O sprawie czytamy w "Naszym Dzienniku", który podkreśla, że Rada nie uwzględniła potrzeb rzymskokatolickiej wspólnoty parafialnej i jej wieloletnich starania o zwrot świątyni.
Emilia Chmielowa, prezes Federacji Polskich Organizacji na Ukrainie mówi, że zabrakło dobrej woli władz. "Dobrze by było, żeby ktoś stanął w naszej obronie. Trzeba jakiejś większej interwencji, by sprawiedliwości stało się zadość i własność Kościoła trafiła do właściciela" - dodała.
Od 2001 roku w kościele świętej Marii Magdaleny odprawiane są nabożeństwa, ale tylko w wyznaczonym, bardzo ograniczonym czasie. Centralne przejście do ołtarza jest zastawione ławkami, których nie można przesuwać, ponieważ niszczy to, zdaniem dyrekcji, posadzkę. Wierni nie mogą korzystać z centralnego wejścia do kościoła ani z kościelnych organów.
Zasadniczym punktem argumentacji władz w sporze ze wspólnotą parafialną jest znaczenie organów, znajdujących się w kościele, dla kulturalnego życia miasta. Gazeta dodaje, że wyposażenie świątyni - ołtarze boczne, obrazy, rzeźby, konfesjonały, klęczniki, ławki - zostało przejęte przez władze, częściowo zniszczone, a częściowo przeniesione do muzeów.
kg,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)