Polaczek mówił, że nie przypomina sobie, żeby dwa pociągi towarowe, wyładowane łatwopalnymi towarami, zderzyły się na torach. - To wynik złamania procedur bezpieczeństwa w zakresie zarządzania ruchem albo dopuszczenia urządzeń, które zachowały się wadliwie. Jeśli coś takiego dzieje się prawie w centrum stolicy województwa, sytuacja jest naprawdę poważna - mówił b. minister.
Oznajmił też, że odczuwa niedostatek rzetelnej informacji. Oczekiwałby ich ze strony ministra infrastruktury i szefa infrastruktury kolejowej. Jego zdaniem, obydwaj powinni pojawić się na miejscu wypadku, bo sytuacja jest nadzwyczajna.
Zdaniem Polaczka kolej nie wykorzystuje środków, które ma do dyspozycji. – W poprzedniej kadencji stworzyliśmy komisję wypadków kolejowych, mam nadzieję, że ci ludzie już pracują na miejscu wypadku - mówił Polaczek. Jego zdaniem problem ma szersze tło. - To kwestia bezpiecznego sterowania ruchem i inwestycji na kolei - podkreśla. Przypominał, że poprzedni rząd przyjął program zarządzania automatycznego RTMS, który powinien być nadal wdrażany w oparciu o środki unijne.
Do wypadku doszło w Białymstoku doszło przed 5.30 rano. Zapaliły się składy przewożące olej napędowy, półprodukty do wyrobu benzyny. Dwie osoby są lekko ranne. Wybuchły na razie dwie cysterny, resztę objęły płomienie.
agkm