Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 03.12.2009

IPN działa źle i trzeba to zmienić

Znam założenia projektu zmian ustawy o IPN i się z nimi zgadzam - mówi Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu

Krzysztof Grzesiowski: Tak jak zapowiadaliśmy, gość Sygnałów Dnia: Marszałek Senatu Rzeczpospolitej Bogdan Borusewicz. Dzień dobry, panie marszałku.

Bogdan Borusewicz: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

K.G.: Dziś co prawda nie na pańskie biurko, ale na biurko pana kolegi, na biurko marszałka Bronisława Komorowskiego trafi projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Żadnych wątpliwości? Projekt autorstwa Platformy Obywatelskiej.

B.B.: Ja będę mógł mówić o konkretach wtedy, kiedy będę znał ten projekt. Tego projektu jeszcze nie znam.

K.G.: Nie zna go pan w ogóle?

B.B.: Nie, nie znam tego projektu. Wiem o jego założeniach i zgadzam się z tymi założeniami. Chodzi o zmianę sposobu wyłaniania Kolegium IPN.

K.G.: Tylko i wyłącznie?

B.B.: No, zdaje się, że tak, nic więcej nie wiem na ten temat.

K.G.: A o łatwiejszym dostępie do archiwów, a wreszcie o odwołanie jak najszybsze Janusza Kurtyki?

B.B.: Nie, na pewno tam nie ma wniosku o odwołanie, bo nie może być wniosku o odwołanie.

K.G.: A w podtekście?

B.B.: Jeżeli się zakończy kadencja pana Kurtyki, to muszą być nowe wybory...

K.G.: Ale wcześniejszego wyboru pan nie przewiduje?

B.B.: Nie, nie przewiduję. No, będą wtedy wybory. To nie jest tak, że to stanowisko jest dożywotnie.

K.G.: Ale myśli pan, że to konieczność zmiana ustawy o IPN właśnie dziś, teraz?

B.B.: Tak, w tym zakresie tak, ja uważam, że IPN nie funkcjonuje dobrze.

K.G.: Ma pan problem z tą instytucją?

B.B.: Nie, ja żadnego osobistego problemu nie mam. I przestrzegałbym przed tezą, że ktokolwiek krytykuje tę instytucję, to ma jakiś problem z tą instytucją. Ja nie mam tego problemu. Ale widzę problemy w IPN. Niedawno otrzymałem w ramach programu tworzenia słownika opozycji otrzymałem z IPN kwestionariusz pytań. Bardzo dużo, bardzo rozbudowany. I do tego rozbudowania nie mam zastrzeżeń, chociaż jeżeli otrzyma to robotnik, to musi mu ktoś pomagać...

K.G.: Aha. A któreś pytania pana zdziwiły?

B.B.: Niektóre pytania bardzo mnie zdziwiły.

K.G.: Na przykład?

B.B.: Na przykład jak głosowałem, na kogo głosowałem w roku 2007.

K.G.: No, to są chyba tak zwane dane wrażliwe.

B.B.: Myślę, że pana by nie zdziwiło. No, co to ma do rzeczy, jeżeli chodzi o działalność opozycyjną, kto jak głosował w 2007. Ja oczywiście pytałem się o to prezesa IPN, nie otrzymałem satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie dość tego, była odpowiedź bardzo zbywająca: „Robi to jakaś organizacja społeczna, a my tylko pomagamy”. No tak, ale jest tam pieczątka IPN i przyszedł do mnie w tej sprawie pracownik IPN, więc dziwna odpowiedź, dziwne pytania, dziwna odpowiedź.

K.G.: Czyli nowelizacja ustawy według pana jest konieczna.

B.B.: Po co IPN–owi tego typu informacje?

K.G.: Panie marszałku, czy dotarła do pana informacja, że grupa senatorów Rzeczpospolitej zamierza – podobnie jak grupa posłów na sejm – złożyć do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w sprawie traktatu lizbońskiego, konkretnie w sprawie niezgodności zapisów traktatu z Konstytucją Rzeczpospolitej?

B.B.: No wiem z informacji prasowej, że jest taka inicjatywa. Nikt mnie o niej nie informował. Zresztą senatorowie nie muszą informować o swoich inicjatywach, dopóki ta inicjatywa nie wpłynie na moje biurko, a tutaj akurat jest to wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, a nie wniosek, który będzie rozpatrywany w senacie. I dziwi mnie ta inicjatywa, tym bardziej że tam są ludzie, którzy podpisali, także ludzie, którzy głosowali za ratyfikacją traktatu. No, nie wiem, po co ta inicjatywa.

K.G.: Może zmienili zdanie.

B.B.: Może zmienili, ale wie pan, zdania oczywiście można zmieniać, ale są procedury i te procedury w Polsce zostały zakończone. Więc ja myślę, że to jest tylko inicjatywa medialna, ukłon w stronę środowisk księdza Rydzyka.

K.G.: Pan by się pod takim wnioskiem, jak rozumiem z tego, co pan mówi, nie podpisał oczywiście.

B.B.: Absolutnie bym się nie podpisał. Ja jestem zwolennikiem traktatu lizbońskiego i tak było od początku. Uważam, że dobry traktat, potrzebny dla Europy, dla Unii Europejskiej i bardzo potrzebny dla Polski.

K.G.: A czy bardzo potrzebne dla Polski jest wysłanie 600 dodatkowych żołnierzy do Afganistanu?

B.B.: No, jesteśmy w sytuacji przymusowej. Jesteśmy w tym Afganistanie. Sytuacja jest tam coraz gorsza. Nie można się wycofać, NATO się nie może wycofać, my zaś wspieramy NATO. My nie mamy żadnych interesów w Afganistanie. Mamy interes, aby NATO było silnym sojuszem, ponieważ wtedy będzie nas skutecznie osłaniać. Jeżeli przegra NATO w Afganistanie, to będzie to miało także skutek dla roli i pozycji NATO w Europie.

K.G.: A czy ta decyzja nie została podjęta zbyt szybko pana zdaniem? Przedwczoraj prezydent Barack Obama...

B.B.: Nie, chociaż myślę...

K.G.: ...mówi o tym, a my dosłownie dzień po tym podejmujemy decyzję, my – państwo, rząd Rzeczpospolitej.

B.B.: Nie, nie podejmujemy. Jest sygnał, że chcemy, że rozważamy, zaś decyzji jeszcze nie ma. Ja uważam, że trzeba także myśleć oczywiście o własnych interesach, troszkę inaczej do tego podchodzić niż wtedy, kiedy była decyzja o naszym udziale w interwencji w Iraku. Ale to jest tak, że na końcu no wiadomo, że zależy nam na NATO. Nie zależy nam na jakichś interesach w Afganistanie, bo, powtarzam, nie mamy takich interesów, zaś istotne jest, żeby NATO nie przegrało w Afganistanie, bo wtedy także Polska przegra.

K.G.: Ale to są także dodatkowe pieniądze, panie marszałku, z budżetu...

B.B.: Tak, to są dodatkowe pieniądze...

K.G.: Dozbrojenie – jak wyliczono – to jest miliard trzysta milionów złotych, a poza tym w związku z tym, że nasi żołnierze mają być bardziej aktywni...

B.B.: Nie, 80 milionów dodatkowo w następnym roku.

K.G.: W następnym, ale całość to będzie już miliard trzysta. To są już gigantyczne pieniądze.

B.B.: Jeżeli będziemy liczyć także do tyłu to, co podnieśliśmy, koszty, tak (...).

K.G.: Poza tym z aktywności naszych żołnierzy, a taka jest zakładana, wynika większe zagrożenie dla ich zdrowia i życia.

B.B.: Ależ oczywiście. Ale wie pan, do wojska się nie idzie po to, żeby wąchać kwiatki, ale przeprowadzać...

K.G.: To się nie idzie tylko do wojska, ale przede wszystkim na wojnę, panie marszałku.

B.B.: A po co jest wojsko? Ja ubolewam nad każdą śmiercią, nad tym, że żołnierze giną. Ale jeżeli ktoś idzie do wojska i podpisuje kontrakt, czy do szkoły oficerskiej, potem zostaje oficerem czy wybiera sobie tego typu ścieżkę życiowej kariery, to musi brać pod uwagę takie sytuacje. Po to się idzie do wojska, no. Wojsko jest po to, żeby strzelać do przeciwnika, żeby używać broni, jeżeli strzela nasze wojsko, to do nich też się strzela.

K.G.: A kiedy słyszy pan od swoich wyborców, że to nie jest nasza wojna, to co pan odpowiada?

B.B.: Odpowiadam, że to jest nasza wojna, bo NATO jest naszą organizacją, która zapewnia nam bezpieczeństwo.

K.G.: Panie marszałku, Sojusz Lewicy Demokratycznej zapowiada w sejmie stworzenie nowego projektu ustawy o mediach publicznych. Pojawia się także już w zarysie, w opisie tzw. projekt społeczny, jeśli tak można go nazwać. Czy może doszły pana słuchy, że grupa senatorów wpadła na pomysł takiej właśnie inicjatywy stworzenia nowego dokumentu opisującego przyszłość mediów publicznych – Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.

B.B.: Nie ma takiej inicjatywy w senacie. O ile mi wiadomo, nie ma także takiej inicjatywy w sejmie. Nie sądzę, żeby Sojusz Lewicy Demokratycznej...

K.G.: Mówił o prezencie na święta dla radiosłuchaczy i telewidzów.

B.B.: ...będzie przygotował taką ustawę. Nie sądzę, dlatego że Sojusz jest w sojusz z PiS-em, jeżeli chodzi o media, te media zostały publiczne podzielone, jakby końcówka jest podziału stanowisk. I zresztą widać, jak telewizja funkcjonuje. Ja oglądam Wiadomości, dwa czy trzy dni temu w zasadzie na pięć informacji podanych w tych Wiadomościach cztery były złe albo bardzo złe i w ogóle żadnej informacji... i wszystkie informacje z kraju i żadnej informacji ze świata. Jakbyśmy byli zaściankiem, jakby świat nas nie interesował.

K.G.: Czyli z kręgów senackich żaden projekt nie wyjdzie, z pana wiedzy tak wynika.

B.B.: Nie, bo on musi mieć... musi być szansa na uchwalenie tego projektu i odrzucenie weta prezydenta. Dopóki jest sojusz Sojuszu Lewicy z PiS-em, możliwości przełamania weta prezydenta nie ma.

K.G.: Na koniec, panie marszałku, 1 grudnia, a więc przedwczoraj, senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu przyjęła uchwałę w sprawie uczczenia pamięci Juliusza Słowackiego. Dwusetna rocznica urodzin i sto sześćdziesiąta rocznica śmierci. Dlaczego 1 grudnia? Rok Słowackiego to nam się kończy. On się urodził 4 września, a zmarł 3 kwietnia. Nie dało się wcześniej?

B.B.: No oczywiście...

K.G.: Czy nikt nie zauważył?

B.B.: Nie no, zauważyliśmy tę rocznicę, ale mieliśmy cały szereg rocznic, choćby 20–lecie odrodzenia polskiej demokracji. I ten rok był uznany przez senat jako właśnie Rokiem Demokracji i na tym się skoncentrowaliśmy.

K.G.: Czyli to przypadek.

B.B.: Rok Słowackiego jeszcze trwa. I to nie tylko jest uchwała, ale będzie także wystawa i konferencja na ten temat.

K.G.: Czyli to początek czegoś większego w wykonaniu senatorów. Panie marszałku, dziękuję uprzejmie. Bogdan Borusewicz, Marszałek Senatu Rzeczpospolitej Polskiej, gość Sygnałów Dnia.

B.B.: Dziękuję panu, dziękuję państwu i życzę państwu słońca.

K.G.: Oby się sprawdziło.

(J.M.)