Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Kamińska 12.10.2010

Byli szefowie ABW i CBA przed sądem?

Dla służb nie była cenna wiedza dziennikarzy, ale kto był ich informatorem - pisze "DGP".

"Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że dziesięciu dziennikarzy inwigiliowanych w latach 2005-2007 zawiadomi prokuraturę o złamaniu tajemnicy dziennikarskiej. Gazeta pisze, że szefowie ABW i CBA z czasu rządów PiS mogą stanąć przed sądem.

Według gazety powinni odpowiedzieć za zbieranie przez podległe im służby billingów dziennikarzy. Billingi uzyskano bez zgody sądu.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka w związku z tą sprawą apeluje do premiera o rewizję wszystkich przepisów umożliwiających inwigilację obywateli. Sekretarz Fundacji Adam Bodnar mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej", że premier powinien wziąć odpowiedzialność za przepisy, które pozwalają podsłuchiwać i brać wykaz połączeń telefonicznych obywateli. "Chcemy doprowadzić do powstania białej księgi z przypadkami inwigilacji nie tylko dziennikarzy, ale również tych, którzy stali się wbrew prawu obiektem rozpracowania" - podkreśla Adam Bodnar.

Karnista prof. Marian Filar komentuje, że podstawą uzyskiwania billingów przez ABW nie może być umowa z operatorem - musi być uregulowana w ustawie.

Wartość tajemnicy dziennikarskiej

"Dziennik Gazeta Prawna" podkreśla, że chodzi nie tylko o łamanie praw samych inwigilowanych dziennikarzy, ale również o prawo do wolności słowa, będącego fundamentem demokracji. Dlatego tajemnica dziennikarska jest szczególnie chroniona. Z punktu widzenia prawa ważniejsza niż prawo służb do zdobywania informacji - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Gazeta przypomina, że dziennikarze są zwolnieni z dochowania tajemnicy tylko w przypadku najcięższych przestępstw, między innymi ludobójstwa, zamachu stanu, zamachu na życie prezydenta czy zabójstwa.

agkm, IAR/DGP