Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 06.08.2009

"Sukces dyktatora"

"FT": Zwolnienie amerykańskich dziennikarek z koreańskiego więzienia to sukces szantażu Kim Dong Ila.

Bill Clinton i Kim Dzong Il, źr. wikipedia.org
"Misja Clintona w Phenianie zakończona zwolnieniem amerykańskich dziennikarek to sukces szantażu Kim Dong Ila".

Misja Billa Clintona w Korei Północnej zakończona zwolnieniem amerykańskich dziennikarek z koreańskiego więzienia jest zwycięstwem Phenianu – pisze "Financial Times".

Gazeta zaznacza, że północnokoreański dyktator pokazał, że biorąc zakładników, może doprowadzić do dwustronnego spotkania z byłym przywódcą USA.

"Ani Waszyngton, ani ktokolwiek inny nie powinien pozostawać ślepy na zagrożenia stwarzane przez północnokoreański szantaż" – zaznacza „FT” w artykule redakcyjnym. „Kim Dzong Il wykorzystał aresztowanie dwóch dziennikarek, żeby doprowadzić do spotkania, o które zabiegał. Następnym razem będzie zabiegał o pieniądze czy dostawy" - ostrzega "FT".

Do podobnych wniosków dochodzi "Daily Telegraph", który zaznacza, że wzięcie amerykańskich zakładniczek umożliwiło dyktatorowi spotkanie na równej stopie z eksprezydentem. "Oznacza to też krok do przodu dla Korei Północnej, która domaga się, by zezwolono jej na dwustronne rozmowy z USA w sprawie zakończenia jej programu nuklearnego, bez potrzeby (wznawiania) zerwanych rokowań sześciostronnych, będących dotąd forum dla wszelkich dyskusji" - podkreśla gazeta.

"Financial Times" pisze, że Kim Dzong Il wykorzysta wyjątkowe zdjęcia z Clintonem do wzmocnienia swojej pozycji w kraju i zagwarantowania sukcesji dla swojego najmłodszego syna.

"Jak na człowieka, który jeszcze kilka tygodni temu uznawany był za śmiertelnie chorego, a według jednego z japońskich naukowców nie żył, dyktator Korei Północnej wygląda dość dziarsko" - pisze "FT".

Gazeta podsumowuje, że Waszyngton musi zdecydować, co można faktycznie uzyskać od Phenianu, jeśli chodzi o jego nuklearne zobowiązania. "Następnie powinien okopać się na swoim stanowisku i nie ustępować ani na jotę, dopóki Korea Płn. się nie dostosuje" - podkreśla.

(sż, pap)