przegrywamy 1:2, mimo prowadzenia 1:0. Ulegliśmy w taki sam sposób  drużynie ŁKS, ale tamtej porażki żałuję trochę bardziej. Łodzianie są  naszym bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, Polonia gra o inne  cele.
Jacek Zieliński, trener Polonii: Podbeskidzie to groźny zespół, który  pokonał jesienią na wyjeździe Legię Warszawa i Wisłę Kraków. Drużyna  trenera Kasperczyka gra mądrze taktycznie. Tym bardziej cieszymy się ze  zwycięstwa. Duże słowa uznania dla moich piłkarzy, którzy potrafili  podnieść się ze stanu 0:1. To ciężko "wydrapane" trzy punkty, ale takie  zwycięstwa smakują najbardziej. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie.
Polonia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:1) 
Bramki: 0:1 Mariusz Sacha (3-głową), 1:1 Edgar Cani (72), 2:1 Edgar Cani (85). 
 Żółta kartka - Polonia Warszawa: Jakub Tosik, Robert Jeż. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Piotr Koman.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 2 500.
Polonia Warszawa: Michał Gliwa - Jakub Tosik, Marcin Baszczyński, Maciej  Sadlok, Dorde Cotra - Bruno Coutinho, Łukasz Trałka, Tomasz Jodłowiec,  Robert Jeż (90+3. Łukasz Piątek), Tomasz Brzyski (56. Edgar Cani) -  Daniel Sikorski (46. Pavel Sultes).
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Ondrej  Sourek, Bartłomiej Konieczny (35. Piotr Koman), Tomasz Górkiewicz -  Sebastian Ziajka, Matej Nather, Dariusz Łatka, Mariusz Sacha, Sylwester  Patejuk (78. Piotr Malinowski) - Adam Cieśliński (58. Robert Demjan).
 
man