Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 14.10.2009

Za dwie afery konsekwencje poniósł jedynie Mariusz Kamiński

Chciałbym wierzyć, że to nie rząd będzie ustawiał służby, które afery należy wykrywać, a których nie, za co ponosi się konsekwencje, a za co nie.

Kamila Terpiał: Naszym gościem jest dzisiaj minister Paweł Wypych. Witam serdecznie.

  • Paweł Wypych: Dzień dobry, witam.

    K.T.: Panie ministrze, premier się nie doczekał, my dzisiaj się doczekaliśmy, bo już jest opinia prezydenta na temat wniosku o odwołanie szefa CBA Mariusza Kamińskiego, wniosku premiera czy wysłanego z Kancelarii Premiera. Opinia – jak chyba łatwo się domyśleć – negatywna.

    P.W.: Po pierwsze pan premier się nie doczekał, bo nie chciał czekać. To naprawdę jest zastanawiające, dlaczego pan premier aż tak się śpieszył, że to nawet nie było nie tyle nawet 14 dni, co nawet siedmiu, jeżeli chodzi o decyzję o odwołaniu pana ministra Kamińskiego. To absolutnie nie są właściwe i prawdziwe informacje przedstawiane przez pana premiera Donalda Tuska, mówiąc o tym, że nie wymagało to opinii, że nic się nie stało.

    Stało się bardzo dużo, ponieważ wydaje się, że teraz jedyną osobą, która ewidentnie poniosła konsekwencje dwóch wielkich afer, które zostały ostatnio ujawnione przez media, a wykryte przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, tak naprawdę jedyne konsekwencje poniósł Mariusz Kamiński jako szef służby, która te afery wykryła. Opinia jest opinią negatywną, ponieważ nie mogła być inna z uwagi na to, że pan premier Donald Tusk w swoim piśmie skierowanym do prezydenta nie podał żadnej przesłanki, i tu po prostu nie było żadnego uzasadnienia w zasadzie, które jest wymagane prawnie. A zatem można mieć takie wrażenie, że skoro nie ma uzasadnienia i skoro z treści pisma, o którym już mówiłem, wynikało, że nie zachodzi żadna ustawowa przesłanka odwołania szefa CBA, nie pozostaje nic innego, jak ocenić, że zamiar odwołania Mariusza Kamińskiego ze stanowiska CBA jest w sensie prawnym bezpodstawny i trudno oprzeć się takiemu wrażeniu, że może on być faktycznie związany z wykrytymi przez tę służbę, a nagłośnionymi przez media nieprawidłowościami w działaniach osób piastujących wysokie funkcje państwowe i też wysoko stojących w hierarchii Platformy Obywatelskiej.

    K.T.: I takie uzasadnienie i taka konkluzja też znalazła się właśnie w opinii prezydenta.

    P.W.: To, co mówiłem, jest zawarte w treści opinii, którą dzisiaj Kancelaria Prezydenta zamieściła na swoich stronach. Myślę, że wszyscy obywatele Rzeczpospolitej, którzy interesują się tą sprawą, będą mieli możliwość zapoznania się tutaj z opinią pana prezydenta. (...)

    K.T.: Premier przed chwilą na konferencji prasowej powiedział, że jeszcze nie zdążył się zapoznać.

    P.W.: Znaczy pan premier czasami się spieszy, czasami się nie spieszy. Każdy z nas jest człowiekiem, mamy swoje zalety i wady. Pan premier raz uwielbia brylować w mediach, a raz odwołuje konferencję prasową szumnie zapowiadaną. Być może boi się trudnych pytań dziennikarzy, może te ćwiczenia, trenowanie wypowiedzi, ta ciężka praca sztabu pijarowców pracujących na rzecz pana premiera musiała trwać nieco dłużej niż do wczoraj, w związku z tym rozumiem, że pan premier zapozna się również z tą opinią, której...

    K.T.: Może nawet prezydent będzie mógł ją przedstawić premierowi osobiście, bo dzisiaj, z tego, co wiem, premier przybędzie tutaj, do Pałacu za kilkanaście minut na oficjalne powołanie nowych ministrów.

    P.W.: Oczywiście, jeżeli pan premier Donald Tusk przybędzie na te nominacje... No, my się nawet cieszymy z tego, że te nominacje odbędą się w Pałacu, bo myśmy tego sobie nie wyobrażali, że pan minister Racki na przykład napisze, że przysięga zostanie złożona korespondencyjnie. Ja tutaj oczywiście żartuję z tego nowatorskiego trybu przekazywania dymisji za pośrednictwem Kancelarii Premiera. Na pewno, jeżeli będzie taka możliwość i pan prezydent czy pan premier będą uważali taką rozmowę za potrzebną, do takiej rozmowy dojdzie, tyle tylko, że w tej chwili pan premier jakby stara się robić dobrą minę do złej gry, stara się uzasadnić swoją decyzję, podjętą już decyzję. Ja rozumiem, że ten cały potok słów, to takie zagłuszanie medialne oczywistego faktu, jakim jest to, że tej opinii nie było, a pan premier nie zechciał poczekać nawet 7 dni, no, można dużo mówić, ale to nie będzie miało tak naprawdę znaczenia. No, fakt jest faktem.

    K.T.: Bo premier dzisiaj mówi, że ta dymisja jego zdaniem, ale także prawników, z którymi się konsultuje, jest jak najbardziej zgodna z prawem, bo – tak jak mówił dzisiaj na konferencji prasowej – tu nikogo nie stać na błędy. No i powiedział także, że to nie służby mają zmieniać rządy i premiera, ale to premier będzie decydował, kto kieruje służbami.

    P.W.: Znaczy tak – po pierwsze ja różne rzeczy w życiu widziałem, ale premiera rządu Rzeczypospolitej, który przyznałby się na konferencji prasowej do tego, że złamał prawo, to chyba sobie nikt nie jest w stanie wyobrazić.

    Po drugie – parafrazując wypowiedź pana premiera, to ja chciałbym mieć jeszcze taką możliwość wierzenia w to, że oczywiście nie służby będą decydowały o tym, jak będzie ustawiany rząd czy kto będzie sprawował władzę, ale też chciałbym głęboko wierzyć jako obywatel Rzeczypospolitej, już nawet nie jako minister Kancelarii Prezydenta, tylko jako zwykły obywatel Rzeczypospolitej, że to nie rząd będzie ustawiał służby, które afery należy wykrywać, a których nie, za co ponosi się konsekwencje, a za co nie. W związku z powyższym dobra deklaracja pana premiera powinna mieć drugi koniec. Ja tego końca nie widzę. Raz jeszcze powtórzę – służby absolutnie nie powinny mieć wpływu na politykę. To jest zdanie wszystkich. Ale również politycy nie powinni mieć wpływu na służby, które są afery do wykrycia, a które są nie do wykrycia.

    Ja rozumiem, że Mariusz Kamiński pożegnał się ze stanowiskiem, ponieważ tu akurat posłowie czy ministrowie Platformy Obywatelskiej znali jakichś Ryśków, spotykali się na cmentarzach i pewnie też długo usiłują udowodnić, że istniał jakiś mityczny inwestor katarski, którego nikt w tej chwili nie jest w stanie tak naprawdę podać. Na proste pytanie do pana ministra Grada, to słyszałem w jednej ze stacji radiowych, kto był tym inwestorem, pan minister powiedział wszystko oprócz tego jednego słowa: kto.

    K.T.: Panie ministrze, prezydent uważa w związku z tym, że według niego premier złamał prawo, to także posłowie Prawa i Sprawiedliwości mówią: to w związku z tym powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Już wiadomo, że PiS takiego wniosku w tej sprawie nie złoży. A prezydent?

    P.W.: Znaczy nigdy nie było ze strony pana prezydenta takiej decyzji ani też takiej decyzji nie ma czy nie będzie. Tutaj twarda arytmetyka sejmowa wyraźnie pokazuje, że do takiego wniosku potrzeba 3/5 sejmu. No, ja rozumiem, że pan premier Donald Tusk... [zerwane połączenie z Pałacem Prezydenckim]

    (J.M.)