Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 08.04.2010

Świat bez broni atomowej to iluzja

Nie oszukujmy się. Mocarstwa redukują arsenały nuklearne nie dlatego, że chcą pokoju. Decydują względy finansowe.

Utrzymanie starzejących się pocisków z głowicami atomowymi jest coraz bardziej kosztowne - tłumaczy w "Sygnałach Dnia" Wojciech Łuczak, wydawca miesięcznika "Raport - Wojsko, technika,obronność". Co nie znaczy, że mocarstwa nie pracują nad nowymi ładunkami nuklearnymi.

Wojciech Łuczak wyjaśnia, że arsenały z bronią atomową trzeba konserwować, przeglądać, naprawiać. - To jest broń niebezpieczna - mówi ekspert.

Postęp technologii umożliwia precyzyjne uderzenie w cel wielkości niewielkiej budki ładunkiem konwencjonalnym bez potrzeby stosowania "kafara", jakim jest ładunek jądrowy z jego konsekwencjami, takimi jak promieniowanie radioaktywne i fala uderzeniowa - mówi Łuczak.

Prezydenci Barack Obama i Dymitrij Miedwiediew podpiszą dzisiaj w Pradze nowy traktat o redukcji strategicznych głowic jądrowych. Zastąpi on układ START, zawarty przez Stany Zjednoczone i Rosję w 1991 roku. Zgodnie z nowym układem, Stany Zjednoczone i Rosja zredukują liczbę głowic jądrowych o prawie 30 procent do poziomu 1550 dla każdej ze stron. Oba kraje ograniczą też potencjał środków do ich przenoszenia.

- Część polskich polityków uważa, że Amerykanie powinni pozostawić w Europie taktyczne pociski nuklearne, bo są one gwarancją naszego bezpieczeństwa - mówi Wojciech Łuczak. I zauważa, że takiego stanowiska nie podzielają inne europejskie państwa.

Podczas wizyty w Pradze Barack Obama zje obiad z przywódcami 11 państw Europy Środkowej i wschodniej, w z premierem Donaldem Tuskiem. Organizując spotkanie Amerykanie chcą podkreślić, że traktują nowych członków NATO jako ważnych sojuszników i zapewnić, że nowe stosunki USA z Rosją nie osłabiają tych sojuszy.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: We wtorek amerykańska administracja ogłosiła przegląd polityki atomowej, czyli mówiąc w skrócie Strategię rozwoju arsenałów nuklearnych i zasad ich użycia. Gość Sygnałów: wydawca miesięcznika Raport – Wojsko, Technika, Obronność Wojciech Łuczak. Witamy, panie Wojciechu, w Sygnałach.

    Wojciech Łuczak: Dzień dobry państwu z rana.

    K.G.: Takie pytanie w związku z tym, o czym mówią Amerykanie: czy możliwy jest świat bez broni atomowej?

    W.Ł.: No więc wydaje mi się, że nie. Natomiast ja chcę... tutaj sobie przygotowałem taką oto tezę z rana, że przede wszystkim nie ulegajmy iluzjom, że to na skutek działalności jakichś kół pacyfistycznych, antyatomowych Miedwiediew i Obama się umówili, że obcinają część swoich arsenałów jądrowych. To jest nieprawda. Światem... Proszę państwa, światem rządzą interesy. Interes obu państw, akurat tych najważniejszych, posiadających największe arsenały atomowe, jest bardzo prosty. Otóż te arsenały zaczynają być stare i bardzo kosztowne w utrzymaniu, bardzo kosztowne w przeglądzie i bardzo kosztowne w zapewnieniu im bezpieczeństwa. I te arsenały po prostu trzeba obciąć. A chytrość jednej i drugiej strony, bo chodzi o to, że doszło do zawarcia układu obu stron. Interes więc musi być obopólny – i Amerykanie, i Rosjanie chcą obniżyć koszty składowania starych arsenałów broni nuklearnej, co nie znaczy, że oba kraje nie pracują nad nowymi środkami.

    K.G.: Czyli co? Chwyt polega na tym, że padła propozycja zrobienia czegoś, co i tak musiałoby być zrobione?

    W.Ł.: Padła propozycja zrobienia czegoś, co obniży wydatki zbrojeniowe Stanów Zjednoczonych i Rosji, a chcę przypomnieć państwu, że czasami wydatki zbrojeniowe Stanów Zjednoczonych na prowadzenie obu tych kampanii – w Afganistanie i w Iraku – sięgały 5 miliardów dolarów (i tutaj zawieszam głos) dziennie. To nie są bagatelne wydatki. To są wydatki tego rzędu, że zmuszają do przeanalizowania pewnych rodzajów polityki, która wydaje się bardzo kosztowna, a niepotrzebnej. Z tego zrodziła się również konstatacja, że trzeba dokonać cięć. A poza tym doprowadza się... No, to jest generalna linia polityczna.

    I tej linii politycznej towarzyszą skrzydła. Skrzydła to: sprzedanie światu tej idei, że oto ja, Obama, przyszedłem jako nowy człowiek i chcę zbudować świat bez broni atomowej. Oczywiście jest to iluzja, zgadzam się tutaj z krytykami, natomiast jest to bardzo poważna decyzja, żeby te arsenały ograniczyć, która koresponduje również z interesami Europejczyków, ponieważ chcę przypomnieć, że na terenie europejskich państw NATO znajduje się taktyczna broń jądrowa Stanów Zjednoczonych i ci Europejczycy uważają, że ona jest już stara i zagraża, że tak powiem, bardziej tym państwom, które ją składują. Otóż również należy poprawić atmosferę w tych państwach. Więc wszystko się jakby splata w jedną wspaniałą całość: antyatomowego rozdania nowego wiosną 2010 roku. I to się sprzedaje publiczności i gdzieś tam w tle są bardzo żelazne interesy.

    Jaki jest interes Rosji w tym wszystkim? Interes Rosji jest bardzo prosty, dlatego że Rosja również odbudowuje swoje arsenały strategiczne, a utrzymywanie starych zasobów tej broni jest też kosztowne. Więc chcę przypomnieć, że po raz trzeci wodowano jeden z nowych okrętów atomowych o napędzie nuklearnym strategicznych, bo coś się psuje, po prostu generalnie Rosjanie mają problemy. Arsenały strategiczne Rosji są rozmieszczone w wyrzutniach podziemnych i stanowią je nowoczesne rakiety mobilne na wyrzutniach krążących, ale to jest niewielka część, natomiast arsenały rosyjskie są przestarzałe. Po to, żeby je zmodernizować, potrzebne jest odblokowanie pewnych ogromnych kapitałów, które trzeba utrzymywać po to, żeby tę starą broń jakoś konserwować. To nie jest tak, proszę państwa, czasami sobie zdajemy sprawę, że ta broń atomowa to tak jak na filmach – jest to skrzynka, otwiera się, rozsiada ze śrubokrętem i wszystko jest w porządku. Nie, to jest broń, która promieniuje, to jest broń, którą trzeba przeglądać, którą trzeba naprawdę sprawdzać. To jest broń niebezpieczna.

    K.G.: A to wszystko kosztuje, zgoda. Mówimy o redukcji arsenałów ze względu na stan tej broni...

    W.Ł.: I interesy.

    K.G.: ...ale mamy także taką deklarację i jak ją rozumieć w takim razie, mówię o Stanach Zjednoczonych, o możliwości uderzenia prewencyjnego na kraje zagrażające Stanom bronią atomową, biologiczną lub chemiczną?

    W.Ł.: Bardzo prosto, dlatego że postęp technologii kiedyś... Dam taki przykład: postęp technologii pozwala na to, żeby nie zaatakować za pomocą ogromnego kafaru, tylko za pomocą małego młoteczka, którym się precyzyjnie ewentualnie komuś wybije z głowy takie czy inne plany. Tym młoteczkiem jest postęp technologii, który umożliwia trafienie precyzyjne bombą powiedzmy sobie dwutonową w cel o wielkości kiosku i wyeliminowanie tego kiosku takim właśnie trafieniem broni konwencjonalnej, która ma prawie te same skutki działań, prawie, z wyjątkiem na przykład radiacji. Bo „prawie” to oznacza na przykład bombę paliwowo–powietrzną, która generalnie niszczy tak samo jak broń nuklearna i nie ma całego odium politycznego czy też temu towarzyszących skutków.

    Natomiast różnica pomiędzy republikanami a demokratami polega na tym, że republikanie zawsze zostawiali sobie ten rozwój precyzyjnej broni atomowej, to znaczy tak precyzyjnej, że można było... republikanie zakładali trafienie bronią nuklearną i takie skomponowanie składników tej broni nuklearnej, żeby można ograniczyć do minimum te uboczne skutki, takie jak radiacja czy fala podmuchu, po to tylko, żeby zniszczyć pewien punktowy cel. A demokraci mówią: my będziemy mieli lepsze środki broni konwencjonalnej. Natomiast chcę przypomnieć tutaj do pana pytania, że Amerykanie zostawiają sobie furtkę, mianowicie jeśli będzie to atak nuklearny na teren Stanów Zjednoczonych lub groźba takiego ataku ze strony państw zbójeckich (no, tutaj nie wymieniamy, jakich, ale są takie państwa zbójeckie), wtedy Amerykanie rezerwują sobie możliwość uderzenia nuklearnego. Czyli jest to generalnie wycofanie się na pozycje, ale też mocarstwowe. Tak że..

    K.G.: Bo jeśli mówią o sobie, mówią także o swoich sojusznikach jako tej wersji ataku, że tak powiem, wyprzedzającego.

    W.Ł.: Oczywiście tak. Ale jakie to są kraje? I tu jest bardzo ciekawy znak zapytania, bo Amerykanie mówią o tych, które nie podpisały MPT, czyli układu o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej, a wśród tych państw, chcę przypomnieć państwu wszystkim, o czym wszyscy zapominamy, są Indie. Są Indie, bo Indie nie podpisały i, że tak powiem, nie poddały się...

    K.G.: Jakoś trudno mi sobie wyobrazić...

    W.Ł.: Oczywiście. I...

    K.G.: ...wyprzedzający atak sił amerykańskich na Indie.

    W.Ł.: Nie, nie, Indie są w tej chwili sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, działają bardzo zgodnie, odbyły się ćwiczenia, ale taka jest... Oczywiście to jest kuriozum to, o czym powiedziałem przed chwilą, ale przede wszystkim ostrze jest skierowane do takich państw, jak Korea Północna, oczywiście i Iran. Iran jest wielkim znakiem zapytania, ponieważ pytanie jest podstawowe: Iran w tej chwili najbardziej zagraża Izraelowi, czy Amerykanie pozwolą Izraelczykom zastosować formację czy też pomysł uderzenia uprzedzającego w instalacje atomowe Iranu? Moim zdaniem na razie nie ma takiej zgody i Izraelczycy takiego uderzenia nie przewidują. Natomiast jest cała formacja państw progowych, przecież Brazylia otwarcie w tej chwili tworzy swój własny program nuklearny. Chcę przypomnieć, że Brazylia za dwa lata wypuści swój własny (własny, własny!) atomowy okręt podwodny o napędzie nuklearnym, Indie taki okręt szykują, Chiny mają spore arsenały nuklearne, natomiast tak naprawdę chodzi tutaj w tym chaosie informacyjnym i wszystkim, czym się w tej chwili zajmujemy, o obniżenie poziomu arsenałów strategicznych dwóch największych państw, które je posiadają, czyli Stanów Zjednoczonych i Rosji, po to... A przy tym jeszcze zyskać należy na własnych interesach, spróbować manewrów z przechytrzeniem ewentualnego przeciwnika...

    K.G.: I oszczędzić pieniądze, jak pan powiedział na początku.

    W.Ł.: I oczywiście oszczędzić pieniądze. Taki jest sens tego wszystkiego, z czym mamy do czynienia w tej chwili. I oczywiście polepszyć politykę europejską po to, żeby zmniejszyć również tę broń taktyczną w Europie. My się z tym nie zgadzamy, bo uważamy... my, część polityków polskich uważa, że ta broń taktyczna amerykańska w Europie na wypadek ewentualnego konfliktu byłaby naszym bezpiecznikiem, z czym my, sojusznicy Ameryki w Europie Zachodniej, się nie zgadzają. No, zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie. Na konferencji waszyngtońskiej będzie tam nasz premier, będzie przedstawiona nasza linia, będziemy mieli co komentować.

    K.G.: Szczyt 12 i 13 kwietnia, a dziś w studiu nasz gość: wydawca miesięcznika Raport – Wojsko, Technika, Obronność Wojciech Łuczak. Dziękujemy pięknie.

    W.Ł.: Dziękuję bardzo.

    (stenogram J.M.)