Nie żyje Zbigniew Namysłowski, legenda polskiego jazzu

Ostatnia aktualizacja: 08.02.2022 12:47
Miał 82 lata.
Zbigniew Namysłowski w stołecznym klubie Hybrydy
Zbigniew Namysłowski w stołecznym klubie HybrydyFoto: Krzysztof Kuczyk / Forum

7 lutego w wieku 82 lat zmarł wybitny saksofonista Zbigniew Namysłowski – kompozytor, aranżer, prawdziwa legenda i pionier polskiej muzyki jazzowej. Współpracował m.in. z Krzysztofem Komedą (kultowy album „Astigmatic”), Czesławem Niemenem („Enigmatic”), Michałem Urbaniakiem, Januszem Muniakiem, wokalną grupą Novi Singers, Krzysztofem Herdzinem, czy choćby z Leszkiem Możdżerem. Chętnie łączył jazz z muzyką ludową i klasyczną. Grał w takich zespołach jak All Stars, Modern Combo, Modern Dixielanders, The Jazz Rockers, czy z grupą The Wreckers, z którą w 1962 odbył trasę po Stanach Zjednoczonych. Początkowo grał na fortepianie, wiolonczeli oraz puzonie, jednak jego ulubionym instrumentem stał się saksofon. Już jako lider stał na czele takich projektów jak Zbigniew Namysłowski Quintet / Quartet, czy Zbigniew Namysłowski The Q.

Nagrał ponad 30 autorskich płyt. Jego krążek „Lola" z 1964 roku to pierwsza płyta nagrana przez krajowego jazzmana, która ukazała się poza Polską (materiał opublikowała słynna wytwórnia Decca). Albumy „Winobranie", czy „Kuyaviak Goes Funky", wydane w ramach serii „Polish Jazz”, to żelazna, absolutnie obowiązkowa klasyka polskiego jazzu. Jego najbardziej znane kompozycje to m.in „Der Schmalz Tango”, „Jasmine Lady”, „Double Trouble Blues”, „Western Ballade”, „Quiet Afternoon”, czy choćby „Sprzedaj mnie wiatrowi” (znane głównie z wykonania grupy Bemibem).

Zdobywca wielu prestiżowych nagród i tytułów. Uhonorowany Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Jan „Ptaszyn” Wróblewski, inna legenda polskiego jazzu, wspomina Namysłowskiego tak:
„Zbyszek to był symbol. Kiedy w latach 60. wskoczył na najwyższy szczebel klasy światowej, kiedy w latach 70. nagrał ‘Winobranie’ i ‘Kuyaviak goes funky’ otwarcie mówiliśmy, że jest naj. Stał się dla wszystkich odnośnikiem, tym punktem na topie. Nie szukało się wielkich, amerykańskich, tylko porównywało ze Zbyszkiem, bo On był im równy i od razu wiedziało się ile komu do tego szczytu brakuje. I jak się wszyscy dziwili, że mu się w głowie nie poprzewracało, że nie gwiazdorzył, nie celebrycił. Ileż to ja razy ściągałem go do Polish Radio Jazz Studio, do Chałturnika. Nigdy nie odmawiał. Jak trzeba było grał i trzeci saksofon, co zresztą kończyło się wyciągnięciem Go w końcu na solo, bo tak grał. A kiedy już stawał przed mikrofonem w studiu i zaczynał nagrywanie, to psuliśmy specjalnie wieloślad i marnowaliśmy taśmę, byle ciągle grał. A klasę i poziom zachował do końca. Chyba dwa lata temu, kiedy miałem wystąpić na koncercie poświęconym Victorowi Youngowi zmogło mnie i trafiłem do szpitala. Zbyszek mnie wtedy zastąpił. O, jak zastąpił. Do dziś boję się jechać do Mławy, bo po tym co On tam pokazał... A miał pomysły i nieszablonowe”.

Za to rodzina muzyka, która poinformowała świat o jego śmierci, tak napisała w mediach społecznościowych:
„Z ogromną czułością posyłamy Państwa przed głośniki, aby mogli Państwo wspólnie uczcić pamięć Zbigniewa Namysłowskiego słuchając jego nagrań. To, co dla Taty było bez wątpienia jedną z najważniejszych rzeczy to muzyka jazzowa. Saksofonem i kompozycjami komunikował się ze światem najszczerzej i najgłębiej. Nie przestawał tworzyć, występować oraz nieustannie planował udział w koncertach już w najbliższych tygodniach. Jesteśmy przekonani, że jego muzyka przetrwa, a co za tym idzie Tata będzie zawsze z nami, a także z Państwem".

Zbigniewa Namysłowskiego wspominał na naszej antenie również Jacek Kruczek w audycji "Wolę starsze, wolę młodsze". Całego programu podsłuchacie TU.

Zbigniew Namysłowski Quintet – Kuyaviak Goes Funky / YouTube Zbigniew Namysłowski

MaH