Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 09.02.2012

Były UB-ek skazany na 8 lat za zabójstwo z 1946

Warszawski sąd uznał, że były chorąży UB Jerzy R. jest winny zastrzelenia byłego żołnierza Armii Krajowej i znęcania się nad nim.
Były UB-ek skazany na 8 lat za zabójstwo z 1946Glow Images/East News

Sąd uznał, że R. zastrzelił Władysława Urbanka nie w obronie koniecznej - jak twierdzi - ale działając z zamiarem zabójstwa. 89-latek zapowiedział apelację.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Sprawa dotyczy wydarzeń z lipca 1946 r. w Odrzykoniu (woj. podkarpacie), gdy kilku funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa z Jerzym R. przyszło do domu Urbanka - rolnika, b. żołnierza AK - aby go zatrzymać. Jego matka powiedziała im, że jest on w polu. O przebiegu wydarzeń wiadomo z zeznań wówczas 16-letniej dziewczyny, która miała ostrzec byłego żołnierza AK i jeszcze jednej dziewczyny, która była wówczas na polu. Zeznały one, że R. z bezpośredniej odległości pierwszy strzelił do Urbanka.

R. twierdzi, że Urbanek uderzył go widłami. - Chciał mnie nimi przebić; wtedy strzeliłem - mówił. Twierdził, że zastrzelił on Urbanka w obronie koniecznej, a zeznania świadków są rozbieżne. Sąd uznał wyjaśnienia R. za niewiarygodne, niespójne i nielogiczne, m.in. dlatego że różnie opisywał on rzekomy atak: raz mówił, że Urbanek uderzył go żelazną częścią wideł, a kiedy indziej - że ich trzonkiem.

Zobacz serwis specjalny: RADIA WOLNOŚCI>>>

Sąd nie miał wątpliwości co do drugiego zarzutu wobec R. - że w UB w Krośnie w 1946 r. znęcał się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym Franciszkiem Rajchlem, którego bił i zakładał mu zatkaną maskę przeciwgazową. Pewnego dnia mężczyzna nie wytrzymał tortur i wyskoczył z drugiego piętra - złamał nogę.

Wymierzoną karę sąd uznał za adekwatną do stopnia winy i szkodliwości społecznej czynów. Oba czyny R. sąd uznał za zbrodnie przeciw ludzkości. Pytany przez sąd czy zrozumiał wyrok, R. odparł: "Usiłowałem". Dopytywany przez sędzię, co ma na myśli, odpowiedział: "nie mogę uwierzyć w nieprawdę". R., który porusza się o kulach, pozostaje na wolności.

Osiem lat to jeden z najsurowszych wyroków z oskarżenia pionu śledczego IPN, który ściga zbrodnie ludzi aparatu władzy PRL.

PAP,kk