Trwa zamieszanie wokół wypowiedzi ministra sprawiedliwości. Jarosław Gowin w jednym z wywiadów zasugerował, że zarodki z Polski są przedmiotem eksperymentów w Niemczech. Podkreślił, że dochodzą do niego informacje o takich praktykach. O handlu embrionami mieli mu powiedzieć lekarze pracujący w klinikach in vitro. Ze swoich słów Gowin tłumaczył się we wtorek przed rządem.
Tomasz Nałęcz uważa, że swoją wypowiedzią Jarosław Gowin chciał uderzyć w metodę in vitro. - Gowin chce tę metodę malować czarnymi barwami. To była wypowiedź, którą świetnie można zrozumieć jeśli zna się poglądy ministra Gowina w sprawie in vitro. (…) Gowin zapomniał tylko o jednej rzeczy, że nie jest już publicystą, tylko jest ministrem i tak zostanie ze swoich słów rozliczony - podkreślił gość "Salonu politycznego Trójki".
W mediach coraz częściej pojawiają się informację, że Jarosław Gowin może zostać zdymisjonowany. Zdaniem doradcy prezydenta, to tylko spekulacje. Tomasz Nałęcz uważa, że w najbliższym czasie nie dojdzie do zmiany na stanowisku ministra sprawiedliwości. - Premier dba o pluralistyczny wygląd Platformy. Nie sądzę, żeby za pewną swawolność językową trzeba było ministra dymisjonować. Gowin odcierpiał swoje. Minister siedzi dzisiaj w takiej oślej ławce. Ja bym Gowina nie karał - zaznaczył Tomasz Nałęcz.
Rozmawiała Beata Michniewicz.