Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 21.01.2010

W konstytucji nic się nie zmieni

To pisanie dla pisania. Zazwyczaj propozycje zmian pojawiają się, kiedy zbliżają się wybory.

Wszyscy dobrze wiemy, że w konstytucji nic się nie zmieni. To pisanie dla pisania - ocenia w "Sygnałach Dnia" wicemarszałek Sejmu, posłanka PSL Ewa Kierzkowska. Zazwyczaj propozycje zmian pojawiają się "w określonym czasie" - ocenia. Posłanka zapewnia, że PSL ma swoje propozycje. Chciałoby zamienić Senat na Izbę Samorządową. - Po każdym spotkaniu z wyborcami utwierdzam się w przekonaniu, że to dobry pomysł - mówi rozmówczyni Programu Pierwszego. Samorzadowcy maja wiele słusznych uwag - dodaje.

Ewa Kierzkowska uważa, że komisje śledcze nie mają sensu bo są ciałami politycznymi. Jest w tej sprawie zgodna z marszałkiem Bronisławem Komorowskim, który podobny pogląd wyraził w studiu "Sygnałów Dnia" wczoraj. Jej zdaniem, do wyjaśniania afer jest powołana prokuratura, która zrobi to lepiej niż posłowie w komisjach.

Wicemarszałek przyznała, że jest za parytetami w polityce, choć niekoniecznie pół na pół. Ewa Kierzkowska uważa, że kobiet w polityce jest za mało, choć są dobrze wykształcone i świetnie się sprawdzają w innych dziedzinach życia. - To dlaczego nie polityce? - zastanawia się Ewa Kierzkowska.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Gość Sygnałów Dnia: pani Ewa Kierzkowska, Wicemarszałek Sejmu Rzeczpospolitej. Dzień dobry, pani marszałek.

    Ewa Kierzkowska: Dzień dobry.

    K.G.: Jakie są pani spostrzeżenia po tych dwóch dniach przesłuchań przed sejmową komisją śledczą badającą aferę hazardową?

    E.K.: Ja bym nie chciała dzisiaj mówić o swoich spostrzeżeniach, o swojej opinii, broń Boże, na temat tego, co przed tą komisją zostało do tej pory powiedziane, ponieważ ona jeszcze swojej pracy nie skończyła i ciekawa jestem tego, co się wydarzy w dniach kolejnych przy...

    K.G.: No, choćby dzisiaj Zbigniew Chlebowski stanie przed komisją.

    E.K.: Dokładnie tak. Przy kolejnych przesłuchaniach nie tylko pana posła Chlebowskiego, ale przecież i pan poseł Drzewiecki i jeszcze paru innych świadków. Zatem będzie...

    K.G.: No i 8 dzień lutego jest także interesujący, ma stanąć przed komisją premier Donald Tusk.

    E.K.: Właśnie te wszystkie wypowiedzi, te wszystkie przesłuchania będą każdego wzbogacały o jakąś wiedzę, tak że poczekajmy jeszcze trochę z opiniami, z ocenami, a przede wszystkim na raport komisji.

    K.G.: A nie jest pani zaskoczona tym, że komisja pracuje normalnie?

    E.K.: Nareszcie.

    K.G.: No właśnie.

    E.K.: Nareszcie.

    K.G.: Nie dało się wcześniej?

    E.K.: Wie pan, myślę, że to właśnie dzięki Polskiemu Stronnictwu Ludowemu wreszcie ta komisja zaczęła pracować i zajmować się tym, do czego została powołana. I dobrze, że tak się stało, chociaż czasu już tak naprawdę niewiele zostało, ale myślę, że przy dużym zaangażowaniu będzie możliwe chociaż częściowe wyjaśnienie tych spraw, które nurtują przede wszystkim polityków, ale pewnie i społeczeństwo. No i dobrze, że nabrało to właściwego tempa i rytmu. Dobrze, że ta komisja zaczęła pracować w pełnym składzie i w sposób wreszcie właściwy.

    K.G.: Czyli potrzebne było to, co się wydarzyło? Jeszcze nie tak dawno temu te wszystkie usuwania członków komisji, przywracanie ich i tak dalej, i tak dalej.

    E.K.: W mojej ocenie to nie było potrzebne. Był czas na złożenie zastrzeżeń do pracy czy do zgłoszonych kandydatur, którejkolwiek zresztą, z wątpliwościami zgłoszonymi przez kluby. Zatem można było to robić na samym początku, kiedy komisja, właściwy jej skład został proponowany. Te zastrzeżenia nie zostały wtedy złożone, komisja się ukonstytuowała, więc nic się takiego nie wydarzyło, co spowodowałoby w naszej ocenie, że ci posłowie akurat – pani Kempa i pan Wassermann – mieliby w niej nie pracować, ponieważ zakres prac został określony bardzo wcześnie, to, że wtedy akurat obydwoje byli ministrami, wszyscy żeśmy wiedzieli i tak naprawdę nie był to powód do tego, żeby ich wycofywać z prac tej komisji.

    K.G.: Jeszcze jakby tak komisja tak zwana naciskowa pracowała normalnie, to już w ogóle można by mówić sukcesie działań komisji śledczych sejmowych.

    E.K.: No, tak się wszyscy chyba, myślę, zaczynamy zastanawiać coraz częściej nad tym, jaki sens mają komisje śledcze, skoro pozwalamy na to, żeby przez takie działania ich znaczenie i rola się deprecjonowała.

    K.G.: Zresztą marszałek Bronisław Komorowski w tym studiu wczoraj mówił, że ma niejakie wątpliwości co do sensu działania komisji śledczych w tej postaci, w jakiej w tej chwili działają.

    E.K.: Myślę, że warto naprawdę się nad tym poważnie zastanowić, bo chyba nie o to chodzi, żeby traktować komisję śledczą jako trampolinę w swoim funkcjonowaniu politycznym, bo to nie jest...

    K.G.: Okazja, żeby się pokazać w mediach.

    E.K.: No, niestety, niestety tak zaczyna to wyglądać nie tylko w naszym odbiorze, ale przede wszystkim w odbiorze społeczeństwa, a przecież tak naprawdę nie o to chodzi. To na początku przecież mówiliśmy, że są organa w naszym państwie, które takie sprawy mogłyby wyjaśnić sumiennie, rzetelnie, w sposób właściwy i profesjonalny. I wtedy można było poczekać z utworzeniem komisji. A w tej chwili jest ich już kilka, mają dużo pracy, ale to wszystko, co się wokół dzieje, to nie sprzyja takiej, bym powiedziała, dobrej pracy.

    K.G.: Pani marszałek, Platforma Obywatelska zapowiada, że w przyszłym tygodniu przedstawi swój projekt zmian w Konstytucji. Projekt Konstytucji według Prawa i Sprawiedliwości już poznaliśmy kilka dni temu. PSL ma własny projekt?

    E.K.: Myśmy już ogłosili swoją propozycję. Ona jest bardzo prosta – polega na tym, żeby zamiast senatu utworzyć izbę samorządową. I powiem tak: po każdym spotkaniu, a odbywam ich sporo, jeżdżąc po kraju przekonuję się, że to jest potrzebny pomysł, dobry pomysł, zwłaszcza w rozmowach z samorządowcami, ale również i na temat problemów, które stwarza nieczytelność, niejasność niektórych ustaw. To oni realizują najczęściej to prawo i mają taką bardzo obiektywną, rzetelną i życiową ocenę tego, co tworzymy w sejmie, co tworzymy w parlamencie i ich uwagi są często, najczęściej racjonalne i bardzo potrzebne. I myślę, że taki głos byłby potrzebny. Zatem izba samorządowa, ale również i czytelne rozgraniczenie kompetencji, tak, żebyśmy nie musieli w tym spektaklu brać udziału, co wolno panu prezydentowi, co powinien pan premier. Chociaż ja myślę, że w tej chwili większość tych konfliktów wynika z tego, że nie ma takiej ochoty do współpracy aniżeli przeszkadza w tym to, co jest zapisane w Konstytucji.

    K.G.: A jakie są w ogóle szanse, że cokolwiek w Konstytucji zmieni się jeszcze podczas tej kadencji sejmu?

    E.K.: Chce pan znać moje zdanie?

    K.G.: Tak, dlatego pytam.

    E.K.: To ja jestem prawie że przekonana, że się nic nie zmieni.

    K.G.: Coś z cyklu „poproszę o następne pytanie”, tak?

    E.K.: śmieje się

    K.G.: Czyli to takie pisanie dla samego pisania, tak?

    E.K.: Wie pan, myślę, że pan też doskonale... ma orientację doskonałą w tym, że temat zmian w Konstytucji to jest taki, że odżywa zawsze w określonym czasie.

    K.G.: Czy pani marszałek jest za parytetem?

    E.K.: Tak.

    K.G.: Jednoznacznie?

    E.K.: Tak.

    K.G.: Pół na pół?

    E.K.: A tu akurat niekoniecznie pół na pół.

    K.G.: To znaczy jak?

    E.K.: Myślę, że wszystkie panie, które zaangażowały się w rozmowę i w tę debatę, w promowanie i w lobbowanie na rzecz parytetu, mają takie bardzo zdroworozsądkowe podejście do tego i jesteśmy chyba w stanie zastanowić się nad tym, aby te proporcje inaczej zaproponować w projekcie ustawy. Może to być 30, 35, możemy dyskutować cały czas, bo przecież temat jest otwarty, natomiast wydaje mi się, że jako przejściowe rozwiązanie taka propozycja byłaby potrzebna i korzystna i przekonuję się o tym bardzo często, też na tych różnych spotkaniach, zwłaszcza z kobietami, zadaję to pytanie, co myślą na temat tej propozycji.

    K.G.: I są za.

    E.K.: W większości tak, są za. Oczywiście mamy różne zdania na ten temat, są wątpliwości i na tych spotkaniach, kiedy zadaję pytanie, co o tym myślą, panie dzielą się ze mną tymi wątpliwościami. Ja również mam swoje spostrzeżenia i takie, że brakuje nam trochę tej babskiej solidarności, takiej lojalności, że często – mimo tego, że są kobiety na listach, kandydują – wybieramy jednak, głosujemy na panów. Tak że tutaj też musimy dużo ze sobą rozmawiać.

    K.G.: Pytam, pani marszałek, o parytet dlatego, że nie tak dawno temu grupa pań o znanych nazwiskach podpisała się pod listem przeciwnym właśnie parytetom, pisały, że zdecydowanie sprzeciwiają się wprowadzeniu parytetów dotyczących 50% udziału kobiet w parlamencie, rządzie i nauce. I tu uwaga: „Takie rozwiązanie – zamiast promować kobiety – sugeruje, że nie są one na tyle zdolne i przedsiębiorcze, aby samodzielnie, bez dodatkowego wsparcia osiągnąć sukces”.

    E.K.: Nie zgadzam się z tą opinią, chociażby dlatego, że my w przedsiębiorczości znakomicie myśmy przez te 20 lat transformacji znalazły dla siebie miejsce i jesteśmy znakomitymi szefami w różnego rodzaju firmach, przewodzimy im, liderujemy, sprawdziłyśmy się w tym obszarze znakomicie. Jesteśmy naprawdę dobrze przygotowane do polityki, jesteśmy wykształcone, mądre, konsekwentne, kompetentne...

    K.G.: To skoro tak, to po co zapis w Konstytucji?

    E.K.: Dlatego, bo... Zapis ustawowy, natomiast tutaj o Konstytucji na razie nie mówimy.

    K.G.: Ustawowy, przepraszam. To po co to, jak...?

    E.K.: Dlatego, bo czasami panowie zapominają trochę o tym, że warto byłoby trochę pomyśleć, że te listy byłyby bogatsze. Oczywiście w efekcie końcowym to i tak wyborca decyduje, gdzie komu oddaje ten swój głos, tak że... Ale myślę, że ta propozycja jest godna debaty, przynajmniej uczciwej, solidnej debaty, a kobiety w polityce są potrzebne.

    K.G.: Zwolennik parytetów, pani marszałek Kierzkowska, i od niedawna osoba niepaląca. Od 7 miesięcy, tak?

    E.K.: Nawet trochę więcej, prawie osiem, tak.

    K.G.: Pytam o to palenie, bo komisja sejmowa, komisja zdrowia ma się zebrać znowu, by zająć się kwestią regulacji dotyczących palenia. Podobno ma nieco złagodzić swoje stanowisko, bo ta propozycja w pierwotnej wersji była bardzo restrykcyjna. Podobno ma się znaleźć zapis o tym, że właściciele małych, takich jednosalowych lokali gastronomicznych będą sami decydować, czy wolno u nich palić, czy nie. Dopuściłaby pani taki przepis?

    E.K.: Dlaczego nie? Ja nie jestem jakimś neofitą, który tak bardzo ortodoksyjnie podchodzi do tego tematu. Mnie się wydaje, że powinny być takie miejsca, gdzie – jeżeli ktoś ma taką wolę palić papierosy – to dlaczego nie? W końcu dojdziemy do tego, że w aucie nie możemy swoim własnym zapalić, w swoim mieszkaniu nie? Palacze żyją wśród nas i bądźmy racjonalni.

    K.G.: Przyznaje im pani prawo do słabości.

    E.K.: Przecież każdy z nas ma jakieś słabości. Oby tylko takie one były, jak palenie papierosów.

    K.G.: Wicemarszałek Sejmu Rzeczpospolitej, pani Ewa Kierzkowska, gość Sygnałów. Dziękuję bardzo za rozmowę.

    E.K.: Dziękuję państwu, miłego dnia.

    (stenogram: J.M.)