Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 26.11.2009

Od becikowego dzieci nam nie przybędzie

Polacy chcą mieć więcej dzieci niż mają i to już jest plus, ale trzeba rodzinom zapewnić opiekę, a nie płacić za rodzenie.
Posłuchaj
  • Joanna Kluzik-Rostkowska 26-11-09
Czytaj także

  • Jakub Urlich: W naszym studiu kolejny gość: posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Kluzik–Rostkowska...

    Joanna Kluzik–Rostkowska: Witam serdecznie.

    J.U.: Członek Zespołu Pracy Państwowej Prawa i Sprawiedliwości.

    J.K.-R.: Tak jest.

    Henryk Szrubarz: Inaczej mówiąc: cień minister Kopacz. Jak się pani podoba to określenie?

    J.K.-R.: śmieje się Nie, ja nie jestem cieniem ani minister Kopacz, ani minister Fedak. Myślę, że to był dobry pomysł, żeby sprawy, które są w kompetencjach rządu, pogrupować inaczej niż resortowo.

    H.S.: Ale Zespół Pracy Państwowej to dosyć dziwaczna nazwa, przyzna pani.

    J.K.-R.: Ja nie przepadam za tą nazwą, ale...

    H.S.: A kto wymyślił?

    J.K.-R.: Nie mam pojęcia, właśnie też chciałabym wiedzieć.

    H.S.: Pytała pani Jarosława Kaczyńskiego?

    J.K.-R.: Słucham?

    H.S.: Pytała pani Jarosława Kaczyńskiego?

    J.K.-R.: Pytałam, ale w takiej luźnej rozmowie i jakoś nie doczekałam się odpowiedzi. Szanuję ideę, uważam, że jest dobra, natomiast nazwy nie lubię, przyznaję.

    J.U.: I jest pani gotowa w 2011 roku objąć któreś z ministerstw?

    J.K.-R.: No, myślę, że jestem gotowa.

    J.U.: Które?

    J.K.-R.: Oczywiście Ministerstwo Pracy.

    H.S.: A Ministerstwo Zdrowia?

    J.K.-R.: Nie, proszę państwa, tutaj pewne nieporozumienie. Oczywiście mamy w Prawie i Sprawiedliwości specjalistów od zdrowia, chociażby Bolesława Piechę czy Tomasza Latosa, i mamy specjalistów od sportu, czyli Elżbietę Jakubiak, Adama Hofmana i tych innych osób, które pracują na przykład w komisji sportu.

    J.U.: Na przykład Ryszarda Czarneckiego.

    J.K.-R.: Ryszarda Czarneckiego również. I to nie chodzi o to, żebym ja nagle stała się specjalistką od rzeczy, którymi się nie zajmowałam wcześniej. Chodzi o to, żebyśmy my w tych trzech dziedzinach usiedli i potrafili wypracować coś, co wykracza poza kwestie Ministerstwa Pracy.

    H.S.: Ale to pani zapowiedziała powrót to tzw. pakietu profesora Religi i podniesienie składki na powszechne ubezpieczenie zdrowotne.

    J.K.-R.: Dlatego że prezentowała te trzy dziedziny, którymi ten zespół się będzie zajmował. Ale, proszę państwa, kiedy przygotowywałam program polityki rodzinnej, okazało się, że sporo kompetencji jest właśnie w Ministerstwie Zdrowia i wtedy mówiłam potocznie, że chodziłam też na żebry do Ministerstwa Zdrowia, że może by się zajęli tym czy tamtym, kwestia dzieci niepełnosprawnych, lepszej opieki i tak dalej. Więc naprawdę wierzcie mi państwo, jest głęboki sens i to nie my o tym mówimy pierwsi i nie my jedyni o tym mówimy, żeby patrzeć na tę problematykę, która jest w kompetencji rządu szerzej niż poprzez resorty. Ja miałam jeszcze jeden bardzo podstawowy kłopot, kiedy na samym początku pracy próbowałam się dowiedzieć, ile państwo polskie, rząd wydaje na politykę rodzinną w całości...

    H.S.: Ile?

    J.K.-R.: I to okazało niemożliwe.

    H.S.: Dlaczego?

    J.K.-R.: Nikt tego nie wie, dlatego że część jest w kompetencji Ministerstwa Pracy, część jest w kompetencji Ministerstwa Edukacji, część jest w zdrowiu, część jest w sporcie, a część nawet jest w Ministerstwie Budownictwa.

    J.U.: Pani by to uporządkowała.

    J.K.-R.: Tak, dlatego że strasznie trudno dobrze te pieniądze inwestować i definiować, żeby one jak najlepiej i jak najskuteczniej wypracowały. Jeżeli tak naprawdę my nie wiemy, ile tych pieniędzy mamy, Ministerstwo Finansów...

    H.S.: Ale teraz dopiero pani o tym mówi, a wtedy, kiedy Prawo i Sprawiedliwość było w rządzie, to co?

    J.K.-R.: Też o tym mówiłam. Proszę sięgnąć do różnych rozmów, jeżeli pan jest tym zainteresowany, mówiłam o tym od samego początku, że nie jesteśmy w stanie określić dokładnie, ile wydajemy pieniędzy na politykę rodzinną, właśnie dlatego, że mamy Polskę resortową i właśnie dlatego od kilku lat trwają prace nad budżetem zadaniowym.

    H.S.: Ale wtedy, kiedy rządziło PiS, to też nic z tym nie zrobiono.

    J.K.-R.: Jak to nic nie zrobiono? Proszę pana, no, przygotowaliśmy... Ale z czym?

    H.S.: No, z uporządkowaniem, chociażby z tym, żeby była jasność, ile tych pieniędzy wydajemy.

    J.K.-R.: A, to zrobiono, proszę pana, dlatego że za naszych czasów podjęto pracę nad tzw. budżetem zadaniowym. To jest budżet, który ja bardzo lubię, dlatego że to jest taki sposób patrzenia na budżet, że również wyznacza się wskaźniki efektywności, czyli na przykład dzisiaj nie musielibyśmy się zastanawiać nad tym, czy becikowe pracuje dobrze, czy źle, ponieważ po kilku latach byłoby to widać, ponieważ byłoby to jasno zdefiniowane. Problem polega na tym, że wprowadzanie budżetu zadaniowego to jest kilka lat ciężkiej pracy i przez kilka lat prowadzi się...

    J.U.: No ale żaden rządzący rząd nie ma gwarancji, że tych kilka lat będzie rządził, prawda?

    J.K.-R.: Nie, nie, ale te prace to już zaczęło dziać, już zaczęły być sytuacje takie, że się pokazywało budżet w dwojaki sposób, czyli taki konwencjonalny, resortowy i zadaniowy. I moje pytanie do naszych następców jest takie: czy prace nad tym budżetem zadaniowym kontynuują? To jest praca na 5–6 lat, nie można tego zrobić w ciągu pół roku.

    H.S.: A becikowe dobrze funkcjonuje w tej chwili?

    J.U.: No właśnie, bo pani, pani poseł, mówi, że bogaci nie powinni otrzymywać becikowego, a tymczasem to właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził becikowe w takiej formie, w jakiej jest wypłacane.

    J.K.-R.: Po pierwsze mówimy o dwóch becikowych. Jedno becikowe to jest becikowe, które jest jednym z elementów świadczeń rodzinnych i ono przysługuje wszystkim tym, którzy mają dochód mniejszy niż 504 zł na osobę.

    J.U.: A drugie becikowe dla każdej rodzącej.

    J.K.-R.: A drugie becikowe dla każdej rodzącej. Ja byłam wiceministrem, kiedy nad tą ustawą w sejmie pracowano, to była moja pierwsza ustawa, więc pamiętam ją doskonale, apelowałam do posłów, żeby tego drugiego becikowego nie wprowadzać, argumentowałam wtedy, że to jedno becikowe dla tych mniej zasobnych rodzin jest jak najbardziej w porządku, natomiast te 400 mln złotych, zamiast wypłacać wszystkim, powinno być przeznaczone na przykład na podniesienie długości urlopu macierzyńskiego, bo 400 mln złotych to jest 6 tygodni urlopy macierzyńskiego więcej. Nie posłuchano mnie wtedy.

    Przypomnę, że to drugie becikowe weszło jako poprawka LPR–owska poparta przez Platformę Obywatelską, więc rozumiem, że tak trudno im się w tej chwili z tego wycofać. Ja uważam... znaczy to nawet nie jest to, że ja coś uważam, tylko że kiedy przygotowywaliśmy ten program polityki rodzinnej, zrobiliśmy bardzo dokładne analizy, w którą stronę pójść, żeby Polacy decydowali się na więcej dzieci, ponieważ wszystkie badania mówią, że Polacy chcieliby mieć więcej dzieci niż mają, więc to już jest plus, ale co zrobić, żeby te decyzje podejmowali łatwiej.

    H.S.: Czy są takie pomysły, żeby płacić więcej na więcej dzieci?

    J.K.-R.: Nie, to bzdura. Ale...

    H.S.: Dlaczego bzdura?

    J.K.-R.: Sekundę. I co się wtedy okazało? Że to, co jest najpoważniejszą barierą w takiej decyzji, to jest trudność godzenia życia zawodowego z życiem rodzinnym. Ja uważam, że to pierwsze becikowe jak najbardziej tak, drugie absolutnie nie, te pieniądze...

    J.U.: W ogóle je zlikwidować?

    J.K.-R.: Ja bym rozpoczęła dyskusję nad tym, żeby te pieniądze, które dzisiaj trafiają na to drugie becikowe dla wszystkich... Naprawdę ktoś, kto zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych nawet może nie zauważyć tego w swoim budżecie, natomiast zauważa...

    H.S.: No ale są biedne, wielodzietne rodziny, pani poseł.

    J.K.-R.: Zaraz. Natomiast zauważa takie rzeczy, jak brak przedszkoli, brak żłobków, złą opiekę zdrowotną, złą edukację. To są te kwestie, które są ważne dla bogatszych ludzi. Biedne rodziny wielodzietne mają dostęp do świadczeń rodzinnych i powiem tak: pomysł ministra pracy, żeby na każde następne dziecko dawać więcej becikowego jest nietrafiony. Samo myślenie o tym, żeby nagradzać w cudzysłowie ludzi za to, że mają więcej dzieci, a nie mniej, jest okay, natomiast nie becikowe, które jest jednorazowym świadczeniem i tak naprawdę każdy, kto ma więcej niż jedno dziecko, panu powie, ja też mogę to powiedzieć jako mama trójki dzieci, że pierwsze dziecko jest znacznie kosztowniejsze niż każde następne, to jest nietrafiony pomysł.

    H.S.: A ma pani jakiś trafiony pomysł na to, żeby spowodować ściągalność lepszą abonamentu radiowo–telewizyjnego?

    J.U.: Czy nie żałuje pani tak jak tego becikowego, także że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie uporządkował tej sprawy, kiedy rządził?

    J.K.-R.: Powiem tak: nie chcę się wypowiadać na ten temat, ponieważ nie są to kompetencje moje i za mało na ten temat wiem. Ja wiem, że w tej chwili się bardzo dużo złego...

    H.S.: Jest pani posłem w parlamencie, który przyjmuje ustawy konkretne.

    J.K.-R.: Jestem posłem w parlamencie, który przyjmuje ustawy i, proszę państwa, przecież nie Prawo i Sprawiedliwość było za tym, żeby zlikwidować abonament. Wręcz odwrotnie. Ja myślę, że trzeba usiąść i poważnie zastanowić, co zrobić, żeby zarówno publiczne radio, które jest w wielkich kłopotach, wiemy o tym, jak i publiczna telewizja mogły spokojnie funkcjonować i wypełniać swoją misję, dlatego że jakby nie ma innego miejsca, gdzie można by o tę misję prosić.

    J.U.: Przez dwa lata Prawo i Sprawiedliwość rządziło, nie zrobiło nic, żeby uszczelnić ten system, żeby poprawić ściągalność abonamentu.

    J.K.-R.: Proszę państwa, zaproście tutaj naszych posłów, którzy się tą problematyką zajmowali. Ja się zajmowałam polityką rodzinną, zajmuję się nią nadal, jestem wiceprzewodniczącą komisji polityki społecznej i trudno mi w szczegółach rozmawiać o sprawach, które są w kompetencji moich kolegów...

    H.S.: Rozumiem, że ogólnie jest pani za.

    J.K.-R.: Oczywiście, jestem za tym, żeby radio publiczne istniało i spełniało swoją misję publiczną, oczywiście, że tak.

    J.U.: Joanna Kluzik–Rostkowska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, członek Zespołu Pracy Państwowej PiS-u, właśnie która ma zajmować się czy zajmuje się sprawami społecznymi, z tym, że...

    J.K.-R.: Zajmuję się, zajmuję cały czas.

    J.U.: Bardzo dziękujemy za rozmowę, za wizytę w studiu.

    J.K.-R.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)