Najdroższy w Polsce, bo kosztujący 2,27 mld zł, ponad 10-kilometrowy odcinek przyszłej obwodnicy Warszawy, jest wielką fuszerką. Tak twierdzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Dla porównania łączny koszt budowy 91 km autostrady A2 ze Strykowa do Konotopy wyniesie 3,2 mld zł.
W swoim komunikacie Generalna Dyrekcja wymienia m.in. zaniżone ilości asfaltu w warstwach bitumicznych, zbyt małą grubość warstw jezdni, rozmycia skarp na całym odcinku trasy, uszkodzenia betonowych barier w pasie dzielącym i spękania na nowych obiektach mostowych.
Gazeta pisze, że GDDKiA oraz jej organ nadrzędny - Ministerstwo Infrastruktury, są dosłownie wściekli na wykonawców. - Za tak wysoką stawkę - 218 mln zł za kilometr, całość powinna być w stanie idealnym, stanowić wzór dla innych przedsiębiorstw budowlanych - relacjonuje.
Nie sprawdziło się również konsorcjum firm projektowych, któremu zlecono nadzór nad przebiegiem prac budowlanych. Generalna Dyrekcja, która wykryła usterki, zadecydowała, że wykonawca ma je usunąć już po otwarciu trasy.
Sprawa nie jest jednak całkiem jednoznaczna, bo budowlańcy zaprzeczają, aby niedoróbki były aż tak duże, jak ocenia GDDKiA. Zresztą świadczy o tym fakt dopuszczenia odcinka do normalnej eksploatacji. Z kolei zarządca trasy obawia się wystąpienia kolejnych wad, już w trakcie eksploatacji.
Za kilka lub kilkanaście dni kierowcy pojadą nowym odcinkiem. Jak się dowiedziało "Życie Warszawy", gwarancja na jego nawierzchnię wynosi zaledwie dwa lata.
rk