Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 03.10.2009

Wspomnienie o Marku Edelmanie

Ja jestem dzieckiem Holokaustu, dla nas On był przykładem odwagi, przykładem bohaterstwa, przykładem moralności.
  • Jakub Urlich: Przy telefonie Sygnałów Dnia Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. Dzień dobry, panie ambasadorze.

    Szewach Weiss: Dzień dobry.

    J.U.: Marek Edelman powiedział kiedyś, że najtrudniej uwierzyć we własną śmierć. I my od wczoraj musimy w tę Jego śmierć uwierzyć, chociaż trudno uwierzyć, bo przecież zawsze był. Jak teraz może Go nie być?

    S.W.: Zawsze był i będzie dalej z nami. Pierwsza sprawa – chciałbym złożyć kondolencje rodzinie, krewnym i tak dalej i wszystkim, i narodu żydowskiemu, i narodu polskiemu. On był z kilku punktów widzenia bohaterem historii żydowskiej i polskiej w najtrudniejszych czasach, ale znając Go osobiście i te jeszcze dwanaście godzin, może mniej od... o ósmej pięć przejdziemy dwanaście godzin bez Marka Edelmana, jedenaście godzin po jego śmierci. Znaczy trudno uwierzyć, ale życie się kończy śmiercią. Jego koledzy zostali zabici albo popełnili samobójstwo, mówię o Mordechaju Anielewiczu i innych, Antek Zuckerman, On jednak przeżył. I Marek Edelman miał ogromny wpływ na codzienność i na przyszłość.

    Ja pamiętam moją pierwszą... znaczy on był bardzo słynny, znany, z historii żydowskiej, z historii powstania getta i nie tylko to. W Izraelu jego przyjaciele, jego koledzy stworzyli dwa, trzy kibuce, jeden się nazywa „Walczący w Getcie”, tam na północy koło (...) Akko, tam istnieje też muzeum na pamięć tej okropnej przeszłości, tej tragicznej, bohaterskiej przeszłości. I Marek Edelman przyjeżdżał. To znaczy on był bardzo znany. Ale on nie był syjonistą. On został tu, bo on był nam bliski On myślał, że Żydzi mogą, mają żyć w Europie i to życie Żydów w Europie, w której oni byli współ... ja bym powiedział tworzący tę kulturę judeochrześcijańską w Europie, w Polsce, wszędzie. Z tego punktu widzenia On ideologicznie został tutaj.

    Ale ja pamiętam, kiedy przyjechałem pierwszy raz, spotkałem Go osobiście. Byłem bardzo (...), Edelman, jednak mój bohater. Ja jestem dzieckiem Holokaustu, dla nas On był przykładem odwagi, przykładem bohaterstwa, przykładem moralności, moralności i powiedzenia prawa i w walce o prawo, o zwycięstwo (...). Ja pamiętam to spotkanie w 93 roku. Przyjechaliśmy tutaj z delegacją na czele Icchaka Rabina, premier, świętej pamięci premier Izraela, ja byłem wtedy przewodniczącym Knesetu i był taki obiad uroczysty, prezydent Wałęsa nas zaprosił, to pierwsze spotkanie, rozmowy. On wtedy powiedział mi: „O, jaki błąd robicie. Musicie coś zrobić z Palestyńczykami, trzeba dojść szybko do pokoju, trzeba mieć odwagę na taką, ja bym powiedział, taką jakąś bolesną, bolesną drogę może dla Żydów. Jednak kompromis jest tak ważny”. To jest człowiek odwagi, ale odwagi kompromisu też.

    J.U.: No właśnie, panie ambasadorze...

    S.W.: Sekundę. Dwa, trzy miesięcy po tej krytyce akurat dowiedzieliśmy się (ja wiedziałem to wcześniej), że już są umowy i rozmowy między Fatahem, między delegatami, posłami Izraela i zaczął się proces pokojowy z Palestyńczykami, kilka miesięcy... Znaczy On miał w sobie jakąś... On był z kilku punktów widzenia z Jego moralnością, energią moralną jakimś też prorokiem.

    J.U.: Panie ambasadorze, to, co pan mówi, to wynika z tego, że to był bohater, ale jednak bohater niewygodny, to znaczy zawsze mówił to, co uważał za słuszne, nie zważając na opinię innych, prawda?

    S.W.: Tak, ale bardzo wygodni ludzie nie zawsze mają wpływ pozytywny na historię, i wygodni ludzie czasami poddają się (...) i wygodni ludzie są czasami bardzo blisko do jakiegoś, bym powiedział, konformizmu i do jakiegoś, ja wiem, takiej... taka miętkość niepotrzebna, bo to jest liderstwo być bardzo niewygodnym. Ja muszę powiedzieć ja miałem wielu spotkań z Markiem Edelmanem, zawsze i rozmowy, i służąc tu w służbie ambasadorskiej, to spotykałem się z Nim. Ja pamiętam zawsze każdy wyjazd mój do Łodzi to związany z jakąś prośbą: „Oj, Marku, spotkamy się”. Ja miałem takiej okazji siedzieć w Jego skromnym domku, mieszkanku w Łodzi, naładowanym książkami. I ja czułem, że te książki żyją, że On je czyta. To był taki intelektualny, bohemiański bałagan, taki cudny, zbliżający.

    I ja pamiętam, że ja czasami obawiałem się, że ja dostanę od Niego porcji... że ja noszę na plecach odpowiedzialność za całe zachowanie się izraelskiego rządu. I tak było. To nie było zawsze przyjemnie. On nie był takim łagodnym człowiekiem, że zawsze będzie chwalić, ale tacy ludzi, tacy ludzi mieli wtedy tę odwagę walczyć. Proszę pana, wyobraźcie sobie, Marek Edelman w 43 roku ile lat miał Marek Edelman? 21, 22? Mordechaj Anielewicz 21, 22, 23? Jego przyjaciel Antek Zuckerman świętej pamięci (...) i inni – to była młodzież, młodzież, która straciła rodziców, straciła rodziny i postanowiła: nie, tak nie będzie, nawet zemsta. Ja bym powiedział z tego punktu widzenia to była wtedy legitymacja zemsty, ale my, ludzie, musimy zrozumieć, że taki... znaczy to nie jest cel naszego życia zemsta. Ja bym powiedział, że bohaterstwo nie jest celem. Przecież rodzice rodzą nas do życia (...)

    Wiesław Molak: Celem dla Marka Edelmana była przede wszystkim wolność, bo przecież później walczył o wolność słowa Solidarności, o wolność Polski, współtworzył Komitet Obrony Robotników, był wspaniałym lekarzem kardiologiem, ratował ludziom życie.

    S.W.: Tak. Może jeszcze, jak pan mi pozwoli, w tym kierunku jeszcze jedno zdanie. To był człowiek, który miał doświadczenie osobiste historyczne, miał tę panoramę intelektualną spojrzeć na wszystko z punktu widzenia... patrząc się nie tylko na drzewo jedno, drugie, na cały las historii, ale nigdy, nigdy nie zasnął w tej przeszłości, w tej nostalgii do tej przeszłości okropnej, zawsze żył z tempem życia, z dynamiką życia i dodał swoją cegiełkę do tych murów. I z tego punktu widzenia dodał swoją energię i swoją siłę moralną jako bohater europejski do powstania Solidarności, do tej rewolucji, ewolucji niekrwawej, która zmieniła całą Europę. Przecież w Gdańsku Solidarność, na czele prezydent Wałęsa, zburzyli mur Berlina też. A w tym Marek Edelman, moralny bohater, miał też jakąś część moralną w historii. I tak, no, przecież śmierć jest częścią normalnego w cudzysłowie życia, ale ja (...)

    J.U.: Trudno czasami się z nią pogodzić.

    S.W.: (...) to nie mam pojęcia.

    J.U.: Panie ambasadorze, bardzo dziękujemy za tę rozmowę, za to wspomnienie. Naszym gościem był Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. Przypomnijmy: odszedł ostatni strażnik żydowskiego świata, wczoraj zmarł Marek Edelman.

    (J.M.)