Verheugen ostrzegł w poniedziałek państwa, w których są fabryki Opla, przed prześciganiem się w wysokości subwencji dla właściciela, spółki General Motors, w zamian za utrzymanie zakładów i zatrudnienia.
Skomentował w ten sposób doniesienia mediów, jakoby niektóre państwa z zakładami Opla zaproponowały GM wsparcie. Wielka Brytania miałaby oferować poręczenia kredytowe na kwotę ponad 400 mln euro, Hiszpania - 300-400 mln euro, Belgia - nawet ponad 500 mln, a Polska - ułatwienia podatkowe.
Podatnik nie jest „szczodrym wujkiem”
Także niemiecki minister gospodarki Rainer Bruederle uważa, że należy unikać wyścigu na oferty dla GM.
Powiedział on w programie telewizji ARD, że GM nie może rościć sobie prawa do subwencji. "Opel, tak jak każda niemiecka firma, ma prawo wystąpić z wnioskiem o wsparcie. Rozpatrzymy go zgodnie z przepisami i nie przesądzając z góry o wyniku" - powiedział minister.
Dodał, że władzom zależy na utrzymaniu miejsc pracy. "Lecz nie uważamy, by niemiecki podatnik miał wystąpić w roli szczodrego wujka. Decydujące jest to, by istniały cieszące się popytem koncepcje. O przyszłości Opla zdecyduje klient" - powiedział minister.
Na początku listopada General Motors nieoczekiwanie zrezygnował z planowanej sprzedaży Opla konsorcjum kanadyjsko-austriackiego producenta części Magna oraz rosyjskiego Sbierbanku. Był to inwestor preferowany przez władze Niemiec, które oferowały mu wsparcie w postaci poręczeń i kredytów na kwotę 4,5 mld euro.
W spotkaniu uczestniczą przedstawiciele unijnych rządów, upadającego giganta i Komisji Europejskiej. Większość państw przysłała ministrów gospodarki. Polskę reprezentuje ambasador przy Unii.