Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 08.10.2009

Potrzebna komisja w trybie szybkim, nie historyczna

Zakres działania komisji to ustalenie źródeł ujawnienia tajemnicy państwowej i zbadanie, czy podczas prac na etapie rządowym doszło do jakichś nieprawidłowości.

  • Wiesław Molak: W naszym studiu kolejny gość: Marek Wikiński, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Lewica.

    Marek Wikiński: Witam panów, witam państwa.

    Henryk Szrubarz: Dzień dobry. Słuchał pan wczoraj konferencji prasowej premiera?

    M.W.: Nie, nie słuchałem.

    H.S.: Ale zna pan efekty jego decyzji?

    M.W.: Znam owoce tej konferencji, tak, wiem, że przez rząd Donalda Tuska przeszło tsunami, afera hazardowa wymiotła z gabinetów Platformy Obywatelskiej czołowych, najważniejszych wręcz polityków Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk...

    H.S.: Zaskoczyło to pana?

    M.W.: Zaskoczyło mnie co innego. Zaskoczyło mnie, że pan premier Donald Tusk nie wyciągnął wniosków z działań swojego jednego z poprzedników, pana premiera Leszka Millera. Kiedy do niego przyszedł Adam Michnik, Leszek Miller popełnił błąd, że natychmiast nie wezwał prokuratura krajowego i nie zawiadomił o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Gdyby to samo, tak zachował się...

    H.S.: Ale Mariusz Kamiński to nie jest Adam Michnik, panie pośle.

    M.W.: Ale gdyby tak zachował się pan premier Donald Tusk 12 sierpnia podczas wizyty szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wzywając prokuratora krajowego i pytając: czy pan, panie Kamiński, składa powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, czy ja mam to zrobić?, dzisiaj mielibyśmy zupełnie inną sytuację.

    H.S.: Wczoraj, panie pośle, premier...

    M.W.: Dzisiaj mamy podejrzenie, że ze szczytów władzy wyszedł przeciek. Przeciek, czyli to jest największa afera na szczytach władzy, to jest afera starachowicka do kwadratu, do potęgi n–tej.

    H.S.: Wczoraj premier tłumaczył się, dlaczego tak nie mógł zrobić, mówiąc, że to była pułapka założona przez szefa CBA.

    M.W.: Pan premier Tusk...

    H.S.: I dlatego musiał inaczej (...) i dopiero później reagować.

    M.W.: Pan premier Donald Tusk, kiedy jesienią 2007 roku z woli narodu obejmował urząd premiera rządu Rzeczpospolitej, mógł odwołać Mariusza Kamińskiego. Afera gruntowa wtedy była powszechnie znana, ale pan Donald Tusk zachował na stanowisku szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Mało tego – na pierwszym posiedzeniu klubu parlamentarnego posłów i senatorów Platformy Obywatelskiej kazał wyemitować film z zatrzymania i wręczenia pieniędzy pani poseł Beacie Sawickiej, koleżance klubowej Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego. Pan premier Donald Tusk z premedytacją zostawił na funkcji szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Nie wiem, czy może naiwnie liczył, że będzie Mariusz Kamiński zajmował się wszystkimi oprócz działaczami Platformy Obywatelskiej?

    Dzisiaj pan premier Donald Tusk, co by nie zrobił, jest rzeczywiście w bardzo trudnej sytuacji. To, co teraz robi, jest to taką godziną próby, bo z jednej strony widać, że ma chyba bardzo duże zaufanie do pana premiera Grzegorza Schetyny, ale przecież, proszę państwa, polityka jest bardzo dynamiczna. Jak się okaże, że sondaże Platformy Obywatelskiej lecą na łeb na szyję, można sobie teoretycznie wyobrazić scenariusz, że przewodniczący klubu Grzegorz Schetyna dogada się z marszałkiem Bronisławem Komorowski i okaże się, że kandydatem Platformy w wyborach na prezydenta będzie Bronisław Komorowski, a po wygraniu wyborów przez Bronisława Komorowskiego premierem rządu będzie Grzegorz Schetyna. Grzegorz Schetyna jest cały czas sekretarzem generalnym Platformy Obywatelskiej. To jest najważniejsza operacyjnie funkcja w partii. Tak że tutaj rzeczywiście Donald Tusk widać, że ma bezgraniczne zaufanie do Grzegorza Schetyny. Dlatego dziwi mnie to, że...

    H.S.: A dziwi pana to, że ma bezgraniczne zaufanie?

    M.W.: Dobrze, że ludzie w polityce mają do siebie zaufanie i tak powinno być, ale jeżeli ktoś ma do kogoś bezgraniczne zaufanie, to stoi za nim murem. To, co zrobił Donald Tusk, można porównać do żony, która w swoim małżeństwie dowiedziała się od sąsiadki, że sąsiadka podejrzewa jej męża o zdradę i żona mówi: kochany mężu, ja cię bardzo kocham, ale tak na wszelki wypadek my się rozwiedźmy.

    H.S.: Rządzenie, polityka to jednak nie małżeństwo, panie pośle.

    M.W.: I Tusk rozwiódł się ze Schetyną.

    H.S.: Ale wydaje się tłumaczenie premiera wiarygodne, że skoro trzeba rozwiązać przede wszystkim problem kryzysu gospodarczego, że rząd powinien się na tym głównie skupić, to nie może skupiać się na odpieraniu ataków opozycji i w związku z tym te osoby, które mogą być potencjalnie ostrym celem ataków opozycji, przesunięte zostaną właśnie na front tej walki w sejmie.

    M.W.: Panie redaktorze, widzę, że już ta retoryka premiera Tuska...

    H.S.: Nie, ja tylko przedstawiam sposób myślenia premiera...

    M.W.: ...została panu głęboko wpojona. Wojna...

    H.S.: Rozmawiam z przedstawicielem opozycji przecież.

    M.W.: Wojna, front... Panie redaktorze, no, odejście czołowego polityka Platformy Obywatelskiej z rządu Platformy Obywatelskiej jest wielkim osłabieniem całego gabinetu. Naprawdę sam pan wie chociażby z doświadczeń wielkiej, potrzebnej instytucji, jaką jest Polskie Radio, kiedy nie ma prezesa, kiedy ma kota, wtedy myszy harcują. Jednak Grzegorz Schetyna jako ten „kanclerz”’ trzymał to wszystko w ryzach i teraz odejście Schetyny z rządu jest to wielkie osłabienie rządu Platformy Obywatelskiej. I to są fakty po prostu, to są fakty.

    Tusk usiłuje przerzucić ten ciężar walki politycznej na front sejmowy, jak to określa, tak żeby mieć święty spokój w rządzie, pokazywać wykresy, że jedynie w Polsce jest dodatni wzrost gospodarczy. Tylko Tusk nie ucieknie od odpowiedzialności, że to on jest kierownikiem tego zakładu pracy. Kiedy dymisjonował ministra Ćwiąkalskiego za to, że się gangster powiesił w jednym z więzień, nie zdymisjonował dyrektora tego więzienia czy wiceministra, który za to odpowiadał, tylko zdymisjonował kierownika, czyli ministra Ćwiąkalskiego. Dzisiaj wielu publicystów już twierdzi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Tusk podał gabinet do dymisji.

    W.M.: Wspomniał pan o sondażach. Otóż dzisiejsza Rzeczpospolita publikuje taki sondaż, że 47% Polaków badanych popiera dymisje i działania premiera Tuska.

    M.W.: 47... Ja słucham Polskiego Radia. 47% badanych na 500–osobowej grupie, która jest na ogół mało...

    W.M.: No trudno, żeby zbadać każdego z nas, prawda?

    M.W.: ...mało reprezentatywną grupą, jak pan doskonale...

    W.M.: Ale jest jakoś reprezentatywna, skoro robione są badania.

    M.W.: Jest to badanie, badanie na gorąco. Słuchałem wczoraj wypowiedzi przedstawicieli świata nauki, którzy mówią, że tak naprawdę prawdziwe opinie będziemy znali gdzieś za 2–3 tygodnie. Jednak te informacje, wczoraj słuchałem państwa konkurencji jadąc samochodem, wielu rozmówców w radio mówiło, że w ogóle ich to nie interesuje, w ogóle nie interesują się polityką. Dzisiaj ludzie w dobie kryzysu, w dobie trudności na rynku pracy, wzrastającego bezrobocia tak naprawdę nie do końca interesują się tym, co się dzieje na szczytach władzy, bo bardziej interesują się przetrwaniem, życiem.

    H.S.: Panie pośle, powstanie komisja śledcza, która ma wyjaśnić całą tę aferę. Jaki zakres prac powinien być tej komisji?

    M.W.: My wnioskujemy jako klub poselski Lewica, wsparty przez naszych przyjaciół z Koła Demokratycznego, żeby do zakresu działania komisji należało przede wszystkim ustalenie źródeł ujawnienia tajemnicy państwowej. Ale zarówno ustalenia źródła przecieku o prowadzonym śledztwie wobec tak zwanych biznesmenów i wobec polityków Platformy Obywatelskiej, ale również przecieku do jednej z gazet, która publikowała stenogramy z rozmów przedsiębiorców z politykami Platformy Obywatelskiej. Następnie trzeba wyjaśnić i zbadać, czy podczas prac na etapie rządowym doszło do jakichś nieprawidłowości. To wszystko opinia publiczna chce wiedzieć i to wszystko powinno być w takim szybkim trybie, pracując nawet w soboty, w niedziele, wyjaśnione.

    H.S.: Ale Grzegorz Schetyna, gość Sygnałów Dnia kilkanaście minut temu, mówił, że tak na dobrą sprawę to trzeba byłoby cały proces legislacyjny związany z grami hazardowymi przebadać, czyli sięgając nawet lat 90.

    M.W.: No, jest taka koncepcja Platformy Obywatelskiej, tylko że ta koncepcja nie służy działaczom Platformy Obywatelskiej, bo chyba w interesie Platformy Obywatelskiej powinno leżeć jak najszybsze oczyszczenie z zarzutów i ministra Drzewieckiego, i premiera Schetyny, i wszystkich czołowych polityków Platformy zamieszanych w tę aferę. Natomiast wejście przez Platformę Obywatelską w komisję historyczną, która będzie badała sprawę od początku lat 90., to jest przesłuchanie tysięcy świadków, to kilka lat pracy. Jeżeli takie intencje ma Platforma Obywatelska, to znaczy że już postawiła krzyżyk na swoich czołowych działaczach.

    W.M.: Jeszcze się nie zaczęło, a już zaczęły się kłótnie. Marek Wikiński, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy. Dziękujemy bardzo za wizytę.

    M.W.: Dziękuję bardzo, dziękuję państwu.

    (J.M.)