Jak podaje Reuters, niektóre fragmenty kodu źródłowego serwisu Twitter trafiły do sieci bez zgody jego przedstawicieli. Ci rozpoczęli już śledztwo, mające odnaleźć osoby odpowiedzialne za wyciek.
Jak wynika z akt sądowych, różne fragmenty kodu źródłowego Twittera trafiły na należącej do Microsoft platformy Github. Użytkownikiem, który udostępnił te dane była osoba o nicku "FreeSpeechEnthusiast".
Github potwierdził, że na prośbę Twittera wszystkie dane zostały usunięte w miniony piątek.
Należący do Elona Muska serwis zwrócił się do sądu okręgowego z prośbą o nakaz udostępnienia danych podejrzanego użytkownika Githuba. Nie jest jasne, czy sąd przychyli się do tej prośby.
AŚ