Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.04.2010

"Napieralski nie reprezentuje polskiej lewicy"

Grzegorz Napieralski w wyborach prezydenckich nie jest w stanie pozyskać Polaków o lewicowych poglądach.

Andrzej Celiński, poseł niezrzeszony, ale związany z Lewicą powiedział, że kandydat SLD na prezydenta Grzegorz Napieralski w zbliżających się wyborach jest w stanie uzyskać kilka procent. - Jego wynik zależy od wyniku Jarosława Kaczyńskiego - mówi.

Celiński powiedział, że Polacy o lewicowych poglądach, nie odnajdują dziś swoich reprezentantów w politykach.

Według niego, mają oni przekonania "na lewo od centrum". Wyznają liberalizm kulturowy, nie życzą sobie takiej roli Kościoła w państwie, jaka w tej chwili jest. Jeśli chodzi o funkcjonowanie państwa, są poglądów republikańskich, znają dobre europejskie demokracje i chcą żyć w normalności niezdominowanej przez politykę.

- Napieralski takich wartości nie reprezentuje - mówi Celiński. Według niego, nie ma też charyzmy, aby w zbliżających się wyborach prezydenckich mógł powalczyć o taki elektorat.

Celiński w Napieralskim widzi nie polityka, a "sprawnego politycznego marketingowca".

(łk)

*

  • Zuzanna Dąbrowska: Poseł niezrzeszony, ale lewicowy, związany z lewicą. Wygląda to tak, że Grzegorz Napieralski został wybrany przez zarząd partii, wskazany na kandydata w tych wyborach prezydenckich przy króciutkiej kampanii przedwyborczej. Jaki wynik osiągnie Grzegorz Napieralski?

    Andrzej Celiński: Kilku procent.

    Z.D.: No, kilka to może trzy i dziewięć, a jednak jest różnica.

    A.C.: To trochę zależy od tego, kogo wskaże Prawo i Sprawiedliwość na kandydata, dlatego że jeśli będzie to Jarosław Kaczyński, który w rzeczywistości może być bardzo poważnym kontrkandydatem Bronisława Komorowskiego, wówczas Grzegorz Napieralski uzyska jeszcze mniej głosów aniżeli przy kandydacie słabszym. Ja jestem przeświadczony o tym, że kandydatem Prawa i Sprawiedliwości będzie Jarosław Kaczyński, bo to jest naturalne. Podobnie jak dosyć naturalne jest to, że Grzegorz Napieralski dostał nominację swojej partii na kandydowanie w tych wyborach. Szef partii w tego rodzaju wyborach powinien kandydować.

    Inną zupełnie kwestią jest to, czym jest dzisiaj SLD pod tym przywództwem. Ja przypomnę, że Grzegorz Napieralski jest szefem prawie dwa lata, zresztą wybrany w maju 2008 roku, i wybrany został w okolicznościach zacieśniania politycznej reprezentacji tych Polaków, których poglądy nie są ani neoliberalne, tak jak Platformy Obywatelskiej, ani tradycjonalistyczno-nacjonalistyczne, jak Prawa i Sprawiedliwości, są przekonań powiedzmy w jakiś sposób demokratycznych, wspólnotowych, solidarnościowych, lewicowych, socjalistycznych. Jak to zwał, tak to zwał. Otóż od tych dwóch lat SLD trzyma się trochę powyżej progu wyborczego, nawet całkiem pokaźnie powyżej progu wyborczego bez żadnej szansy wzrostu przy jednoczesnym powolnym, systematycznym narastaniu takiej bańki, takiego balonu ludzi, którzy nie odnajdują w obecnym kształcie sceny politycznej swojej reprezentacji, a o których można powiedzieć, co wynika z badań, są przekonań powiedzmy... jakby tu powiedzieć, na lewo od centrum. W żadnym wypadku komunistycznych czy tam neokomunistycznych czy postkomunistycznych, którzy wyznają liberalizm kulturowy, którzy nie życzą sobie takiej roli Kościoła, jaka jest w państwie, nie w społeczeństwie, w państwie, którzy są przeświadczeń republikańskich, jak chodzi o funkcjonowanie państwa, którzy orientują się mniej więcej, jak funkcjonują dobre demokracje europejskie i którzy chcieliby żyć w pewnej normalności, którzy nie chcą takiego państwa, jak obecnie jest, które jest całkowicie zawłaszczone przez partie polityczne i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Otóż Napieralski tych ludzi nie reprezentuje i SLD tych ludzi dzisiaj w bardzo nikłym stopniu reprezentuje.

    Z.D.: A czy kampania prezydencka nie jest momentem, kiedy powinno się spróbować zaprezentować taki zestaw wartości, przynajmniej zaprezentować, jeżeli nie wygrać z tym zestawem wartości, ale zaprezentować taki zestaw, o którym pan mówi, czy to się może udać Napieralskiemu?

    A.C.: Powinno się, jeżeli się potrafi, jeżeli się ma osobowość, jeżeli się ma wiedzę, jeżeli się ma... No, kiedyś Tadeusz Mazowiecki użył takiego słowa „właściwość”. No, ja czasem się bawię... czasem... od wielu lat w taki sposób, że zaczynam analizę polityki, zdarzeń politycznych od analizy twarzy głównych aktorów...

    Z.D.: To chyba duża złośliwość, panie pośle.

    A.C.: Nie, po oczach człowieka widać, czy ma w sobie coś więcej aniżeli ambicję osobistą, czy nie ma w sobie niczego więcej. Każdy z nas, jak ma troszkę wrażliwości, to wie o tym doskonale ze swojego życia, chociażby ze szkoły, że po oczach nauczyciela, kiedy go po raz pierwszy spotykamy, mniej więcej można z dużą dozą prawdopodobieństwa wiedzieć, czy to będzie nauczyciel, który będzie nas gdzieś prowadził w dobrym kierunku, czy doda nam wartości, czy też będzie to ktoś, kto odbębnia swoje lekcje bez żadnego większego efektu emocjonalnego czy wiedzy.

    Z.D.: I co pan widzi w oczach Grzegorza Napieralskiego?

    A.C.: Widzę bardzo sprawnego, jak to się brzydko mówi, marketingowca politycznego. To nawiasem mówiąc jest w ogóle znak czasu, to samo mamy w Platformie Obywatelskiej, takie pokolenie trzydziestodwu-, trzydziestoośmiolatków, którzy skończyli na ogół marne uczelnie politologiczne, łyknęli trochę tej wiedzy i, że tak powiem, to im wypełnia pogląd na to, czym powinna być polityka. No i te skutki są jakie są. Przecież, wie pani, demokracja jest w ogóle cudownym systemem politycznym, bo ona ma tysiące wad. Ale w sumie we w miarę wykształconym społeczeństwie, w miarę, bo oczywiście mogłoby być lepiej wykształcone, zawsze może być lepiej wykształcone, demokracja się sprawdza.

    Z.D.: Miejmy nadzieję, że sprawdzi się i tym razem. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.

    A.C.: I ja bardzo dziękuję państwu.

    (transkrypcja J.M.)