Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.08.2009

Nie będę dziś świętować

Idee Solidarności i Sierpnia 80 roku zostały sprzeniewierzone, powołano nowy związek pod ukradzioną nazwą, oszukano ludzi.

  • Henryk Szrubarz: Dwie legendy gdańskiego Sierpnia – Lech Wałęsa i Anna Walentynowicz – mają dziś zupełnie różne spojrzenie na wydarzenia 1980 roku. Były prezydent gościł już w Sygnałach Dnia. Czas na osobę, która od lat widzi w nim największego antybohatera obozu solidarnościowego.

    Jakub Urlich: Z Anną Walentynowicz rozmawiali Tomasz Majka i Jacek Prusinowski

    *

    Jacek Prusinowski: Nie ulega wątpliwości, że od pani wszystko się zaczęło w sierpniu 80 roku. Pani zwolnienie z pracy było tym katalizatorem, który pociągnął kolejne wydarzenia. No więc pytanie jest takie: gdzie będzie pani miejsce podczas dzisiejszych obchodów?

    Anna Walentynowicz: Będę prawdopodobnie w domu. Nie będę na tej uroczystości dzisiaj, dlatego że to, co stało się w 80 roku, zostało sprzeniewierzone i ja...

    J.P.: To pani decyzja, że będzie pani dzisiaj w domu?

    A.W.: To jest moja decyzja i ja nie będę świętować, bo to jest nie święto, ale właściwie rozpacz. Solidarność, idee Sierpnia 80 roku zostały sprzeniewierzone, powołano nowy związek, oszukano ludzi, powiedziano, że to jest realizacja Solidarności, a to jest nowy związek pod ukradzioną nazwą.

    Tomasz Majka: Ale, panie Anno, ale czy nie warto po latach, by doszło do próby wyjaśnienia sobie tych wydarzeń sprzed lat?

    A.W.: Ale jak to wyjaśnić? Jeżeli zdrajca jest uważany za bohatera, a mimo tylu publikacji, tylu ludzi poszkodowanych, na których on donosił i za co brał pieniądze i nadal uchodzi za bohatera, więc jak można łączyć i jak można uznawać to za jakąś jedność? To jest po prostu niemożliwe.

    J.P.: Pani konflikt z Lechem Wałęsą nie zaczął się chyba głównie z powodów ideologicznych, tylko tu chodziło o takie zwykłe, osobiste powody, chyba nie przepadaliście za sobą, zarówno pani, jak i Lech Wałęsa oboje chcieliście być takimi twarzami Solidarności.

    T.M.: Liderami.

    J.P.: To nie był początek?

    A.W.: Bardzo proszę nie używać takiego określenia, że to był konflikt osobisty. Nie. To była sprawa zdrady Związku. On trzeciego dnia strajku nie zrobił tego strajku, zakończył go trzeciego dnia, skompromitował wolny związek zawodowy i kłamie do dzisiaj. On przez cały czas służył komunistom, spotykał się z nimi przez cały czas, a w Solidarności robiono ciągle konflikty. Ja prywatnie do tego człowieka nie mam nic. Najlepszym dowodem jest to, że 2 lutego w 2002 roku byłam na ślubie jego córki, a mojej chrześniaczki. I prywatnie nie mam nic do niego, ale politycznie jest to zdrajca i nie ma innej decyzji.

    T.M.: To chciałbym zapytać z perspektywy lat o dzisiejsze związki zawodowe, bo pani mówi: „idea została zdradzona”, ale jak pani zdaniem jak teraz wygląda sytuacja związków zawodowych?

    A.W.: Oczywiście, że potrzebne, ale nie takie, które są kontrolowane przez KGB. Proszę zwrócić uwagę – w kwietniu tego roku demonstracja stoczniowców pod Pałacem Kultury. Polano ich kwasem pieprzowym! Tego nie używano w stanie wojennym. I nikt nie został ukarany za to, nie rozliczony?

    T.M.: Teraz jest wiele związków, jest Solidarność, jest OPZZ, są związki branżowe. Są potrzebne?

    A.W.: Proszę o tym nie mówić. Jeżeli te związki są tworzone poprzez władzę i one służą władzy, one nie troszczą się o robotnika. Statut związków zawodowych mówi o tym, że przedstawiciele związku, władz związkowych nie będą ubiegać się o rządzenie, ale będą egzekwować uprawnienia pracownicze. Tego do dzisiaj nie ma.

    J.P.: Co pani dzisiaj czuje, patrząc na sytuację w Stoczni nie tylko Gdańskiej, także w innych stoczniach? Czy jest pani zwyczajnie przykro, czy jest pani zła z tego powodu, co dzieje się w przemyśle stoczniowym?

    A.W.: Powinnam nie odpowiadać wam na to pytanie. Serce mi się kroi. Stocznia była dla mnie drugim domem, jeżeli nie pierwszym domem. Przepracowałam tam 40 lat. A dzisiaj – jak na ironię losu – na ruinach Stoczni koncerty urządzają po to, żeby zapomnieć o tym, że tam była Stocznia. Ja tego nie rozumiem. Nie poszłam na taki koncert na terenie Stoczni. I dlatego powinniśmy się jeszcze raz zorganizować w związki zawodowe takie, jakie miały miejsce w 80 roku, i okazać nieposłuszeństwo wobec dzisiaj tej władzy.

    J.U.: Anna Walentynowicz w Sygnałach Dnia.

    (J.M.)