Himalaista był gościem "Sygnałów Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Komentując niedawny wypadek polskich alpinistów na szczycie Grossglockner w Austrii, Leszek Cichy powiedział, że w wysokie góry jeździ wielu Polaków, którzy nie mają przeszkolenia alpinistycznego. Sprzyja to wypadkom. Zdaniem himalaisty, polski ruch alpinistyczny jest źle zorganizowany: w klubach zrzeszani są albo turyści, albo alpiniści o wyższych umiejętnościach. Brakuje natomiast szczebla pośredniego dla turystów, którzy znają polskie góry i chcieliby spróbować swych sił w wyższych masywach. Zdaniem himalaisty, klubem działającym w nowej formule jest Klub Wysokogórski w Warszawie, otwarty na ludzi o różnych umiejętnościach.
Leszek Cichy zwrócił uwagę, że wydawane w Polsce przewodniki po górach wysokich, choć ostrzegają o niebepieczeństwach, nie uświadamiają turystom, jak wielkim zagrożeniem jest nagłe załamanie pogody, które na przykład w Alpach jest normalną rzeczą. Himalaista podkreślił, że w polskich górach nie można przygotować się na zagrożenia, jakie stwarza lód i dużo śniegu. Mówiąc o wypadku na Grossglocknerze, w którym zginęło 3 Polaków, wyraził opinię, że turyści źle ocenili pogodę i popełnili błędy. Jego zdaniem, Grossglockner nie jest trudnym szczytem, o ile panuje tam dobra pogoda.
Odpowiadając na pytanie o bezpieczeństwo w Tatrach jesienią i zimą, Leszek Cichy podkreślił, że trzeba więcej mówić o potrzebie dobrego wyposażenia turystów. Gdy w górach jest lód, nie można wychodzić na szlaki bez raków. Zdaniem Cichego, potrzebne są też proste szkolenia w poruszaniu się po lodzie. Himalaista podkreślił, że bezmyślność w górach może doprowadzić do poważnego wypadku lub śmierci. W 1980 roku Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi zdobyli Mount Everest zimą.
to