Logo Polskiego Radia
Trójka
Agnieszka Gierczak 23.01.2012

2012.01.23 GH+ 208

Jedyni i niepowtarzalni Iggy And The Stooges oraz kultowe formacje Suicide i Death In Vegas otwierają długą listę wykonawców, których zobaczymy pomiędzy 3 a 5 sierpnia w katowickiej Dolinie Trzech Stawów. Bilety na OFF Festival 2012 już w sprzedaży!
Iggy And The StoogesIggy And The StoogesPAP/ITAR-TASS/ Alexei Filippov

Znamy już listę 6 wykonawców, których usłyszymy w czasie siódmej edycji Off Festiwalu, tradycyjnie pod patronatem Trójki. Więcej szczegółów zdradzi nam dziś dyrektor imprezy Artur Rojek. Zapraszamy na GH+ o godz. 19.

19-20

IGGY AND THE STOOGES - search and destroy
SUICIDE - ghost rider
DEATH IN VEGAS - scissors

THE STONE ROSES - i am the ressurection
SONS & DAUGHTERS - breaking fun
SONS & DAUGHTERS - rose red
OH NO OH MY - circles and carousels

A oto wykonawcy:

Iggy And The Stooges

Panie i panowie, z dumą informujemy, że Iggy And The Stooges wystąpią na OFF-ie! Przyjeżdżają w odpowiedzi na prośby wiernych fanów. Przyjeżdżają, byśmy mogli zedrzeć sobie gardła przekrzykując Iggy'ego w "Raw Power", "I Wanna Be Your Dog" i "Search and Destroy". Przyjeżdżają, by gitarowej młodzieży, dokazującej na wszystkich scenach OFF Festivalu, pokazać jak to się naprawdę robi. Iggy And The Stooges – pionierzy i zarazem mistrzowie punk rocka, synonim scenicznego szaleństwa i witalnej siły rock and rolla. Teraz chcielibyśmy być psami – zawylibyśmy z radości!

Suicide

Ministry i Nine Inch Nails – dobra rzecz. Depeche Mode – wiadomo. Przyjdźcie na koncert Suicide, a na własne oczy i przede wszystkim uszy przekonacie się, skąd to się wzięło. Punkowa agresja i nieludzki chłód dźwięków syntezatora plus nawiedzone, przerażające wokalizy Alana Vegi – ich wizjonerskie nagrania trzeba znać, a konfrontację z Suicide na żywo niełatwo przeżyć. "Ktoś powiedział, że Suicide to najbardziej punkowy zespół wszech czasów, bo nawet punki nas nienawidziły" – powiedział kiedyś Vega. Jesteście pewni, że jesteście na to gotowi?

UWAGA: Suicide zagrają w całości materiał swojego pierwszego albumu na oryginalnych instrumentach.

Death In Vegas
Spadkobiercy i kontynuatorzy odważnych eksperymentów Neu! czy Throbbing Gristle, z tą różnicą, że proponowana przez Death In Vegas wybuchowa mieszanka techno, rocka i psychodelii znalazła nie tylko uznanie krytyków i koneserów undergroundowych hałasów, alei doskonale sprawdziła się na tanecznych parkietach. Pożegnali się z nami w 2004 roku albumem "Satan's Circus", bo Richard Fearless poczuł, że musi pograć rock and rolla w Nowym Jorku… Teraz znów jest w Londynie i stoi na czele Death In Vegas, z którym w 2011 roku wydał album "Trans Love Energies". Co znaczy ni mniej ni więcej, że na ich koncercie poczujecie tę energię, wpadniecie w trans i pokochacie to…

Black Face
Basista Chuck Dutkowski, współzałożyciel hardcore'owej instytucji Black Flag i Eugene Robinson, wokalista Oxbow, flagowych przedstawicieli kalifornijskiej noise'owej awangardy. Czy wspólny zespół tych dwóch panów wymaga dodatkowej rekomendacji? Za taką niech posłuży wam debiutancki singel formacji "I Want To Kill You". Ten tytuł mówi wszystko – oni naprawdę brzmią, jakby chcieli nas zabić…

Iceage

Załoga z Kopenhagi, która zadebiutowała ledwie rok temu krótkim, ale wściekle intensywnym albumem "New Brigade" - hardcore'owym kopniakiem wyprowadzonym z gęstego, dusznego dymu rocka noir. Porównywani są do Fucked Up, przez których zresztą zostali zaproszeni na wspólną trasę. A na żywo – petarda. Co wiedzą ci, którzy widzieli ich już ostatniej jesieni na klubowych koncertach w Polsce i o czym przekonają się wszyscy pozostali już na OFF Festivalu.

Colin Stetson
Colin Stetson jest kanadyjskim jazzmanem. Gra na olbrzymim saksofonie basowym. Mało? Na liście artystów, z którymi współpracował znajdziecie m.in. Toma Waitsa, Arcade Fire, TV On The Radio, Feist, Bon Iver, Laurie Anderson, Davida Byrne'a, LCD Soundsystem i The National. Mało?!! Jego najnowszy album, wydany w 2011 roku "New History Warfare Vol. 2: Judges" został nominowany do prestiżowej Polaris Music Prize i trafił na listę 50. najlepszych płyt roku wg redakcji Pitchfork. "Czegoś takiego nigdy nie słyszałem" – poddał się recenzent amerykańskiego serwisu.