Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 20.02.2009

Głos rozsądku w PO?

Sebastian Karpiniuk zdaje się podważać rozdział funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Sebastian Karpiniuk zdaje się zauważać argumenty przeciwko oddzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Poseł PO dostarcza argumentów przeciwko sztandarowemu projektowi Platformy Obywatelskiej. Apelując o sto dni spokoju dla ministra Andrzeja Czumy, Karpiniuk przyznał w „Sygnałach dnia”, że minister ma już pierwsze sukcesy na swoim koncie, mimo bardzo krótkiego czasu urzędowania. Wśród nich poseł Platformy wymienił „przełom w sprawie śmierci Krzysztofa Olewnika”. Słowa Karpiniuka podważają argumentacje jego partyjnych kolegów, mówiących o potrzebie oderwania prokuratury od urzędu ministra sprawiedliwości. Jeśli bowiem największym problemem polskiej prokuratury jest powiązanie jej z polityką, to dlaczego zarzuty prokuratorskie mają być sukcesem ministra sprawiedliwości. Jeśli natomiast jest to rzeczywiście jego sukces, to pozbawienie ministra wpływu na śledczych jest dużym błędem. Jeśli uniezależnienie organów ścigania od polityki ma być rzekomo receptą na nieskuteczność prokuratury, to dlaczego przyspieszenie śledztwa ws. Olewnika zbiega się w sposób oczywisty – o czym świadczy także wypowiedź Karpiniuka – ze zmianą na stanowisku ministra sprawiedliwości.

Wygląda na to, że poseł Platformy nie jest do końca zwolennikiem zmian, jakie przeprowadza jego partia. Pomysł PO, by rozdzielić funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, od początku budził z resztą wiele kontrowersji. Pozostawienie prokuratury samej sobie rodzi bowiem bardzo dużo zagrożeń. Może sparaliżować organa ścigania, a śledczych zmienić w korporację. Zmiana taka wytrąci być może z ręki administracji państwowej zdolność sankcjonowania prawa. PO uważa, że reforma uniezależni prokuraturę od polityki, prokuratorom zapewni większą niż dotychczas niezależność i zwiększy efektywność ich pracy. Brak wpływu ministra na prokuraturę może dać jednak zupełnie inne rezultaty. Prokuratorzy staną się bowiem bardziej podatni na lobby świata biznesu, czy świata przestępczego. Środowiska te zachowają swoje możliwości wpływania na śledczych, państwo natomiast je straci lub znacznie osłabi.

Wygląda na to, że poseł Platformy nie jest do końca zwolennikiem zmian, jakie przeprowadza jego partia. Pomysł PO, by rozdzielić funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, od początku budził z resztą wiele kontrowersji.

Po zmianach – zgodnie z projektem zgłoszonym przez rząd PO-PSL - prokuraturą będzie kierował jednoosobowo mianowany przez prezydenta prokurator generalny. Do nominacji w podległych mu organach będą potrzebne jedynie konsultacje. Jego pozycję wzmacnia jeszcze zapis mówiący, że odwołać go można tylko za zgodą 3/5 Sejmu, czyli 276 posłów oraz prawo uchylanie decyzji śledczych. Prokurator generalny będzie więc mógł wpływać na prowadzone przez nich sprawy. Oznacza to, że reforma zmienia jedynie ośrodek uzależnienia prokuratorów, a nie czyni ich niezależnymi.

Politycy partii rządzącej oraz działacze lewicy, którzy także mówią o potrzebnie rozdziału funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, starają się przekonać opinię publiczną, że wpływ świata polityki na prokuraturę jest bardzo niebezpieczny. Jest on jednak również niezbędny dla prawidłowej działalności organów ścigania. Po pierwsze, dlatego, że są one elementem państwa. Egzekwowanie prawa jest zadaniem państwa, a nie prywatnych firm czy korporacji. To ono, a więc personalnie politycy zajmujący najwyższe urzędy państwowe, powinni prowadzić politykę karną Polski. Oni powinni wytyczać jej priorytety, oni powinni egzekwować realizowanie jej założeń. Dzięki powiązaniu polityki i prokuratury minister oraz jego szef – premier – mają możliwość wpływania na prokuraturę. Nie chodzi bynajmniej o naciskanie na prokuratorów, by w konkretnych sprawach stawiali zarzuty, czy „ukręcali łeb” sprawie. Powiązanie polityki i prokuratury daje możliwość zachęcania śledczych do pracy oraz sankcjonowania ich błędów czy zaniedbań. Po zmianach proponowanych przez PO oraz SLD możliwości te zostaną bardzo zmniejszone.

Oczywiście związek świata polityki z prokuraturą ma swoje złe strony. Nie wystarczy bowiem, by minister sprawiedliwości nadzorował śledczych. Zarówno on jak i cały rząd musi jeszcze chcieć walczyć z przestępstwami i patologiami. Bez tego nadzór ministra nad śledczymi nie wystarczy, by prokuratura sprawnie ścigała przestępców. Udowodniła to kadencja Zbigniewa Ćwiąkalskiego, za którego kierownictwa prokuratura wykazywała zdecydowanie zbyt małą determinację w walce z przestępcami. Za czasów Ćwiąkalskiego umorzono sprawę kilku biznesmenów czy wypuszczono na wolność bandytów podejrzanych o poważne przestępstwa. Ćwiąkalski nie wpływał być może na te decyzje osobiście. Jednak jego nominacja wytworzyła wśród śledczych klimat łagodności wobec przestępców. Sam minister bowiem przez lata walczył w sądach o wolność między innymi Henryka Stokłosy, Ryszarda Krauzego, Piotra Bykowskiego, był pełnomocnikiem Barbary K. - słynnej Aleksis z afery węglowej, czy awansował prokuratorów, którzy nadzorowali zupełnie nieudolne śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Zawodowa przeszłość ministra sprawiedliwości i jego dokonania musiały zmniejszyć motywację śledczych. Przez lata bowiem wyszukiwał on przepisy, by bronić oskarżonych przed więzieniem.

Sebastian Karpiniuk, źr. karpiniuk.pl

Oderwanie prokuratury od polityki może upowszechnić opieszałość śledczych wobec przestępców. Nie wiadomo bowiem czy nadzorujący ich prokurator generalny wytworzy klimat bardziej sprzyjający łapaniu gangsterów niż ten obecny w prokuraturze za czasów Ćwiąkalskiego. Jeśli nie, nikt nie będzie miał możliwości wywierania nacisku na prokuratora generalnego, by zmotywował podległy mu urząd do surowszego podejścia do osób łamiących prawo.

Rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego na pewno nie uzdrowi polskiej prokuratury, nie usprawni pracy śledczych i nie uniezależni ich. Ograniczy natomiast wpływ państwa na politykę karną. Może to doprowadzić do sytuacji, w której o zarzutach prokuratorskich będą decydowały korporacje prokuratorskie. Ich ewentualne powiązania mogą sparaliżować zupełnie egzekwowanie prawa w Polsce i doprowadzić do wykupywania się podejrzanych z zarzutów. Prokuraturze w Polsce być może są potrzebne zmiany, na pewno jednak potrzebny jest jej silny minister sprawiedliwości, który chce walczyć z przestępstwami w Polsce, ma poparcie rządu i umie motywować śledczych do wytężonej pracy.

Świadczy o tym fakt iż przyspieszenie śledztwa dotyczącego porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika zbiega się w czasie z objęciem funkcji ministra sprawiedliwości przez Andrzeja Czumę. Być może poseł Karpiuk przekona o tym swoich partyjnych kolegów i rząd wycofa poparcie dla zmian, jakie chce przeprowadzić w organach ścigania.

Stanisław Żaryn