Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 12.04.2010

Świat nie zna takich przypadków

Losy polskiej armii są w rękach Bronisława Komorowskiego. Ale mamy szczęście w nieszczęściu.

Przyszłość polskiej armii będzie uzależniona od jednej osoby, czyli od sprawującego obowiązki głowy państwa marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego - twierdzi w "Sygnałach Dnia" Maria Wągrowska, ekspertka od spraw obronności. Na szczęście pan marszałek był ministrem obrony i świetnie zna się na tych sprawach - dodaje. Więc losy armii są w dobrych rękach. Mamy szczęście w nieszczęściu - mówi.

Maria Wągrowska zwraca uwagę, że świat nie zna takiego przypadku, żeby w ułamku sekundy zginęło całe dowództwo sił zbrojnych. - Stało się to w wyjątkowym momencie - zauważa. Następuje pewna centralizacja armii, dowódcy są w większym stopniu podlegli szefowi sztabu generalnego. Poza tym nastąpiło uzawodowienie armii.

Ekspertka twierdzi również, że trzeba szybko powołać nowych dowódców. - Z praktyki wiem, że zastępcy nie są wprowadzeni we wszystkie tajniki - mówi Wągrowska, która była przez pewien czas wiceministrem obrony.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: W katastrofie pod Smoleńskiem w sobotę zginęli: szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor, dowódca operacyjny Sił Zbrojnych gen. Bronisław Kwiatkowski, dowódca sił powietrznych gen. broni pilot Andrzej Błasik, dowódca wojsk lądowych gen. dywizji Tadeusz Buk, dowódca wojsk specjalnych gen. dywizji Włodzimierz Potasiński, dowódca Marynarki Wojennej wiceadmirał Andrzej Karweta i dowódca Garnizonu Warszawa gen. brygady Kazimierz Gilarski.

    Pani Maria Wągrowska jest w naszym studiu, niezależny ekspert. Przyznam pani szczerze, że ja nie znam przypadku, by dowództwo sił zbrojnych, poszczególnych rodzajów sił zbrojnych zginęło w ciągu ułamka sekund, chyba świat nie zna takiego przypadku.

    Maria Wągrowska: Myślę, że rzeczywiście świat nie zna takiego przypadku. Witam państwa. Natomiast miało miejsce wiele wypadków, kiedy ginęło kilku przedstawicieli kierownictwa sił zbrojnych, zwłaszcza w krajach Ameryki Południowej, gdzie rzeczywiście wojsko ma bardzo wiele do powiedzenia. Były takie przypadki również w Turcji czy we Włoszech z krajów europejskich, natomiast to jest przypadek absolutnie niewiarygodny i zresztą szalenie kontrowersyjny z punktu widzenia zasad wpuszczania na pokład naprawdę całego kierownictwa sił zbrojnych, zwłaszcza w warunkach, kiedy od pewnego czasu następuje pewna centralizacja ze względu na dyspozycje wydane przez ministra obrony narodowej, tak że szefowie poszczególnych rodzajów sił zbrojnych są w większym stopniu podporządkowani szefowi Sztabu Generalnego niż byli dotychczas. Poza tym armia polska znajduje się w bardzo wyjątkowym momencie – z jednej strony jest to przejście z armii jeszcze częściowo, w 40% ostatnio z poboru do armii w 100% zawodowej przy jednoczesnej redukcji tej liczebności i głębokiej, ciągle postępującej restrukturyzacji. Więc ludzie, którzy zginęli, byli odpowiedzialni za wszystkie te elementy, równolegle oczywiście z wypełnianiem przez polskie siły zbrojne misji zagranicznych.

    K.G.: Czy w takich sytuacjach niejako automatycznie funkcje dowódców obejmują pierwsi zastępcy osób, które zginęły?

    M.W.: Tak, to jest rzeczywiście w ciągu ostatnich lat dokonano pod tym względem przeglądu procedur i przyjęto takie, że rzeczywiście automatycznie pierwszy zastępca, stąd wprowadzono między innymi tę funkcję, przejmuje obowiązki dowódcy. I tak się już stało właściwie, dlatego że pan generał Stachowiak jako pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego w tej chwili kieruje, dowodzi praktycznie całą armią, a na pewno Sztabem Generalnym w zastępstwie generała Franciszka Gągora, absolutnie niepowetowana to strata dla polskich sił zbrojnych. Natomiast patrząc z punktu widzenia... Miałam taki epizod bycia podsekretarzem stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej i stąd między innymi wiem, że jednak te decyzje o charakterze strategicznym dotyczące wojska oraz pewien stopień wtajemniczenia dotyczy jednak pierwszych ludzi, w tym pierwszych...

    K.G.: Czyli dowódców.

    M.W.: ...dowódców. To jest też kwestia pewnego zaufania. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że ludzie powoływani na te stanowiska pochodzą z nominacji, które muszą być nominacjami jednak kompromisowymi między ośrodkiem prezydenckim a ośrodkiem rządowym, czyli premierem i ministrem obrony narodowej. Więc jest jeszcze pewna kwestia zaufania, jest też pewna kwestia taka, że na przykład generał Gągor, jak mówię, absolutny mózg polskiej armii i człowiek, który łączył w sobie aż nieprawdopodobną liczbę pozytywnych cech – od wielkiej powściągliwości politycznej aż po wielkie znawstwo tego, się nazywa wnętrzem wojska, poprzez koncepcje, poprzez wizje, poprzez obycie na salonach europejskich i światowych. A więc tacy ludzie, jak generał Gągor, przechodzili przez drugą kadencję, a więc jakby w podwójnym sensie zapewniali ciągłość polskiej armii.

    Wiesław Molak: My pytamy dziś o jutro, jak według pani będzie wyglądało to jutro polskiej armii, polskich sił zbrojnych?

    M.W.: Myślę, że będzie uzależnione w ogromnym stopniu od jednej osoby, czyli od sprawującego obowiązki głowy państwa pana Komorowskiego, który na szczęście w tej sytuacji ma ogromne doświadczenie jako minister obrony i jako członek komisji obrony narodowej i jej wiceprzewodniczący w przeszłości. Więc mamy tu do czynienia, szczęście w nieszczęściu, z dobrym przypadkiem, a on już zapowiedział, że będzie mianował bardzo szybko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, to z ramienia oczywiście ośrodka prezydenckiego, natomiast chyba będzie szybko starał się o mianowanie również nowych dowódców po to, by nie powstawała żadna luka w strategicznie rozumianych interesach państwa polskiego.

    K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Pani Maria Wągrowska, nasz gość.

    M.W.: Dziękuję.

    (J.M.)