Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 08.12.2008

Lenistwo doskonałe

Działacze Platformy Obywatelskiej doskonalą formy nic nie robienia. Niedawno osiągnęli szczyt.

Działacze Platformy Obywatelskiej doskonalą formy nic nie robienia. Niedawno osiągnęli szczyt.

Po pierwszym roku rządów Platformy Obywatelskiej nie widać zapowiadanej rewolucji, ani cudów. Największe i najgłośniejsze pomysły PO nie zakończyły się legislacyjnymi sukcesami, a często nie przybrały nawet formy projektu konkretnych ustaw. Zamiast tego Donald Tusk i jego partyjni koledzy pracują nad swoim wizerunkiem, a winą za brak zmian chętnie obarczają innych.

Głównym winowajcą stagnacji, jaka widoczna jest w Polsce, ma być prezydent. Straszący w każdym przypadku wetem poplecznik Prawa i Sprawiedliwości jest największym problemem dla PO w zapewnieniu Polakom pełnego dostatku i szczęśliwości. Taki obraz politycy PO i media im przychylne starają się budować w społeczeństwie. Zapowiedź prezydenckiego sprzeciwu wobec jakichś rozwiązań ustawowych robi tak ogromne wrażenie na premierze, tak go paraliżuje, że traci on rezon i ochotę na wprowadzanie jakichkolwiek zmian. Wobec tego nic nie robi. W końcu po co, skoro prezydent jest tak zacietrzewiony, że i tak na nic się nie zgodzi. W związku z tym PO nie wprowadza zmian, nie uzgadnia swoich projektów z nikim poza PSLem, nie próbuje budować koalicji i poparcia dla swoich projektów. Choć marszałek Bronisław Komorowski wielokrotnie powtarzał, że nie ma nic niestosownego we współpracy z SLD, PO niechętnie uwzględnia jej postulaty przy tworzeniu prawa. O uzgodnieniach z PiSem w ogóle nie ma mowy. W końcu nie rozmawia się z „kaczystami”, którzy potajemnie próbowali wprowadzić w Polsce system totalitarny. Platforma albo jest tak zadufana w sobie, że uważa, że jej projekty można tylko pogorszyć, albo bardzo jej zależy na politycznym pacie. Wygląda na to, że niechęć PO do prowadzenia dialogu i budowania poparcia dla przygotowywanych ustaw jest de facto niechęcią do jakichkolwiek zmian. One bowiem rodzą ryzyko, że coś może się nie udać i może być gorzej niż jest. A to PO poniesie konsekwencje za fiasko przeprowadzanych przez rząd zmian.

Równie dużym jak prezydent przeciwnikiem ulepszania Polski jest koalicyjny PSL. To przez jego sprzeciw rząd nie mógł zlikwidować KRUSu, finansowania partii z budżetu państwa, wprowadzić okręgów jednomandatowych, ani przegłosować podatku liniowego, który z każdego Polaka zrobiłby milionera. Niestety PO była zmuszona zawiązać koalicję z ludowcami, bo niby z kim, więc musiała niektóre swoje projekty, czasem nawet ważne, porzucić. Oczywiście w żaden sposób nie wpływa to na świetne relacje wewnątrz koalicji, która jest najlepszą, najbardziej zgraną ekipą rządzącą od lat. Twarde stanowisko ludowców także jest wygodne dla PO. Brak inicjatyw w jakimś obszarze i nie realizowanie obietnic wyborczych można tłumaczyć różnicą w programach i koniecznością uzgodnienia wspólnego, jednolitego programu rządu PO-PSL. Tylko złośliwi zastanawiają się, patrząc na liczbę ustępstw, czy to aby na pewno PSL jest mniejszym i słabszym partnerem koalicyjnym.

Przez ostatni rok PO nie wykazała się szczególną determinacją w reformowaniu kraju. Retoryka jej działaczy sprawia wrażenie, jakby partia ta poświęcała czas na doskonalenie nic nie robienia. Szczyt możliwości posłowie PO osiągnęli ostatnio. Poniedziałkowa „Rzeczpospolita” poinformowała, że partia ta wycofuje się z obniżenia poziomu finansowania partii politycznych przez państwo. Początkowo Platforma chciała nawet zlikwidować dotacje dla ugrupowań. Niestety na tak radykalną zmianę nie zgodzili się inni posłowie i projekt upadł. W związku z tym klub parlamentarny PO przygotował mniej drastyczną reformę, czyli obniżenie o połowę dotacji dla partii. Jednak i ten pomysł nie zostanie wprowadzony, gdyż PO nie zdecydowała się nawet skierować do Sejmu odpowiedniego projektu. Zdaniem jej posłów także on nie uzyskałby poparcia. Przekonanie swoje wzięli „z intuicji”… To ona kazała działaczom rządzącej partii nie dzielić się swoim projektem z innymi. Działacze PO osiągnęli chyba w reszcie swój wymarzony cel: najwyższą formę politycznego lenistwa. Od dziś oficjalnie mogą pracować jak mrówki, pisać ustawy, opracowywać zmiany i rewolucje, wprowadzać polskie eldorado w życie, a potem stwierdzić, że intuicja podpowiedziała, w nocy się przyśniło, że koledzy z innych ugrupowań nie chcą tych zmian. Jaka szkoda, tyle pracy na marne.

Platforma Obywatelska w wyborach w 2007 roku zyskała ogromny mandat od społeczeństwa. Jak podkreślano jest to jedna z największych sejmowych partii w historii III RP. Jednak nie przekłada się to na jej skuteczność. Nie realizuje ona swoich najważniejszych haseł wyborczych. Zamiast negocjować, uzgadniać swoje pomysły i szukać dla nich poparcia posłowie Platformy wolą krzyczeć: chcieliśmy dobrze, ale oni nie pozwalają nam działać! Jeśli PO nie zmieni swojej taktyki, pod koniec kadencji Sejmu partia ogłosi listę rewolucyjnych i przełomowych zmian, które usprawniłyby Polskę i zrobiły z niej raj, gdyby nie…

Stanisław Żaryn