Budżet państwa pęka w szwach - alarmuje "Rzeczpospolita". Minister finansów szuka pieniędzy, aby było z czego wypłacać zasiłki, alimenty i opłacać składki ZUS za bezrobotnych - dodaje gazeta.
Pisma z prośbą o dodatkowe pieniądze płyną do Jacka Rostowskiego z całego kraju. Nie mają jednak szans na pozytywne rozpatrzenie - wpływy z podatków są po październiku o prawie 2 miliardy złotych niższe niż rok temu.
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski mówi "Rzeczpospolitej", że usłyszał od ministra, iż brakujące kwoty będzie musiał sam wygospodarować w swoim budżecie. Wojewoda zaczął więc zabierać pieniądze wszystkim, którzy i tak nie zdołaliby ich wydać. Burmistrz Radomia z powodu opóźnień w budowie obwodnicy odda więc 5 milionów złotych, pieniędzy do końca roku nie zdoła wydać też między innymi Inspekcja Weterynaryjna. Do końca roku wojewoda mazowiecki musi jeszcze znaleźć 58 milionów złotych na zasiłki rodzinne, alimentacyjne oraz odprawy emerytalne dla strażaków - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Podobne problemy zgłaszają wojewodowie z innych regionów. Nie ma pieniędzy w Małopolsce, Wielkopolsce i Pomorskiem.
Rzecznik Ministerstwa Finansów Magdalena Kobos powiedziała, że w budżecie brakuje też pieniędzy na obsługę zadłużenia zagranicznego, a ministrowie blokują niektóre wydatki. Minister kultury na przykład nie wyda w tym roku 10 milionów złotych na budowę Muzeum Historii Żydów Polskich.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)