- Polityką się nie zajmuję i nie babrzę się w tym. Film "Essential Killing" to nie film polityczny, ale film uniwersalny - mówi w "Sygnałach Dnia" Jerzy Skolimowski. Film dziś wchodzi na ekrany polskich kin.
Reżyser opowiada Joannie Sławińskiej, jak wpadł na pomysł nakręcenia filmu. Było to na Mazurach niedaleko lotniska w Szymanach. W tym rejonie Skolimowski ma dom. - Wracałem kiedyś zimą do domu i nagle samochód zaczął mi się zsuwać na śliskiej drodze z dość stromego wzniesienia. Ledwo wyhamowałem. I w tym momencie zdałem sobie sprawę, że mogłaby to być więźniarka, z której po wypadku mógł uciec więzień - opowiada reżyser.
Wyjaśnia, że nie jest ważne, skąd ten więzień mógł być. - Wiadomo, że z jednej strony są amerykańscy chłopcy, a z drugiej faceci w turbanach. Czy oni są z Afganistanu, Iraku czy Pakistanu to nieistotne - mówi Skolimowski. - Więc nie jest ważne, kim ten człowiek jest. Ważne, że jest zaszczuty jak zwierzę - dodaje.
Mohamed, złapany przez amerykańskich żołnierzy, zostaje wywieziony do tajnej bazy w Europie Środkowej. Udaje mu się uciec z transportu. Teraz by przeżyć nie cofnie się przed najokrutniejszą zbrodnią.
Na festiwalu w Wenecji "Essential Killing" zdobył nagrodę specjalną, a grający główną rolę Amerykanin Vincent Gallo dostał nagrodę za najlepszą rolę męską. Mówi się, że film ma duże szanse na oscarową nominację.
Jerzy Skolimowski wspomina również, jak powstawał scenariusz do filmu "Nóż w wodzie" oraz jak został zmuszony do opuszczenia w 1969 roku Polski.
(ag)