Członek zarządu Legii Marek Drabczyk mówi w "Gazecie Wyborczej" ile Legia zarobi na grze w rundzie grupowej Ligi Europy i czy takie przychody do kasy klubu można w ogóle policzyć.
- Można policzyć mniej więcej. Klub za występy w rundzie grupowej otrzyma pieniądze z dwóch źródeł. Pierwsze to pieniądze za awans do kolejnych rund, za wyniki na boisku. To będzie stanowić ok. 60 procent sumy, którą otrzymamy z UEFA. O wysokości pozostałych pieniędzy decyduje parametr marketingowy. Zależy od tego, jak atrakcyjny jest klub. To przekłada się na wiele rzeczy, m.in. na możliwość pozyskania reklamodawców czy wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych, które od rundy grupowej są scentralizowane. Zakładamy, że Legia dzięki grze w rundzie grupowej zarobi około 1,5 mln euro, może 1,7 mln przy optymistycznym scenariuszu.
Z rozliczenia za poprzedni sezon opublikowanego przez UEFA wynika, że Lech Poznań uzyskał z europejskiej federacji blisko trzy miliony euro. Ale poznaniacy awansowali do 1/16 finału, grali z bardziej atrakcyjnymi rywalami w grupie.
- Trzeba też pamiętać, że Lech był bardziej znany w Europie, bo wcześniej grał już w rundzie grupowej Pucharu UEFA, a to wpływa właśnie na ten parametr marketingowy. A wyjście z grupy i awans do 1/16 finału? Czemu nie. Legia jest w stanie to zrobić.
Można założyć, że na tak atrakcyjnego rywala jak PSV Eindhoven przyjdzie cały stadion. Legia jest zatem w stanie zarobić niezłe sumy.
- Ze wszystkich trzech meczów myślimy o przychodzie rzędu 5-6 mln zł. To dość ostrożne założenie. W porywach moglibyśmy założyć nawet 9 mln. Nie rozróżniamy przeciwników w grupie na mniej i bardziej atrakcyjnych. Ceny biletów na wszystkie trzy mecze będą takie same. Dla karnetowiczów bilety będą kosztowały tyle, ile bilety w pierwszej kategorii cenowej, czyli tyle, ile np. na mecz z Wisłą Kraków (50-130 zł).
ah