Logo Polskiego Radia
Trójka
Gabriela Skonieczna 03.05.2014

Sopot - tu przyjeżdżano zobaczyć, co jest w modzie

- Sopot był kameralnym miastem, które tylko na 3 miesiące zmieniało się w metropolię. Autochtoni nazywali przyjezdnych z kraju i zagranicy "stonką". Miasto w sezonie nabierało innego charakteru, co nie zawsze się podobało - przyznaje Marcin Jacobson.
Wczasowicze na plaży nad Morzem Bałtyckim w Sopocie w sierpniu 1961 rokuWczasowicze na plaży nad Morzem Bałtyckim w Sopocie w sierpniu 1961 rokuPAP/CAF/Kopec

Jak dodaje gość Trójki, ogromne rzesze turystów działały na mieszkańców Sopotu mobilizująco. - Część gości przyjeżdżała podpatrywać, co jest teraz w modzie, co się nosi, jakiej muzyki się słucha - mówi. - Granie latem w Sopocie było nobilitacją - podkreśla w specjalnym ""Trójkowym wehikule czasu", nadawanym prosto z Sopotu, gość Jerzego Sosnowskiego.

Sopot - posłuchaj opowieści o mieście spełnionych marzeń

Opowieść o Sopocie lat 60. nie jest możliwa z pominięciem historii Non-Stopu - muzycznego klubu na świeżym powietrzu. - Został założony w 1961 roku przez Franciszka Walickiego. Nad kręgiem tanecznym, zbitym z desek, rozciągała się plandeka. To tu grały legendarne zespoły młodzieżowe tamtych czasów. To ważne miejsce także dlatego, że wcześniej królowały dansingi z orkiestrami. Non-Stop to było klubem adresowanym do młodzieży, z muzyką big-beatową, tu grali m.in. Czerwono-Czarni - przypomina gość "Trójkowego Wehikułu czasu".

Klub funkcjonował w kilku lokalizacjach. Często narzekali na niego mieszkańcy okolicznych domów. - Mieli oni za złe długo grającą muzykę i zachowania młodzieży, której wielokrotnie zdarzało się rozrabiać - przyznaje Marcin Jacobson. Przemysław Dyakowski dodaje, że czasem można było usłyszeć pogardliwe określenie muzyków - "szarpidruty". - Tymczasem wielu dzisiejszych twórców muzyki popularnej może im zazdrościć poziomu - przyznaje gość Jerzego Sosnowskiego.

Posłuchaj innych audycji z cyklu "Trójkowy wehikuł czasu"
Możliwość zagrania w klubie była dla muzyków przepustką do kariery. - Amatorzy tutaj nie występowali. W Non-Stopie grała pierwsza liga. Jeśli występował jakiś mniej znany zespół to znaczyło, że niebawem do niej dołączy - mówi Marcin Jacobson.

Kulturalna Plaża Trójki w Sopocie otwarta!

Przemysław Dyakowski - muzyk zamieszkały w Trójmieście od 50 lat przypomina, że w Sopocie można było nie tylko usłyszeć najmodniejszą muzykę. Tam także można było zobaczyć zachodnie filmy, niedostępne w innych miastach Polski.

Jak było to możliwe? - Od czasu do czasu do zawijał tu "Batory", którym podróżowali Amerykanie i Anglicy, to dla nich na statku znajdowały się filmy. Dzięki koneksjom były one pokazywane w podziemiach Klubu Żaka.  Przywożono je tam wieczorem i po projekcji taśma jeszcze tej samej nocy musiała wrócić na statek. Tłumaczem filmów był Marek Tarnowski, który nie znał angielskiego... - wspomina z uśmiechem Przemysław Dyakowski.

Do słuchania "Trójkowego wehikułu czasu" w każdą sobotę między 15.00 a 16.00 zapraszają Agnieszka Obszańska i Jerzy Sosnowski.

W sopockim wydaniu TWC nadaliśmy następujące piosenki (z gwiazdką - po raz pierwszy w Wehikule):

1.       Czerwono-Czarni (voc. Marek Tarnowski): Elevator rock (1961) 2'47"

2.       Pięciolinie (voc. Seweryn Krajewski): Samotność (1964) 1'53"

3.       *Ada Rusowicz (& Niebiesko-Czarni): Duży błąd (1965) 2'23"

4.       *Rama 111: A Vista (1973) 3'16"

5.       Czerwone Gitary: Anna Maria (1968) 3'52"

Do usłyszenia za tydzień! - AO & JS

(gs, ei)