- Wszyscy mężczyźni byli dla mnie wspaniali i serdeczni, a byłam przecież w miejscu, gdzie nie powinno mnie być, bo jestem intruzem, Amerykanką. Miałam jednak odwagę zagrać Margaret Thatcher, bo i ona była intruzem wśród tych konserwatywnych wykształciuchów, do których dołączyła zupełnie bez pardonu. Skoro ona to potrafiła, to czemu nie ja? - opowiada Meryl Streep. Aktorka, nominowana do Oscara za rolę byłej premier Wielkiej Brytanii.
Zdaniem aktorki kariera Margatet Thatcher była przełomowa, ponieważ pokazała, w jaki sposób kobieta może być przywódcą. - Interesowało mnie jak decyzje odbijały się na jej osobie, ile trzeba umieć znieść, aby pozostać silnym. Dostałam niezwykłą szansę zagrać kogoś na przestrzeni 40 lat i to było fantastyczne doświadczenie - przekonuje Meryl Streep.
Jak zrodził się pomysł, żeby historię umieścić we współczesności opowiadają reżyserka filmu Phyllida Lloyd i Jim Broadbent - odtwórca roli Denisa Thatchera.
(ed)