Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 09.12.2009

PSL nie chce posady ministra środowiska

Stanowiska w rządzie zostały podzielone i Ludowcy nie zamierzają ubiegać się o ministerstwo środowiska opuszczone przez Macieja Nowickiego.

Stanowiska w rządzie zostały podzielone i Ludowcy nie zamierzają ubiegać się o ministerstwo środowiska opuszczone przez Macieja Nowickiego - zapewnia w "Sygnałach Dnia" Eugeniusz Kłopotek. Poseł PSL nie wie kto będzie następcą Nowickiego i nawet nie zawraca sobie tym głowy, bo to leży w gestii premiera.

Poseł bardzo krytycznie ocenia to, co dzieje się wokół sejmowej komisji śledczej badającej aferę hazardową. Jego zdaniem, komisja została już dostatecznie skompromitowana, a wyrzucenie z jej grona dwojga posłów PiS było błędem.

Nie chcę mówić co o tym myślę, bo nie chcę się narazić kolegom z Platformy - powiedział Kłopotek. Najbardziej bulwersuje mnie styl w jakim to zrobiono. Ta komisja jeszcze w zasadzie nie rozpoczęła swej pracy, więc wreszcie niech zacznie coś robić. Póki ci jesteśmy świadkami gorszącego spektaklu - ocenił rozmówca Programu Pierwszego.

Kłopotek uważa, że należy przywrócić posłów PiS do sejmowej komisji śledczej badającej aferę hazardową. Jego zdaniem, Beata Kempa i Zbigniew Wassermann mogą zostać przesłuchani przez komisję jako świadkowie na początku albo na końcu jej prac. Polityk PSL dodaje, że sprawa udziału parlamentarzystów PiS w opiniowaniu ustawy hazardowej jest jedynie niewielkim wątkiem w sprawie i to nie najistotniejszym.

PSL jest za zmianami w konstytucji, ale nie takimi jakie proponuje premier Donald Tusk. Przede wszystkim Ludowcy chcą utrzymać wybór prezydenta w powszechnych wyborach. Inne ich postulaty to m.in. obniżenie progu potrzebnego do odrzucenia prezydenckiego weta, pozostawienie Senatu, ale jako izby samorządowo-gospodarczej, która opiniowałaby to, co dzieje się w Sejmie. Ale do zmian takich szybko nie dojdzie, bo arytmetyka sejmowa jest bezwzględna - zauważył Eugeniusz Kłopotek. Bez PiS nie zbierze się koniecznej do zmian konstytucji liczby 307 głosów, a PiS nie zgodzi się na uszczuplenie kompetencji prezydenta - ocenił poseł PSL.

Ludowcy nie przejmują sie tym, że sondaże dają im poniżej pięciu procent poparcia. Przychodzą wybory i jest dwa razy więcej - mówi Kłopotek. Za chwilę będą wybory samorządowe, w których PSL pokaże, że cieszy się dostatecznie dużym poparciem - mówił Kłopotek. I nie dążymy do zerwania koalicji, chyba że koalicjant chciałby sam rządzić - zapewnił gość "Sygnałów Dnia".

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Słowo się rzekło, poseł Eugeniusz Kłopotek, Polskie Stronnictwo Ludowe, nasz gość. Dzień dobry, panie pośle.

    Eugeniusz Kłopotek: Dzień dobry, witam z Bydgoszczy.

    K.G.: Panie pośle, kto będzie następcą ministra środowiska Macieja Nowickiego? Ma pan jakieś informacje? I skąd to zainteresowanie?

    E.K.: Nie, nie wiem, nie wiem. I przyznam się szczerze nie bardzo mnie to ekscytuje.

    K.G.: No właśnie...

  • E.K.: Nie, nie bardzo mnie to ekscytuje. Decyzja należy do premiera.

    K.G.: Ja pomyślałem, że Polskie Stronnictwo Ludowe może jest zainteresowane objęciem tej funkcji.

    E.K.: Nie, w żadnym wypadku. Zostały kiedyś teki podzielone i nie będziemy się tu już spierać o to, są inne ważniejsze sprawy.

    K.G.: Czyli pewnie nie interesuje także pana to, dlaczego do tego doszło, dlaczego minister Nowicki odszedł.

    E.K.: Wie pan, pojawiają się różne sygnały, są różnego rodzaju spekulacje. Ja mimo wszystko skwitowałbym to wszystko dwoma słowami: zmęczenie materiału. W cudzysłowie oczywiście, bo człowiek to nie materiał, ale generalnie zmęczenie materiału.

    K.G.: Czy to był dobry minister?

    E.K.: Trudny. Bardzo sprzyjał stronie...

    K.G.: Trudny nie znaczy ani dobry, ani zły.

    E.K.: Właśnie, trudny... Nie, dlaczego trudny? Dlatego, że chyba nieraz aż nadmiernie sprzyjał często nawiedzonym ekologom. Ciężko było niekiedy od niego uzyskać pozytywne opinie chociażby co do inwestycji różnego typu. Ale generalnie chyba jednak dobrze się zapisał.

    K.G.: Panie pośle, co dalej z pracami hazardowej komisji śledczej? Jak pan sądzi, jak ten problem zostanie rozwiązany?

    E.K.: Ja powiedziałem już po tym, co koledzy z Platformy zrobili w piątek, że właściwie wbili ostatni gwóźdź do trumny tej komisji i ja już po prostu nie mam żadnej nadziei, że ta komisja cokolwiek sensownie i prawdziwie wyjaśni. W tej chwili mamy totalny pat. Nie wiem, jak postąpi dalej prezydium sejmu i w ślad za tym być może sejm, trudno mi powiedzieć. Jedno jest pewne – ta komisja została już kompletnie skompromitowana, zresztą jak większość z dotychczasowych.

    K.G.: No ale Platforma próbuje coś zrobić, jakoś ten wizerunek swój nadszarpnięty nieco zmienić. Dzisiejsza Rzeczpospolita donosi, że Platforma zmienia strategię i ucieka do przodu, chce jeszcze w grudniu przesłuchać, postawić przed komisją bohaterów całej afery: Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego. Wierzy pan w taki rozwój sytuacji?

    E.K.: Panie redaktorze, ja błagam, ja mam taką gorącą prośbę – niech pan już mnie nie podpuszcza, bo jak pan wie, że gdybym miał tak szczerze powiedzieć, co o tym myślę, to znowu się naszym kolegom z Platformy narażę. Naprawdę jest to festiwal dziwnych zachowań, jest to wzajemne klinczowanie się, nie ma to nic wspólnego z tym, że wszystkie strony chcą rzeczywiście dojść do prawdy, a zwłaszcza te dwie. Pewnie to się skończy, ja zawsze podkreślam, trzecią prawdą świętej pamięci księdza Józefa Tischnera.

    K.G.: Nie zacytuje pan?

    E.K.: Nie, nie, nie...

    K.G.: Lepiej nie.

    E.K.: Nie wypada, szczególnie rano.

    K.G.: No dobrze, a czy Prawo i Sprawiedliwość nie powinno może zmienić swoich przedstawicieli w komisji?

    E.K.: Panie redaktorze, trzeba oddzielić dwie rzeczy. Oczywiście są wątpliwości, czy ci posłowie – pani poseł Kempa i pan poseł Wassermann – mogą dalej zasiadać w tej komisji, chociaż proszę zauważyć, już wczoraj koledzy, niektórzy koledzy przynajmniej z Platformy przynajmniej jak już trochę otrzeźwieli, to mówią: nie no, właściwie pani poseł Kempa to by mogła, ale Wassermann na pewno nie może. To po pierwsze. Czyli są wątpliwości, trzeba je dokładnie zbadać, przeanalizować, zasięgnąć być może dodatkowej opinii.

  • Ale to, co mnie bulwersuje najbardziej, to styl, w jaki sposób to zrobiono w piątek i w jaki sposób ich wyrzucono z komisji. I dlatego nie wiem, jak prezydium sejmu postąpi, również nasze kierownictwo, mojej partii musi się zastanowić, w jaki sposób pani marszałek Kierzkowska, która jest członkiem prezydium sejmu, ma się zachować, kiedy będą ponownie zgłaszane kandydatury, bo jak pan wie, prezydium nie może nic innego zrobić, tylko przyjąć zgłaszane kandydatury i ewentualnie, jeśli któraś z tych kandydatur budzi wątpliwości w sensie chociażby prawnym, związanymi z tymi przepisami ustawy o komisji śledczej, że być może czasami stanie się jakby świadkiem we własnej sprawie, w związku z tym pani marszałek Kierzkowska ma dosyć ciężkie zadanie tutaj, bo mówiąc szczerze od jej głosu zależy los ewentualnie, czy takie kandydatury zostaną przyjęte, czy zostaną skreślone, a jak zostaną przyjęte, to czy sejm je zaakceptuje. Sądzę, że tak, jeśli prezydium zaakceptuje, to i sejm zaakceptuje.

  • Moim zdaniem, mówię, podkreślam raz jeszcze: moim zdaniem po tym wszystkim, co się stało, żeby chociaż przywrócić resztki nadziei, że ta komisja coś zrobi, żeby również troszeczkę uwiarygodnić całą izbę, należałoby tych posłów ponownie przywrócić, spokojnie robić te analizy, niech wreszcie ta komisja rozpocznie prace, bo przecież 28 lutego tuż, tuż, przecież ona jeszcze tak naprawdę nie zaczęła tej swojej roboty. A jeśliby w pewnym momencie, gdzie będzie badany taki malutki wątek całości, bo sprawa opiniowania przez posła Wassermanna czy panią poseł Kempę to jest malutki wątek całości, nie najważniejszy absolutnie, to proszę bardzo, na ten moment możemy wyłączyć albo na koniec ich przesłuchać, albo na początek, ale zacznijmy coś robić. Póki co jesteśmy świadkami gorszącego spektaklu.

    K.G.: Uchwała Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego w sprawie ewentualnych zmian w Konstytucji: „Odebrać prezydentowi kompetencje w zakresie polityki obronnej i zagranicznej, przekazać je rządowi”. Czy to, jako że wszystkie partie coś proponują w sprawie Konstytucji, to i PSL też musi?

    E.K.: No, czas najwyższy. Ja się bardzo cieszę, że wreszcie Rada Naczelna też postawiła sprawę jasno, bo cały czas w ostatnim czasie... cały czas w ostatnim czasie jesteśmy zaskakiwani różnymi niespodziankami ze strony naszego partnera koalicyjnego. Bardzo się ucieszyłem czy uśmiałem nawet, kiedy mój prezes został zapytany przez dziennikarzy, czy nasze propozycje były konsultowane z partnerem koalicyjnym, a prezes, jak pamiętacie, odpowiedział: tak, były konsultowane, jak partner z nami konsultował, czyli wcale. Otóż po pierwsze stawiamy sprawy jednoznacznie: prezydenta wybiera naród, nie żadne Zgromadzenie Narodowe. Chcemy, żeby rzeczywiście kompetencje w zakresie polityki obronnej i zagranicznej w całości przenieść do rządu, bo rząd rządzi. Prezydent stoi na czele... raczej, przepraszam, jest strażnikiem Konstytucji, ma prawo powoływać na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa prokuratora generalnego. Ma prawo być aktywnym uczestnikiem procesu legislacyjnego, mogącym na przykład zgłaszać poprawki. Mało tego...

    K.G.: A weto?

    E.K.: ...chcemy zachować weto dla pana prezydenta, przy czym obniżyć próg do jego odrzucenia.

    K.G.: To tak z grubsza wszystko?

    E.K.: Mogę jeszcze powiedzieć kilka innych spraw. Zachować proporcjonalność w wyborach do sejmu, zlikwidować senat w tym stanie, w jakim on w tej chwili prawnym jest, natomiast pozostawić senat jako izbę samorządowo–gospodarczą, która miałaby przynajmniej prawo opiniowania tego, co w sejmie jest czy co się dzieje z procesami legislacyjnymi w wielu ważnych obszarach życia społeczno–publicznego, gospodarczego.

    K.G.: W tej sytuacji, kiedy partie mają swoje pomysły na zmiany w Konstytucji, jak pan sądzi, czy do jakichkolwiek zmian w dającym się przewidzieć czasie dojdzie?

    E.K.: Nie, trzeba spojrzeć na arytmetykę sejmową. Wiemy, że bez PiS-u, bez wsparcia PiS-u nie uda się zebrać 307 szabel do zmian w Konstytucji, tych dwóch trzecich, w związku z tym przecież z góry wiadomo, to przecież trzeba sobie jasno powiedzieć, PiS nie zgodzi się na to, żeby umniejszyć kompetencje prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a prawdopodobnie również na to się nie zgodzi, żeby prezydent był wybierany przez Zgromadzenie Narodowe. No, jest to taki fajerwerk kolejnych pomysłów, nieuzgadnianych, rzuconych na pożarcie trochę i mediów, i również opinii publicznej. Może to jest sondowanie? Nie wiem. To jest taka zabawa, która do niczego nie prowadzi.

    K.G.: Panie pośle, sondaż PBS/DGA dla Gazety Wyborczej dziś prezentowany: Polskie Stronnictwo Ludowe 7% poparcia, to tak trochę miodu...

    E.K.: śmieje się

    K.G.: Zaraz, zaraz, ale to nie jest jedyny sondaż dzisiejszy.

    E.K.: No?

    K.G.: GFK Polonia dla Rzeczpospolitej: Polskie Stronnictwo Ludowe 4%.

    E.K.: A wczoraj było w jednym z sondaży 8%, czyli cały czas jest to samo, przychodzą wybory, jest dwa razy więcej.

    K.G.: Aha, odnośnie do tego...

    E.K.: Jesteśmy przyzwyczajeni do tych sondaży.

    K.G.: Odnoszę się do tego sondażu dla Rzeczpospolitej, bowiem komentując wyniki Artur Wołek, politolog z Polskiej Akademii Nauk, powiada, że ludowcy mogą zacząć przygotowywać się do zerwania koalicji z Platformą (mowa o progu poniżej 5%), bo jeżeli będą chcieli przetrwać na scenie politycznej, muszą się zacząć odróżniać od silniejszego partnera. No i co pan na to?

    E.K.: To znaczy na pewno mamy taki pewnego rodzaju problem, na ile nas obowiązuje tak zwana lojalność koalicyjna, a szczególnie wówczas, jak się zachować, jak się odnieść do tych niespodziewanych, zaskakujących propozycji Platformy Obywatelskiej, które tak naprawdę specjalnie obywateli nie interesują. Polacy by chcieli jednak od rządzących czegoś innego – żeby bardziej skoncentrowali się na innych w aspektach, które ich bezpośrednio dotykają. Bo to jest taka trochę zabawa w kotka i myszkę, my się tak troszeczkę zajmujemy sobą, wymyślając coraz to nowe pomysły. Natomiast chcę wyraźnie podkreślić: niedoczekanie tych, którzy myślą, że PSL pójdzie pod lód, czyli pod próg. Zobaczy pan, za chwilę będą wybory samorządowe, w których znowu PSL pokaże swoją siłę tak jak do tej pory, a ponadto proszę również zważyć i na to, że gdyby nie Polskie Stronnictwo Ludowe, co by było po roku 2007? Byłaby jakaś koalicja? Pewnie byłyby znowu kolejne wybory, bo chyba w koalicję PO/PiS–ową nikt nie wierzył.

  • A więc PSL jest przewidywalnym stabilnym aktorem na tej scenie politycznej. I my nie dążymy do zerwania koalicji. Chyba że mówię, że koalicjant będzie robił wszystko, żeby nas po prostu z tej koalicji wykopać. Niekiedy odnoszę takie wrażenie, że chciałby spróbować samemu porządzić. A ja tylko ostrzegam po raz kolejny, oczywiście zaraz będą pretensje do mnie: Polacy już się nie dadzą na to nabrać, Polacy nie chcą hegemona. Proszę zauważyć, kiedy pan premier Tusk zaproponował wybór prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe, jaki był wynik sondaży? Można mówić, że są obarczone błędem, ale 90% Polaków, dziewięciu na dziesięciu powiedziało: nie, nie, panie premierze, my chcemy wybierać prezydenta, bo my chcemy mieć pewną równowagę władz.

    K.G.: Ostrzeżenie płynęło z Bydgoszczy, poseł Eugeniusz Kłopotek...

    E.K.: Takie delikatne.

    K.G.: ...Polskie Stronnictwo Ludowe. Panie pośle, dziękujemy bardzo za rozmowę.

    E.K.: Dziękuję serdecznie, życzę przyjemnego dnia.

  • (J.M.)