Gość Ex Magazine opowiada w audycji o dziennikarstwie, różnych rolach kobiet w życiu oraz feminizmie.
- Nie depiluję nóg, nie chodzę na obcasach, nienawidzę mężczyzn, nie miesiączkuję, mam brodę i palę fajkę. A tak serio, odkąd przebudziłam się intelektualnie, co nie nastąpiło za wcześnie – miałam 27-28 lat, dotarło do mnie, że wiele rzeczy ktoś dla mnie wywalczył – mówi Paulina Młynarska. Wymienia pigułkę antykoncepcyjną, możliwość pracy i to, że jako samotna matka nie jest wytykana palcami. – Później dotarło do mnie, że do wywalczenia jest jeszcze bardzo wiele.
Mówiąc o osobach sławnych, dziennikarka jest zdania, że sława nie jest powodem, by kogoś uznać za autorytet i celebryci nie powinni być autorytetami. – Dla mnie autorytetem jest Wiktor Osiatyński i Leszek Kołakowski. Nie jest moim autorytetem Nergal – wyjaśnia Młynarska.
Młynarska podkreśla, że nie pochwala pędu za sławą. – Dla jednych sława i rozpoznawalność jest celem, dla innych jest ceną. Dla mnie zawsze była tym drugim – mówi. Dodaje, że rozumie, jeśli ktoś wybija się z małej miejscowości, skromnego środowiska, może mieć cel by zostać sławnym – to przejście pewnego progu dla całej rodziny.
- W show biznesie żenuje mnie suszenie zębów do fotoreporterów, głupota i powtarzanie komunałów. Ludzie wysilcie się i powiedzcie czasami coś choćby dziwacznego, ale niech to będzie wasze własne zdanie – apeluje w Czwórce.
Dlaczego nie jest już aktorką i skąd wziął się jej pseudonim Lola Margines? Szczegóły w dźwięku.
pg