W ubiegłym roku miało miejsce blisko 11 tys. wypadków z udziałem pieszych. Śmierć w nich poniosło ponad 1200 osób. Szacuje się, że w około 40 proc. przypadków zawinił pieszy, a nie kierowca.
Punkt widzenia zmienia się diametralnie, gdy po latach poruszania się po mieście samochodem przestawiamy się na spacery piesze, albo odwrotnie – gdy pierwszy raz kupujemy mechaniczny środek transportu i z pieszych stajemy się panami na drodze. Nagle okazuje się, że kierowca nie może zahamować "w miejscu" i że nie wszystko w lusterkach widzi.
– To zupełnie inna perspektywa – mówi Weronika Kwapisz, motocyklistka, podróżniczka, aktorka, współpracowniczka portalu Motokaina.pl. i dodaje, że zupełnie inaczej widzi się świat z samochodu, a inaczej postrzegamy rzeczywistość z motocykla. – Gdy jedziemy samochodem, dystans jest większy, jest bezpieczniej. Dla motocyklisty są to często centymetry, oddzielające życie od śmierci. Inna jest też oczywiście droga hamowania.
Czego więc nie powinni robić piesi, by ustrzec siebie i kierowców pojazdów mechanicznych przed tragedią?
– Przede wszystkim należy się uważnie rozglądać. I pamiętajmy, że lepiej przepuścić pojazd, niż dać się zabić dla chwili brawury – tłumaczy Weronika Kwapisz. – Często zdarza się, że młodzi ludzie słuchają głośno muzyki przez słuchawki. Jest duże prawdopodobieństwo, że nie usłyszą i nie zauważą nadjeżdżającego pojazdu. Powinni większą uwagę zwracać na innych użytkowników ruchu, bo chodzi o ich życie.
O tym, co robić, by bezpiecznie dotrzeć do celu i jak nie dać się zabić na drodze słuchaj w audycji "Pod Lupą" Justyny Dżbik.
(kd)