Logo Polskiego Radia
Trójka
Ewa Dryhusz 17.06.2013

Turcja: straszenie armią to symboliczne słowa

- Słowa o wyjściu wojska na ulicę nie uspokoją atmosfery, a mogą ją zaognić. Jeżeli jest mowa o wojsku na ulicach, wszystkim to się kojarzy z rządami junty wojskowej - donosi ze Stambułu Michał Żakowski, specjalny wysłannik Polskiego Radia.
Plac TaksimPlac TaksimPAP/EPA/VASSIL DONEV

Michał Żakowski opowiada, że widział początek strajku, do którego nawoływały centrale związkowe w Turcji, a władze zapowiedziały, że to demonstracja nielegalna i zostanie stłumiona. Na a razie nie widać żadnych oznak walk.

- Miasto nie stanęło, miasto żyje normalnie. To są już permanentne protesty. Nawet jeśli idzie mała demonstracja, gwiżdżąc i krzycząc hasła antyrządowe, ludzie stojący obok klaszczą - opowiada specjalny wysłannik Polskiego Radia.
Od czwartku nawet najmniejsze demonstracje angażują siły policyjne, oznaczają gaz na ulicach i bardzo zdecydowaną reakcję sił bezpieczeństwa. Premier regularnie nazywa demonstrujących chuliganami, a wręcz nawet terrorystami.

- Teraz padły słowa o wysłaniu wojska na ulice, straszenie armią w Turcji to bardzo symboliczne słowa - zaznacza Michał Żakowski i przypomina, że to właśnie premier Erdogan i jego partia AKP doprowadzili do tego, że armia nie uczestniczy w tak dużym stopniu w życiu politycznym i społecznym Turcji jak 10 lat temu. Wojsko na ulicach wszystkim kojarzy się z rządami junty wojskowej.
- Teraz tureckie media pokazują już rzeczywistość. Wcześniej pokazywały pingwiny bądź programy kulinarne. To jedna z największych pomyłek, która zdenerwowała ludzi i spowodowała wyjście na ulice - relacjonuje Michał Żakowski.

Protesty w Turcji - tu zobacz więcej>>>

Popołudniowego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku między 16.00 a 19.00.