"Przegląd Sportowy": W ostatnich tygodniach o Kubie Giermaziaku zrobiło się bardzo głośno. Sukces w poważnej międzynarodowej serii, towarzyszącej wyścigom Formuły 1, musiał przyciągnąć uwagę. Podobnie jak niedawna wiadomość o propozycji testów w F1. Kuba jest na fali!
Tegoroczne osiągnięcia Giermaziaka budzą podziw specjalistów i dlatego znalazł się w gronie kandydatów w Plebiscycie na 10 Najlepszych Sportowców Polski. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że był najmłodszym zawodnikiem, z zaledwie rocznym doświadczeniem, a jego zespół VERVA Racing Team też miał za sobą jeden sezon startów w bardzo trudnej serii – podium w Porsche Supercup to po prostu sensacja. W tej kategorii jeździ mocna stawka bardzo doświadczonych ekip oraz kierowców. Pokonując rutyniarzy Kuba potwierdził wielki talent, który rozwijał krok po kroku.
Dwukrotnie polscy kibice, czekając na trybunach na wyścig Formuły 1, mogli w tym roku wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Kuba wygrał wyścig na mokrym torze Hungaroring, przebijając się z piątego pola startowego na czoło stawki, a do mety dojechał z rekordową w Porsche Supercup przewagą ponad 18 sekund nad drugim Jeroenem Bleekemolenem. Polak zwyciężył też w kolejnym starcie, tym razem na legendarnym torze Spa-Francorchamps. Oprócz tego dwukrotnie jeszcze stawał na podium i dwa razy ruszał z pole position.
O tym, że Giermaziak już teraz mógłby się znaleźć w Formule 1, przesądza inteligencja i żelazna psychika. To jeden z niewielu polskich zawodników, którzy doskonale orientują się w realiach najważniejszego ze sportów motorowych. Siłą Kuby jest także zdolność rozsądnej samooceny. Na pewno nie obieca, że już teraz zawojuje świat i będzie drugim Kubicą. Świetnie wie, jak wiele musi się jeszcze wiele nauczyć. Ma jednak potencjał, wielkie chęci i pokorę – cechy bardzo pomocne w trudnym świecie wyścigów.
Swoją drogą, gdzie nie przyłoży się ucha, słychać narzekania, że polska piłka nożna kuleje, bo nie mamy obiektów, bo zima za długa, bo programu szkolenia nikt nie napisał, a bez tego nie da się nic zrobić. Jak to jest, że najpierw nie mając basenów doczekaliśmy się medali olimpijskich w pływaniu, a teraz nie mając przyzwoitych torów wyścigowych mamy drugiego kierowcę pukającego do Formuły 1? Może w końcu przestaniemy szukać wymówek dla naszych kopaczy i zaczniemy ich traktować na równi z innymi sportowcami?
md / źródło: Przegląd Sportowy