Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 05.06.2010

Dzień narodzin nowego męczennika

Beatyfikacja księdza Jerzego jest realizacją słów, które przyświecały jego posłudze kapłańskiej: Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj
Pogrzeb ks. Jerzego PopiełuszkiPogrzeb ks. Jerzego Popiełuszkifot.wikipedia/Jarek Tuszynski

Gdy go zamordowano, miał 37 lat. Proces beatyfikacyjny rozpoczęto 13 lat po jego śmierci. A po następnych 13 latach ksiądz Jerzy Popiełuszko, kapelan Solidarności zostanie beatyfikowany. Uroczystości beatyfikacyjne odbędą się w Warszawie w niedzielę 6 czerwca 2010 r.

Znajomość księdza Jerzego w Polsce rozpoczęła się zdaniem arcybiskupa Kazimierza Nycza, mniej więcej w 1980 roku, czyli na etapie powstania "Solidarności". - A tak naprawdę jeszcze bardziej stał się znany wtedy, kiedy przypadkiem zupełnie został skierowany i poproszony, będąc rezydentem w parafii św. Stanisława na Żoliborzu, żeby odprawił mszę św. dla hutników Huty Warszawa, wówczas strajkujących i przeżywających trudne chwile - mówi o księdzu Jerzym metropolita warszawski - gość Sygnałów Dnia. - Później był stan wojenny i ta msza przedłużyła się. Ta znajomość księdza Jerzego przez Polskę i przez świat, to są lata 1981 do 1984 - dodaje abp. Nycz.

Zdaniem abp Nycza w przypadku beatyfikacji księdza Jerzego jako męczennika występuje swoista ambiwalencja przeżywania tej uroczystości. - Z jednej strony jest powrót do przeszłości, do śmierci męczeńskiej tragicznej. On był świadomy, że ta śmierć go może czekać i był na to gotowy. Mimo, że go przestrzegano pojechał do Bydgoszczy, a wcześniej do Gdańska - mówi abp Nycz.

Arcybiskup Nycz powiedział, że beatyfikacja księdza Jerzego jest realizacją słów, które przyświecały jego posłudze kapłańskiej: "Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj". Z tego zła, jakim była śmierć księdza Jerzego, narodziło się wiele dobra dla Polski w latach 80-tych - powiedział arcybiskup. Teraz, gdy mamy nowego orędownika i pośrednika, z ofiary księdza Jerzego również wyniknie wiele dobra - dodał metropolita warszawski.

Jego śmierć była zdaniem abp Nycza bólem matki, ojca i rodzeństwa, bólem Polski i Warszawy i ten ból nie przestał być czymś złym. - Natomiast teraz po 26 latach, kiedy przeżywamy jego beatyfikację, przeżywamy dzień radości, dzień narodzin nowego męczennika - mówi metropolitwa warszawski.

Metropolita warszawski arcybiskup Kazimierz Nycz zapewnia, że dla wszystkich, którzy chcą uczestniczyć w jutrzejszych uroczystościach beatyfikacyjnych księdza Jerzego Popiełuszki, znajdzie się miejsce. Zwrócił uwagę na wyjątkowość sytuacji. Na mszy beatyfikacyjnej będzie obecna matka księdza Jerzego - to rzadki przypadek. Dla mamy księdza Popiełuszki to dowód na to, że metody wychowania, które wybrali rodzice księdza były słuszne - podkreślił arcybiskup Nycz.

Mszę koncelebrować będzie 120 biskupów i około 1300 kapłanów. Uroczystość rozpocznie się odczytaniem dokumentu Stolicy Apostolskiej o wyniesieniu na ołtarze Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki i wniesieniem relikwii nowego Błogosławionego. Po mszy z placu Piłsudskiego wyruszy procesja i nastąpi uroczyste przeniesienie relikwii nowego Błogosławionego do Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.

(pm)

*

#
#
#

Jakub Urlich: Gdy Go zamordowano, miał 37 lat. Proces beatyfikacyjny wszczęto 13 lat po Jego śmierci, a po następnych 13 latach ksiądz Jerzy Popiełuszko będzie beatyfikowany i ta uroczystość jutro. A w studiu Sygnałów Dnia arcybiskup Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski. Witamy.

Abp Kazimierz Nycz: Pozdrawiam radiosłuchaczy, szczęść Boże wszystkim.

J.U.: Czy ksiądz arcybiskup kiedyś spotkał księdza Jerzego?

Abp K.N.: Spotkałem jeden raz w życiu. Kiedyś już opowiadałem o tym, ale króciuteńko powiem, że było to w Krakowie podczas krakowskich mszy świętych za ojczyznę, które w Krakowie organizował i odprawiał ksiądz Jancarz w Mistrzejowicach, w Nowej Hucie, i w jeden z czwartków, kiedy mszę świętą odprawiał ksiądz Jerzy Popiełuszko, dołączyłem się do koncelebry jako dwa lata od Niego młodszy ksiądz i odprawiałem tę mszę świętą i po raz pierwszy i jedyny potem się okazało Go widziałem. I przeżyłem (też to już mówiłem) swoistą taką dysproporcję wyobraźni, bo wyobrażałem sobie z tego, co słyszeliśmy w radiu Wolna Europa, BBC, bo tylko tam można było słuchać Jego kazań, że to jest człowiek inaczej wyglądający niż wtedy, kiedy Go zobaczyłem – zwyczajny, prosty, skromny, jakby lekko wycofany. Więc takie było moje doświadczenie to bezpośrednie z księdzem Jerzym.

J.U.: Bo wtedy, w latach przełomu siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ksiądz Jerzy był znany także w Krakowie, gdzie ksiądz arcybiskup studiował i pełnił swoją posługę.

Abp K.N.: Znaczy dokładnie znajomość księdza Jerzego w Polsce rozpoczęła się mniej więcej w 80 roku, czyli na etapie powstania „Solidarności”, a tak naprawdę jeszcze bardziej stał się znany wtedy, kiedy przypadkiem zupełnie, bo tak to można powiedzieć, został skierowany, będąc rezydentem w parafii św. Stanisława na Żoliborzu, został skierowany i poproszony o to, żeby odprawił mszę świętą dla hutników Huty „Warszawa”, wówczas strajkujących, przeżywających mianowicie trudne chwile, i potem stan wojenny i ta msza świeta się przedłużyła. Zatem ta znajomość przez Polskę i przez świat cały to są lata 81 do 84.

J.U.: „Męczennicy są Kościołowi potrzebni, są świadkami, że miłość jest silniejsza niż grzech” – to słowa księdza arcybiskupa. Ale męczeństwo się zawsze łączy ze śmiercią, no i cierpieniem – bliskich, wiernych, innych ludzi. Trudno się z tym pogodzić.

Abp K.N.: Bardzo trudno i dlatego w przypadku beatyfikacji księdza Jerzego jako męczennika jest ta swoista ambiwalencja przeżywania tej uroczystości. Z jednej strony jest powrót do przeszłości, do śmierci męczeńskiej, tragicznej, On był świadomy, że ta śmierć Go może czekać i był na nią gotowy i mimo że przestrzegano pojechał do Bydgoszczy, przedtem do Gdańska, natomiast ta śmierć była bólem matki, bólem ojca, bólem rodzeństwa, bólem Polski, bólem Warszawy i nie przestała być czymś złym. Natomiast teraz, po 26 latach, kiedy przeżywamy beatyfikację, przeżywamy dzień radości, dzień narodzin nowego męczennika i zawsze tak było w Kościele, kiedy Kościół beatyfikował czy kanonizował męczenników – radość narodzenia dla Nieba, a równocześnie smutek z tego powodu, że stało się zło. I w tej dziedzinie, w tej sprawie trzeba powiedzieć w ten sposób, że ta zasada św. Pawła, którą przytaczał często ksiądz Jerzy: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”, także sprawdziła się na Nim. Z tego zła, jakim była śmierć, narodziło się wielkie dobro dla Polski w latach 80, 90. I myślę, że teraz dopiero narodzi się, wtedy, kiedy mamy nowego orędownika i nowego pośrednika.

J.U.: Sądzi ksiądz arcybiskup, że teraz rzeczywiście ta radość jest większa niż smutek? 26 lat po Jego śmierci?

Abp K.N.: Tego bym nie porównywał. W tym momencie dominantą beatyfikacji jest radość. I przypuszczam, jestem głęboko przekonany, że będzie tę radość przeżywać nawet mama księdza Jerzego Popiełuszki. To też jest wielki ewenement, że na beatyfikacji jest matka, żyjąca matka księdza Jerzego, która w tej beatyfikacji – i to jest jakby wzór i przykład dla wszystkich matek i ojców – w tej beatyfikacji matka księdza Jerzego znalazła potwierdzenie tego, że jej drogi wychowania dzieci były słuszne, skoro się udało jednego z nich wychować do tego momentu, kiedy Kościół ogłasza Go błogosławionym.

J.U.: W maju 84 roku ksiądz Popiełuszko mówił: „Jeśli z wygodnictwa czy lęku poprzemy mechanizm działania zła, nie mamy wtedy prawa tego zła piętnować, bo my sami stajemy się jego twórcami i pomagamy je zalegalizować”. Bezkrompromisowe słowa, w tamtych latach rzeczywiście trudne do pojęcia.

Abp K.N.: Tak, i On miał bardzo wiele takich bezkompromisowych słów. I myślę... Powiem w ten sposób, może nie wolno tak mówić, ale gdyby nie pokazywał swoim życiem, że jest bezkompromisowy i gdyby nie ta cała sprawa potem męczeństwa, to w pewnym sensie można by się obawiać, czy nie na wyrost te słowa mówił, bo także mówił wtedy, że trzeba umieć cierpieć za prawdę, cierpieć za wolność, a nawet trzeba być zdolnym życie oddać za prawdę. I okazało się potem, że trzeba Mu to było zrealizować i zostało to w Jego życiu zrealizowane właśnie w śmierci męczeńskiej.

J.U.: A czy ksiądz arcybiskup ma wrażenie, że o tamtej tragedii wiemy już dość, wiemy wszystko, co powinniśmy wiedzieć, na przykład kto wydał decyzję o porwaniu i zamordowaniu księdza Jerzego?

Abp K.N.: Pewnie to są sprawy, które są ważne. Ja nie stawiam zupełnie, że tak powiem, kreski i nie odkreślam rzeczywistości, tylko ja osobiście uważam, że te rzeczy, które już wiemy, które wiemy na podstawie dokumentów, które są w tej chwili odkryte już, dokumentów IPN-u, wiemy bardzo dużo i myślę wystarczająco dużo, żeby była beatyfikacja, żeby była ta cała sprawa zakończona na tym etapie. Natomiast resztę zostawiam historykom. I myślę, że... Sądzę, że co do tego, jak to było wyżej, wiele się jeszcze pewnie dowiemy. Ale myślę, że to jest kwestia otwarcia dokumentów. I sądzę, że nie tylko naszych, polskich.

J.U.: Czyli rozumiem, że ksiądz jakby rozgranicza jakby te dwie rzeczy. Po pierwsze proces beatyfikacyjny, drogę do świętości...

Abp K.N.: Tak.

J.U.: ...z drugiej strony poczucie takie ludzkie, poczucie sprawiedliwości.

Abp K.N.: Znaczy tak, sądzę, że w ten sposób odkreślam to w podwójnym znaczeniu – raz, że myślę, że to, co się dokonało na tamie, co się dokonało po drodze z Gdańska, to niestety, niestety wiemy i mamy to opisane, natomiast rozgraniczam to wszystko, co było warstwą decyzyjną w obrębie Urzędu Bezpieczeństwa i kto te sprawy prowadził tam gdzieś na górze, kto wydawał polecenia, rozkazy ustne czy pisemne, i zobaczymy... Ale to już jest kwestia powiedzmy moim zdaniem do dalszych badań. Ale pewne rzeczy pewnie trzeba będzie wyczekać i przeczekać, aż się ukażą prawdziwie pełne, kompletne dokumenty tej sprawy, a boję się, że do tego jeszcze jest droga dość daleka.

J.U.: Trudno zrozumieć i zaakceptować to, że nie znamy całej prawdy o tych wydarzeniach, że nie wiemy, kto ponosi odpowiedzialność decyzyjną, jak ksiądz arcybiskup powiedział.

Abp K.N.: To znaczy myślę, że oczywiście, że po ludzku rzecz biorąc trudno i może byłoby nawet pięknie i szlachetnie, gdyby powiedzmy niektórzy ludzie wykorzystali szansę beatyfikacji do tego, żeby odsłonić pewne kulisy prawdy, jeżeli takowe jeszcze są nieodsłonięte, bo to bywało czy zdarzało się nie tylko tak jak się teraz zdarza, że jest na beatyfikacji matka księdza Jerzego. Obecna była kiedyś beatyfikacja i kanonizacja tej pięknej włoskiej świętej Joanny Moli, gdzie był mąż, dzieci, w tym ta córka, dla której Ona życie oddała, nie godząc się na aborcję i na zabicie dziecka. Był kiedyś zabójca Goretti na beatyfikacji – nawrócony, przemieniony. To są przykłady po prostu. I myślę, że ja nikogo nie będę do niczego nakłaniał ani przekonywał, ale podaję te przykłady po to, żeby pokazać, jak beatyfikacja może połączyć wszystkich, gdyby była postawa powiedzmy prawdy i nawrócenia.

J.U.: Księże arcybiskupie, jutro uroczystości beatyfikacyjne, ale nie obawia się ksiądz, że mogą być zagrożone? Jeszcze wczoraj Świątynia Opatrzności Bożej, gdzie w panteonie wielkich Polaków ksiądz Jerzy ma ostatecznie spocząć, jeszcze wczoraj były kłopoty z wodą.

Abp K.N.: Tak, tylko że na szczęście były to kłopoty z wodą taką, która spadła jednorazowo w tej wielkiej burzy wieczornej na Ursynowie, i te kłopoty pokonaliśmy. Natomiast ja nie tyle się boję, bo będziemy po prostu przeżywać tę uroczystość w radości, ale nie obok problemów, które przeżywa południowa Polska – Sandomierz, Tarnobrzeg, Puławy – i fala, która idzie do Warszawy. Zdaję sobie z tego sprawę. Jeżeli mogę wyrazić jakąś radość i nadzieję, to właśnie w tym, że może Pan Bóg da pogodę na te uroczystości, ale to nie o to chodzi na pierwszym miejscu. Chodzi o to, żeby ta pogoda jutro i już dzisiaj, która jest, jakby widać ją, żeby ta pogoda wlała nadzieję w serca ludzi, którzy są dotknięci powodzią, którzy mają zalane domy, żeby tchnęła i dała im nadzieję na to, że wreszcie się skończy ten zły czas i zacznie się czas spokojny, odbudowywania wszystkiego, co się stało. Będziemy oczywiście w tej intencji się modlić także jutro, w intencji tych poszkodowanych, a Polska cała, przez Kościół także, przez parafie służy pomocą, zbiera środki na to, żeby tym ludziom pomagać.

J.U.: Księże arcybiskupie, bardzo dziękuję za wizytę w studiu i za tę rozmowę. Przypominam: w przededniu beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki w studiu Sygnałów Dnia abp Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski.

(J.M.)