Logo Polskiego Radia
Trójka
Katarzyna Karaś 21.07.2014

Leszek Miller: nie doszło do zjednoczenia prawicy, tylko do wchłonięcia dwóch partii przez PiS

- Zjednoczenie prawicy nastąpiłoby wtedy, gdyby PiS połączyło się z PO, a nie słyszałem o takich planach - ocenił szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Leszek MillerLeszek MillerTrójka

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podpisał w sobotę polityczne porozumienie z liderem Solidarnej Polski Zbigniewem Ziobrą oraz szefem Polski Razem Jarosławem Gowinem. Wydarzenie to komentatorzy określili zjednoczeniem prawicy.
Zdaniem gościa audycji "Salon polityczny Trójki", lidera Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszka Millera, sobotniego wydarzenia nie można nazwać "zjednoczeniem prawicy". Takiego sformułowania - w jego opinii - można by użyć, gdyby PiS połączyło się z PO, a do tego nie doszło, i - jak dodał - nie słychać, by były takie plany. - To, co się zdarzyło, to wchłonięcie dwóch mniejszych partii przez jedną dużą partię - stwierdził.
Według Millera sojusz PiS-SP-PR może nie przetrwać, ponieważ "proces łączenia rozpoczęto od końca, od list i rozwiązań personalnych, mówiąc, że teraz strony zorientują się, czy możliwy jest wspólny program". - Sojusz może okazać się kruchy, chyba że dwie mniejsze partie są tak zdeterminowane i spragnione większego znaczenia, że liczą, że ogrzeją się w świetle ognia krzesanego przez Jarosława Kaczyńskiego - powiedział.

Zdaniem byłego premiera "główny interes" na "zjednoczeniu" robi szef PiS. Wskazał, że pojawiły się plotki, że wszystkie trzy partie wystawią jednego kandydata w wyborach prezydenckich, a Gowin i Ziobro nie będą startować. W ocenie Millera zyska na tym kandydat PiS - ponieważ głosy się nie rozłożą, jest szansa, że nie uzyska "kompromitującego wyniku".
Zapytany o to, czy SLD chciałby "wchłonąć" Twój Ruch, rozmówca Beaty Michniewicz odpowiedział, że "taka ewentualność nie wchodzi w rachubę". - Daliśmy sobie dwa tygodnie, by nasi przedstawiciele odpowiedzieli na fundamentalne pytanie - czy uda się z programów naszych partii sformować minimum porozumienia programowego na wybory do sejmików wojewódzkich. Jeśli okaże się, że tak - posuniemy się dalej, jeśli nie - pójdziemy do wyborów oddzielnie - oznajmił Leszek Miller.

Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji  "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy", "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".

Politolog dr Rafał Chwedoruk w swoim artykule napisał, że zastanawia się, po co SLD podaje rękę "trupowi" [chodzi o TR]. - W wyborach premię otrzymują duże porozumienia wyborcze. Jeśli uda się wypracować minimum programowe, to stworzymy z Twoim Ruchem wspólne listy. Jeśli nie, to nie będziemy za wszelką cenę łączyć wody z ogniem, bo wiadomo, że z tego robi się para, a para czasem idzie w gwizdek - powiedział szef SLD.
A co Sojusz myśli o koalicji z PiS? Leszek Miller podkreślił, że nie ma takiej możliwości z wielu powodów. - Nie akceptujemy modelu państwa represyjnego i opresyjnego opartego na konstytucji kwietniowej z 1935 roku. Nie akceptujemy różnych rozwiązań dotyczących prymatu resortów siłowych nad polityką. Musielibyśmy też zapomnieć o Barbarze Blidzie, a nie zapomnimy - wyliczył.

Rozmawiała Beata Michniewicz.

(kk, mk)