Piotr Frankowski to autor dobrze znany wszystkim fanom czterech kółek. Dziennikarz, nazywany polskim Jeremym Clarksonem, po ponad dwudziestu latach pisania o samochodach, postanowił zebrać swoje przemyślenia związane z techniką jazdy i umieścić je w książce, która z jednej strony dopełnia, z drugiej koryguje wiedzę zdobytą podczas kursów na prawo jazdy jazdy. Poszczególne rozdziały poświęcone są takim czynnościom jak hamowanie, prędkość, czy branie zakrętów.
- Polacy boją się nie tego co trzeba, nie boją się jazdy we mgle i wyprzedzania przez szczyt na podwójnej ciągłej, natomiast panicznie boją się zakrętów bo nie wiedzą co się dzieje wtedy z samochodem – mówił w rozmowie z Kubą Marcinowiczem autor "Jeździć szybko".
Jedną z myśli przewodnich książki, ustawioną niejako w opozycji do jej tytułu, jest przekorne hasło: "Żeby jeździć szybciej, trzeba jeździć wolniej". Jego genezę Piotr Frankowski wyjaśniał m.in. za pomocą anegdoty związanej ze słynnym kierowcą rajdowym Bobem Bondurantem.
- Ten wielki amerykański kierowca z lat 50. prowadzi do dziś gigantyczną szkołę jazdy wyścigowej, do której przyjeżdżają bogaci ludzie. Bob na starcie daje im flotę Mustangów i prosi by pojechali jedno okrążenie na czas, każdy tak jak umie. Więc jest mnóstwo dymu hałasu, spalonych sprzęgieł i tak naprawdę wszyscy jadą bardzo wolno. Na koniec on ich pakuje do Forda Ecoline, który jest nieco lepszy od nyski i z nimi wszystkimi na pokładzie robi to okrążenie szybciej.
Więcej na temat książki i samochodowych przemyśleń Piotra Frankowskiego w dźwięku w boksie "Posłuchaj".
bch
