Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 24.02.2010

Parkomaty zamiast wydawać resztę "wypluwają" kwitek

Kierowcy parkujący w płatnej strefie, żeby odzyskać swoje pieniądze muszą udać się do biura parkingowych.

Najnowocześniejsze w Polsce parkomaty elektroniczne, przystosowane do wydawania reszty, będą w Gdyni - tak reklamowano je, gdy w mieście wprowadzano strefy płatnego parkowania. Rzeczywistość jest bardziej szara. Parkomaty, zamiast zwrócić pieniądze, "wypluwają" tylko kwitki odsyłające po odbiór gotówki do biura Strefy Płatnego Parkowania mieszczącego się przy ul. Białostockiej. To denerwuje kierowców, a urzędnicy twierdzą, że wszystko przez to, iż parkomaty traktowane są... jak maszyny do rozmieniania pieniędzy.

Kierowcy są zgodni - system jest bez sensu, a nikt nie musi wiedzieć, gdzie jest ulica Białostocka. - Przecież nie będę jeździł po Gdyni i szukał jakiejś Białostockiej, żeby odzyskać swoje 50 groszy. Nie mam na to ani czasu ani ochoty - denerwuje się Andrzej Przetacki z Gdyni. - Więcej na benzynę wydam, niż warta ta cała impreza. I przypuszczam, że nie tylko ja odpuszczam. Dzięki temu kwitkowemu systemowi ci parkingowi - jak sądzę - mają całkiem niezły dodatkowy zarobek.

Maszynki do rozmieniania pieniędzy

Tomasz Wojaczek, kierownik biura Strefy Płatnego Parkowania w Gdyni przyznaje, że faktycznie po drobne kwoty kierowcy się nie zgłaszają. "Ale to nie jest efekt zamierzony" - twierdzi. "Założenie było takie, by kierowcy nie musieli mieć odliczonej gotówki, żeby zapłacić za parking. Nie przewidzieliśmy jednak, że gdynianie będą używać parkomatów jako maszynek do rozmieniania pieniędzy. W piekarni nie mają wydać, to trzeba rozmienić w parkomacie. Trudno uwierzyć, ale to dość częsta praktyka".

Każdy gdyński parkomat ma dwa zasobniki na pieniądze do wydawania reszt. Jeden mieści 700 złotówek, drugi 800 dziesięciogroszówek. Kierownik biura Strefy Płatnego Parkowania zapewnia, iż codziennie jego pracownicy sprawdzają zasobniki i uzupełniają jeśli jest taka potrzeba.

"Dodam , że po wrzuceniu banknotu w rogu ekranu parkomatu, jeśli urządzenie nie będzie w stanie wydać reszty, pojawia się odpowiednia informacja. Być może faktycznie jest zbyt mało widoczna. Postaramy się jakoś temu zaradzić"- obiecuje Tomasz Wojaczek.

Gdańskie i sopockie parkomaty kosztowały po około 12 tysięcy złotych za sztukę, wraz z serwisowaniem, oprogramowaniem i dwuletnią gwarancją. Za gdyńskie trzeba było zapłacić po około 50 tysięcy za jeden, także z serwisowaniem, gwarancją itd (z tym, że na cztery lata). Pojawia się więc pytanie czy warte są swojej ceny, skoro kwitki odsyłają po resztę.

kg,dziennikbaltycki.pl