Logo Polskiego Radia
PAP
Tomasz Owsiński 28.05.2013

Śmierć Przemyka. Wznowią śledztwo ws. matactw PRL?

Sąd zdecyduje, czy wznowić śledztwo w sprawie utrudniania przez władze z lat 80. wyjaśnienia śmiertelnego pobicia przez milicję Grzegorza Przemyka.
Ojciec Grzegorza Przemyka, Leopold Przemyk oraz Cezary F. przed rozprawą w Sądzie Rejonowym w WarszawieOjciec Grzegorza Przemyka, Leopold Przemyk oraz Cezary F. przed rozprawą w Sądzie Rejonowym w WarszawiePAP/Jakub Kamiński

Wnoszą o to m.in. ojciec i przyjaciel Przemyka. IPN chce utrzymania umorzenia.
We wtorek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia badał zażalenia na umorzenie przez pion śledczy IPN śledztwa dot. matactw w sprawie jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL lat 80. - do dziś nie do końca wyjaśnionej. Z powodu przedawnienia karalności, ale przy uznaniu przestępstwa, IPN w październiku 2012 r. umorzył śledztwo ws. utrudniania w latach 1983-84 śledztwa w sprawie śmierci Przemyka.

Zobacz serwis - Radia Wolności>>>
Śledztwo wszczęła prokuratura w 1997 r.; potem przejął je IPN. Zarzuty utrudniania śledztwa z lat 80. usłyszały od 2007 r. 22 osoby, w tym m.in. ówczesny szef MSW gen. Czesław Kiszczak oraz oficerowie SB i MO. Umorzenie było wynikiem uznania w 2010 r. przez Sąd Najwyższy za przedawnione zbrodni komunistycznych zagrożonych karą do pięciu lat więzienia.
Od postanowienia IPN do sądu odwołało się kilku pokrzywdzonych m.in. ojciec Przemyka - Leopold, Cezary F. wraz z rodziną - przyjaciel maturzysty i świadek bicia go przez milicję, potem zastraszany przez SB oraz dawny adwokat matki Przemyka - mec. Maciej Bednarkiewicz.

Pełnomocnik ojca Przemyka mec. Andrzej Zalewski domagał się, by podjąć śledztwo wobec czynów, za które grozi do 10 lat więzienia. Według Zalewskiego śledztwo można by prowadzić w kierunku bezprawnego uwięzienia sanitariuszy (których władze PRL postanowiły obciążyć winą za śmierć Przemyka); psychicznego znęcania się nad nimi (jeden z nich targnął się w areszcie na życie) oraz szykowania przez SB zamachu na F.

Zalewski w sądzie mówił, że w 11-letnim postępowaniu IPN ojca Przemyka nigdy formalnie nie powiadomiono, że ma status pokrzywdzonego. Dowiedział się on o tym ustnie od prokuratora IPN - już po umorzeniu śledztwa i nie miał dostępu do jego akt. Adwokat kwestionował też uchwałę SN oraz nieustosunkowanie się do niej w umorzeniu.
Bednarkiewicz uważa, że IPN powinien rozważyć zmianę kwalifikacji prawnej czynu na współsprawstwo śmiertelnego pobicia (grozi za to do 10 lat więzienia). W zażaleniu mecenas pytał, z czyjej winy sprawa się przedawniła, "skoro udało się zabezpieczyć komplet akt".
- Wiedza o tamtym czasie prokuratorom IPN była obca - mówił w sądzie Bednarkiewicz. - IPN analizował sprawę tak, jakby stanu wojennego w ogóle nie było, a dawał on przecież poczucie bezkarności funkcjonariuszom - dodał. Podkreślił, że IPN nie ocenił systemu, który mógł doprowadzić do matactw na najwyższym szczeblu; wyraził nadzieję, że zrobi to sąd.
F. powiedział sądowi, że z zemsty za swe zeznania ws. Przemyka był wraz z rodziną latami prześladowany przez SB. "Niszczono nas fizycznie i psychicznie" - dodał. Uznał to za zbrodnię przeciw ludzkości. - Minęło już 30 lat i nic; wstydzę się za polski wymiar sprawiedliwości - dodał ojciec F.
Prok. IPN Marcin Gołębiewicz wnosił, by sąd utrzymał umorzenie. Mówił, że w umorzeniu opisano cały zbrodniczy mechanizm matactw władz. Dodał, że IPN nie udało się potwierdzić, by zatrzymanie Przemyka było wcześniej planowane.
Prokurator zakwestionował możliwość śledztwa ws. doprowadzenia do próby samobójczej sanitariusza, bo trzeba by wykazać, że esbecy mogli przewidzieć, iż targnie się on na życie. Zaznaczył, że żaden organ nie uznał, że doszło do bezprawnych aresztów w sprawie. Dodał, że ci pokrzywdzeni, którzy tego chcieli (np. sanitariusze) na bieżąco dostawali z IPN informacje o śledztwie.
Odwołało się też kilku esbeków, którzy chcieli wyeliminowania z decyzji o umorzeniu stwierdzeń o ich przestępstwach. Nie odwołali się pokrzywdzeni sanitariusze.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

to