Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 06.07.2007

Misjonarze

Prezenter komercyjnej stacji TVN nie pojmuje, na czym polega rola mediów publicznych.

Zdaniem Kamila Durczoka, misją radia publicznego powinno być siedzenie cicho i okazywanie należnego respektu brodzie Jacka Żakowskiego, którego nazwisko wymawia z pełnym czci westchnieniem. Prezenter komercyjnej stacji TVN nie pojmuje, na czym polega rola mediów publicznych.

Kamil Durczok, źr. tvp.pl

Być może dlatego, że standardy w tych mediach mocno się zmieniły od czasu, gdy Durczok zarabiał w nich na chleb i sławę. Kiedy w 2001 roku na życzenie Leszka Millera wypraszał Jerzego Stępnia ze studia TVP1, nie było mowy o redakcyjnej pomyłce. Ani tym bardziej o przepraszaniu widzów. Nasza redakcja popełniła niestosowność wynikającą z redakcyjnej pomyłki. Błąd ten sama odkryła i naprawiła, a urażonego rzecznika SLD przeprosiła. W czwartkowych „Faktach” TVN nie zająknięto nawet, że wrzawa wokół tekstu Józefa Pleśniaka wybuchła trzy dni po poprawieniu tekstu. Jednak wymagania wobec mediów publicznych są bezwzględne. Błędy popełniać może wyłącznie komercja. Tylko tam można zaprzeczać w zaparte, że na ważnym stanowisku zatrudnia się agenta WSI. Tylko tam nie można uznać za wpadkę opóźniania emisji filmu o „przygodach” Aleksandra Kwaśniewskiego w Charkowie. Dlatego Durczok nie wzywał do bojkotu „Gazety Wyborczej”, gdy ta, piórem Mikołaja Lizuta komentowała, ni mniej ni więcej, tylko sposób chodzenia i wygląd jednego z członków Zarządu Polskiego Radia.

Od komercji się nie wymaga. Dlatego wspólna polityczna akcja TVN i Samoobrony z ubiegłego roku (osławione „taśmy Beger”) nie może być uznana za niezgodną ze standardami dziennikarskimi. Życzliwe środowisko nagnie nawet regulamin konkursu i przyzna nagrodę za niezależność i bezkompromisowość dla dzielnych dziennikarzy. Mediom publicznym pozostawmy za to prawo do publikowania grzecznych materiałów i miałkich, okrągłych poglądów, wyłącznie takich, które nie odbiegną od linii PO-LiD-SLD i większości dziennikarzy. Podobnie zdaje się sądzić Jan Osiecki, młody dziennikarz jednego z portali internetowych, który na swym blogu z pasją zwalcza Polskie Radio, utożsamiając redagowanie tekstu z jego ocenzurowaniem. Osieckiemu nie wystarczą przeprosiny za niestosowny komentarz do sposobu chodzenia rzecznika SLD. Na jego miejscu – pisze – „nie zgodziłbym się na takie zakończenie sprawy. Na stronie Polskiego Radia nadal wisi tekst, w którym autor twierdzi, że rzecznik SLD wyznacza dziennikarzy mogących zadać pytanie posłom Sojuszu. I do tego "zatwierdza" wcześniej pytania. Przy okazji autor nazywa rzecznika cenzorem”. Brawo, panie Janku! Nic nie jest tak skuteczne w walce z cenzurą jak… cenzura. Trwają prace nad nową ustawą o prawie prasowym. Proponujemy, by znalazł się tam zapis o zakazie krytyki w mediach publicznych osób sprawujących funkcje publiczne. Pójdźmy też śladem lekarzy i zakażmy publicznego krytykowania dziennikarzy przez innych dziennikarzy. Innych dziennikarzy nie powinni krytykować w szczególności dziennikarze mediów publicznych. Bo od nich się więcej wymaga. Oto misja mediów publicznych w oczach komercyjnych „misjonarzy” – sumień polskiego dziennikarstwa.

Można rzec, że media komercyjne wypatrują drzazgi w naszym oku, nie widząc belki w swoich. Ale może nie potrafią tej belki dostrzec, bo solą w oku są dla nich media publiczne. Pomyślna alokacja częstotliwości czy dobre wyniki finansowe muszą budzić niepokój konkurencji. I do tego redakcja, która słów prof. Geremka nie słucha na klęczkach, ale z krytyczną uwagą. Redakcja, która nie drży przed surowymi uwagami tzw. autorytetów, usiłujących ze swych osobistych antypatii uczynić etos polskiej kultury i polityki. Która potrafi opublikować kontrowersyjne poglądy, nawet jeśli się z nimi nie zgadza. I dla której dobro odbiorców ważniejsze jest od środowiskowej solidarności i bratania się z politykami. Bo na tym polega prawdziwa misja nie tylko mediów publicznych, ale mediów w ogóle. Czego sobie i Państwu życzymy.

Radosław Różycki