Dla piłkarzy pierwszoligowej Arki był to pierwszy oficjalny mecz w tej rundzie, podczas kiedy Śląsk ma za sobą cztery ligowe spotkania. Dla wicelidera T-Mobile Ekstraklasy nie były to jednak zbyt udane występy, bowiem wrocławianie zdobyli w nich tylko dwa punkty.
W porównaniu do ostatniego przegranego 1:2 meczu z Koroną Kielce trener gości Orest Lenczyk dokonał w swoim zespole aż 10 zmian (na boisku ponownie pojawił się jedynie Jarosław Fojut). Szkoleniowiec Arki Petr Nemec zdecydował się wystawić najsilniejszy skład - nie mogli zagrać jedynie pozyskani ze Śląska bramkarz Krzysztof Żukowski i pomocnik Patryk Jędrzejowski (zgodnie z klauzulą w kontrakcie ci zawodnicy nie mogą wystąpić przeciwko swojemu byłemu klubowi) oraz rekonwalescent Petr Benat.
Ostatni ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski rozpoczął się z 24 minutowym opóźnieniem. Wrocławianie przylecieli co prawda samolotem do Trójmiasta we wtorek wieczorem, ale z powodu korków paraliżujących Gdańsk, Sopot i Gdynię mieli problemy z terminowym dotarciem z hotelu na stadion.
Setne spotkanie gdyńskiego zespołu w Pucharze Polski zbojkotowała część kibiców żółto-niebieskich, zwłaszcza z tzw. Trybuny Górka, którzy domagają się odejścia niektórych klubowych działaczy i dlatego zamiast zasiąść na obiekcie zgromadzili się pod stadionem.
A był to emocjonujący i prowadzony w szybkim tempie mecz, obfitujący w sporo sytuacji bramkowych. Lepszą skutecznością wykazali się pierwszoligowcy, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. A Śląsk, który na wiosnę nie wygrał spotkania, zawiódł po raz kolejny.
Początek należał do gospodarzy, którzy próbowali szczęścia głównie w uderzeniach z dystansu i akcjach oskrzydlających. W 8. minucie po centrze z lewej strony Marcina Radzewicza i za krótkim wybiciu piłki głową przez Amira Spahicia najpierw strzał Piotra Kuklisa zablokował Dariusz Pietrasiak, a dobitkę Charlesa Nwaogu końcami palców obronił Marian Kelemen. Za chwilę z dystansu starał się zaskoczyć słowackiego bramkarza Radosław Pruchnik.
Później inicjatywę przejęli goście, wśród których groźnie strzelali Mateusz Cetnarski, Łukasz Gikiewicz i Tadeusz Socha. W rewanżu, w 29. minucie niewiele brakowało, aby kontrę Arki skutecznym uderzeniem zwieńczył Jakub Kowalski.
Końcówka pierwszej połowy była wyjątkowo nieudana dla Śląska. W jednej akcji w 39. minucie wrocławianie mogli trafić do siatki aż trzy razy, ale dwóch doskonałych okazji nie wykorzystał Piotr Ćwielong, a jednej Łukasz Gikiewicz.
Tuż przed przerwą czerwoną kartkę po faulu na Nwaogu zobaczył Fojut. Po niecelnym podaniu Pietrasiaka nigeryjski napastnik wybiegł zza pleców Fojuta i gdyby nie został zahaczony przez środkowego obrońcę rywali, znalazłby się sam przed Kelemenem.
Grający w osłabieniu wicelider T-Mobile Ekstraklasy nie ustrzegł się przed utratą gola.
Pierwszą bramkę w 54. minucie gospodarze zdobyli w nietypowych okolicznościach. Najpierw Spahic zablokował uderzenie Nwaogu, piłka po dobitce z dystansu Tomasza Jarzębowskiego trafiła w poprzeczkę i dopiero przewrotka Kuklisa dała gdynianom prowadzenie.
W 75. minucie wynik mógł podwyższyć Bartosz Flis, ale posłał piłkę obok słupka. Pięć minut później ten niespełna 21-letni napastnik popisał się dobrym podaniem do Piotra Tomasika, który z bliska ustalił wynik spotkania.
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Piotr Kuklis (54), 2:0 Piotr Tomasik (80).
Żółte kartki: Arka - Omar Jarun, Jakub Kowalski, Piotr Kuklis, Piotr Tomasik. Czerwona kartka: Śląsk - Jarosław Fojut (44).
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 4 500.
Arka: Maciej Szlaga - Damian Krajanowski, Omar Jarun, Wallace, Marcin Radzewicz (86. Bartłomiej Niedziela) - Jakub Kowalski, Radosław Pruchnik (90+2. Milos Radosavljevic), Tomasz Jarzębowski, Piotr Kuklis, Piotr Tomasik - Charles Nwaogu (70. Bartosz Flis).
Śląsk: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Dariusz Pietrasiak, Jarosław Fojut, Amir Spahic - Piotr Ćwielong (78. Dariusz Sztylka), Sebastian Dudek, Mateusz Cetnarski, Łukasz Gikiewicz, Patrik Mraz - Johan Voskamp (46. Piotr Celeban).
man