Mamy sukces, było trudno, ale udało się, dziękuję wszystkim - tymi słowami Marcin Korolec zakończył dwutygodniowe obrady szczytu klimatycznego w Warszawie.
Prezydent szczytu - do niedawna minister środowiska, zdymisjonowany przed dwoma dniami przez premiera - wyraził uznanie dla wysiłku prawie dwustu delegacji z całego świata na rzecz osiągnięcia porozumienia, mającego przeciwdziałać zmianom klimatu. Podkreślił, że finałowe, mordercze negocjacje na Stadionie Narodowym w Warszawie trwały nieprzerwanie 11 godzin.
Szczyt klimatyczny w Warszawie - czytaj więcej >>>
- Jesteśmy wyczerpani i czujemy się fatalnie, ale następnego dnia obudzimy się szczęśliwi, że udało się osiągnąć tak dobry rezultat. Położyliśmy fundament pod przyszłe kluczowe decyzje, dziękuję - mówił Marcin Korolec.
Na szczycie klimatycznym w Warszawie zdecydowano między innymi, że na walkę ze zmianami klimatu w krajach biedniejszych te bogatsze będą rocznie przeznaczać minimum 10 miliardów dolarów, mają angażować też środki ze źródeł prywatnych. Do 2020 roku kwota ma wzrosnąć do 100 miliardów rocznie. Obiecywano to już na szczycie klimatycznym w Kopenhadze w 2009 roku, ale tym razem wprowadzono mechanizmy, które urealnią deklaracje.
Marcin Korolec w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślił wagę również innych decyzji, na przykład tej o ochronie lasów tropikalnych przed wyrębem. Kraje rozwijające się, które obniżyłyby emisję CO2 i zrezygnowały z wycinki lasów, otrzymałyby wsparcie finansowe z ONZ.
Z trudem, ale jednak osiągnięto porozumienie w sprawie pomocy udzielanej krajom, które ucierpiały wskutek klęsk żywiołowych wywołanych - zdaniem ekologów - zmianami klimatu. Państwa bogatsze wolały finansować przeciwdziałanie takim zdarzeniom, biedniejsze kładły nacisk na pomoc ofiarom kataklizmów. W ostatnim dniu konferencji znaleziono kompromis zadowalający obie strony.
Następny szczyt klimatyczny odbędzie się w Limie, stolicy Peru. Kolejny - w Paryżu, w 2015 roku - ma zaowocować zobowiązaniami poszczególnych krajów co do obniżenia emisji CO2. W Warszawie nie udało się tego zapisać w dokumentach, ani nawet ustalić daty, do której deklaracje, zawierające liczby, a nie ogólniki, powinny być złożone.
Organizacje pozarządowe, krytycznie oceniające wyniki szczytu, skomentowały to w rozmowach kuluarowych słowami: "Warszawa stolicą węgla". Marcin Korolec proszony przez IAR o odniesienie się do tej krytycznej opinii powiedział: "Ludzie mają różne zdania. Zawsze tak jest".
IAR/agkm